Skąd pochodzi wartość przedmiotu? Są właściwie dwie przesłanki ku temu. Z jednej strony należy popatrzeć na rzadkość występowania i tutaj cenne stają się wszelkiego rodzaju kamienie szlachetne czy metale. Natomiast czym różni się pierścionek zaręczynowy z aluminium od dwudziestego sygnetu z białego złota? Chodzi oczywiście o kontekst – znaczenie dla danej osoby. Wartość niemierzalna, ale z całą pewnością największa.
Podróżując ostatnio po Karaibach zatrzymaliśmy się na zwiedzanie fabryki cygar. Pokazywano nam proces tworzenia, opowiadano o różnych kombinacjach, aż wreszcie wskazano, skąd pochodzą wysokie ceny. Po kilku dniach rozmowa z lokalnym przewodnikiem raz jeszcze zeszła na ten tor. Opowiadał, że najdroższe kosztuje niemal milion euro, z kolei on sam zapalił cygaro za 6 tysięcy dolarów. Jednak jak sam powiedział, nie robi to na nim żadnego wrażenia. Zapytał nas, jak myślimy, dlaczego? Bingo! Trafiłem w sedno, mówiąc: najlepsze nie jest to, które jest najdroższe, ale to, które towarzyszy spotkaniu przyjaciół. Chociaż niekoniecznie pochwalam korzystanie z używek, to jednak jest w tym pewna myśl…
Towarzystwo przyjaciół sprawia, że nawet najprostsze rzeczy mogą stać się najpiękniejszymi. Jest to cecha miłości pośrednio wypływająca z przekazu Ewangelii - w J 15,13 są słowa, iż największą miłością jest oddanie życia za przyjaciół. Ten superlativus wynosi wartość relacji. W ramach antagonizmu spójrzmy do Confessiones Augustyna. Jak obszernie opisuje dwie rzeczywistości. Niemalże od pierwszego do dziesiątego rozdziału pojawiają się różni przyjaciele świętego z Hippony, kwieciście opisane historie prostego życia, które tak bardzo cenił, że chciał umieścić w autobiografii, która ostatecznie jest dla wielu jego opus magnum. Jednak bolesne zderzenie tego całego kontekstu z rozdziałem czwartym pokazuje również, jak wielki ból go przeszywa. Po śmierci przyjaciela umiera jakby on sam. Jednak kiedy jeszcze bardziej wczujemy się w dramat chwili odkryjemy, iż chociaż najbliższego już nie ma, to wciąż widzi wartość powiązania z osobą tego, co współdzielili. Nie były to kosztowności, a tylko (dla przyjaciół „aż”) elementy codzienności.
Jednak nie jest to clue myśli tytułowej, bowiem trzeba iść o krok dalej. Uszlachetnienie nie dotyczy wyłącznie jednej, jedynej materii. Przede wszystkim chodzi o podejście do drugiej osoby. Przyjaźń partykularna musi rozlewać się na innych. Szacunek do przyjaciela jest wzorem, jak postępować w stosunku do innych, a skoro kromka czerstwego chleba z najbliższym smakuje wyśmienicie, to i z ubogim musi być pyszna. Chodzi bowiem o właściwe ułożenie wektora myśli. Mamy wzór, a zadaniem jest przenoszenie go na inne relacje, chociaż oczywistym jest, że nigdy się nie wyrównają i to też jest cenne. Wzór ma nas pociągać, a nie będzie tym czymś wyjątkowym, jeśli nie będzie wyróżniał się pośród innych.
Tak, przyjaźń jest bogactwem, zarówno pod względem nadania przez nas samych wartości elementom codzienności, ale nie można zapomnieć o porównaniu z diamentem dotyczącym rzadkości występowania. Z jednej strony zauważa się, iż obecnie coraz ciężej ludzie są w stanie wejść w głębokie relacje. Z drugiej - mamy w swoich „zasobach” niewiele osób tak bliskich. Wylicza się nawet w badaniach, że człowiek maksymalnie może mieć od 3 do 5 przyjaciół. Bo jeśli jest ich więcej, to prawdopodobnie dochodzi nieustannie do spłaszczenia kontaktu i nietrwałości.
/ab