Tam gdzie Bóg powiedział żyj – tam człowiek nie ma prawa powiedzieć umieraj.
Za: W obronie życia Polaków, do wiernych w Warszawie 9 III 1975.
Z przywołanymi słowami kardynała Stefana Wyszyńskiego sytuacja jest o tyle ciekawa, że im głębszemu rozważaniu się je poddaje, tym jaśniej widzi się ogrom współczesnych sytuacji, do których można je odnieść.
Pierwszym, o czym większość z nas zapewne pomyśli znając kontekst wypowiedzi Prymasa Tysiąclecia, będzie ochrona życia dziecka w rodzinie. Czy jednak istnieją inne płaszczyzny, na których kanwie można zinterpretować te słowa? Oczywiście, że tak. Zauważmy, że my jako ludzkość nie jesteśmy jedynymi stworzeniami, które otrzymały od Stwórcy dar, jakim niewątpliwie jest życie. Dostaliśmy możliwość zdobywania wiedzy i doświadczania wszelkich dóbr tego świata, a jednak w tym wszystkim zdarza nam się zapominać o tym, że Boskim, żyjącym stworzeniem jest również otaczająca nas przyroda. Ta „Boża iskra” tli się w każdym żywym istnieniu - nie tylko w człowieku. Aktualne czasy zdominowane przez konsumpcjonizm i nadmierną eksploatację ziemskich zasobów sprzyjają wizji człowieka jako pana całej Ziemi, który dla osobistego zysku ma prawo wycisnąć z niej do ostatka wszystko, co może nam zaoferować. Człowiek niejako postawił siebie na równi, a nawet i wyżej od Boga - wkraczając na grunt panowania nad życiem i śmiercią. Tak nierozmyślne wykorzystanie dóbr danych nam przez Boga nieuchronnie prowadzi do uśmiercenia współistniejącej z nami przyrody, która nie pozostając dłużna, daje o sobie znać m.in. poprzez tragiczne klęski żywiołowe, przynoszące nierzadko straty liczone w setkach żywych istnień.
Nie jest to odkrywcze. Pisał o tym już papież Franciszek w swojej encyklice „Laudato si”, a jeszcze wcześniej św. Jan Paweł II w „Centesimus annus” podkreślając, że człowiek przez używanie w nadmiarze ziemskich zasobów naraża tym samym życie swoje i przyszłych pokoleń. Można więc dojść do wniosku, że tam, gdzie umiera środowisko, umierają i ludzie, co w oczywisty sposób jest sprzeczne z wolą Boga chcącego jak najlepiej dla wszystkich - również tych napędzających ów przykry i destrukcyjny ciąg.
/mwż