Niemczyk: Blue life

2024/01/15
jake remy 73tSRU8M9pQ unsplash
Fot. Jake Remy / Unsplash

Ponoć dziś jest ten najtrudniejszy psychicznie dzień w roku – Blue Monday. Chociaż zjawisko uważa się za pseudonaukową bańkę, to jednak warto pochylić się nad samym smutkiem, a właściwie czymś głębszym, na pozór weltschmerza, czymś na kształt cierpienia egzystencji, czyli dopadającym nas załamaniu, poczuciu tragedii.

O cierpieniu najlepiej pisać w momencie radości, wtedy powstają piękne i pełne ideałów aforyzmy, ukazujące wzniośle jak wielkim szczęściem jest przeżywanie tragedii. Kiedy natomiast przychodzi zderzenie z trudnością, wówczas te dostojne treści są zupełnie obce rzeczywistości w jakiej się znajdujemy. Z drugiej strony, tworząc w przygnębieniu bardzo często dochodzi do potęgowania uczucia boleści i zamiast skonfrontować się z problemem, pogłębiamy zasdadność załamania. Gdzie zatem tkwi racja, skoro oba stanowiska, jak się zdaje, zawierają słuszne twierdzenia, a jednocześnie oba są dalekie realiom po zmianie nastroju.

Nim przejdziemy dalej, konieczne jest zarysowanie pozytywnej roli przygnębienia, bowiem niezaprzeczalne jest, że dzięki niemu możemy poznać siebie. Idąc za słowami Arystotelesa, bez wątpienia korzeń tej lekcji jest bardzo gorzki, a chociaż nie ma pewności, że ona zaowocuje, to gdy do tego dojdzie możemy być pewni, że odkrycie będzie słodkie. Oczywiście dokonuje się tu zależność, że im większy dramat, tym głębsze poznanie, chociaż zarazem trudniejsze wyjście z kryzysu. Kierkegaard w swojej twórczości jednoznacznie określa stany rozpaczy, wskazując, że wszystkie z nich ostatecznie służą zbudowaniu. Wskazuje, że są wyrazem głębszego myślenia, ale również twardego stąpania po ziemi – poruszania się po rzeczywistości.

Obierając taką perspektywę, mogłoby się zdawać, że najbardziej korzystne byłoby założenie różowych okularów i tym samym życie w nieuświadomionej błogości nędzy. Jednakże rozwiązanie tkwi ostatecznie w chronologii zdarzeń. Najpierw trzeba przeżyć jakąś trudną chwilę, nie tracąc (mimo wszystko) nadziei, aby dopiero później podjąć refleksję nad tym co się zdarzyło, bez idealizacji przebiegu wydarzeń i odczuwanych stanów. By jednak móc mówić o perspektywie czasowej, pierw trzeba przejść przez gehennę, co gorsza, świadomie, czyli też boleśnie, później „rekonwalescencja” psychiki i dopiero wtedy może przyjść analiza. To wszystko jest możliwe. Póki ma się przed oczami jakąś potencjalność innego biegu sytuacji, wówczas zmęczony człowiek może oddychać nadzieją.

Oczywiście wszystko wyżej opisane jest jakimś konstruktem ideowym i próbą napisania zwięzłej instrukcji na poradzenie sobie z częstokroć wielkimi problemami o niesamowitej złożoności. Można, więc zadać pytanie po co w ogóle taki artykuł. Odpowiedź może zaskoczyć. Chodzi bowiem o to, żeby każdy pochylił się nad swoim rozumieniem cierpienia i pogłębił jego wartość, starając się przeanalizować podejmowane w takich sytuacjach działania, gdyż potęgą gatunku ludzkiego jest świadomość siebie, możliwość odczytania na nowo działań ze swojej historii.

 

/mdk

Krzysztof Niemczyk v2

Krzysztof Niemczyk

Finalista Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej. Członek Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana". Kleryk seminarium we Wrocławiu.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#problemy #nadzieja #Blue Monday #cierpienie #weltschmerz
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej