We wczesnym chrześcijaństwie, szczególnie w środowiskach monastycznych, istniał zasadniczy problem, z którym mierzył się w swych dziełach Jan Kasjan – problem negacji przyjaźni partykularnych. Ciekawy jest wektor relacji ustawiony bardziej na relacje całej wspólnoty, niż między poszczególnymi braćmi. Właśnie to skłoniło ojca Kasjana do napisania traktatu „O Przyjaźni”, stanowiącego apologię przyjaźni jednostek.
Z jednej strony to podejście rugujące relacje jednostek we wspólnocie chrześcijańskiej może budzić zdziwienie, z drugiej zaś, gdy się spojrzy na kontekst sytuacji historyczno-społecznej, poniekąd rozumie się te obawy. Oczywiście, robiąc kwerendę literatury starożytnej: m.in. Platona czy Cycerona, właśnie w temacie przyjaźni, widzimy niezwykle rozbudowaną i wzniosłą myśl relacji przedłożonej na sferę duszy ludzkiej. Jednakże życie codzienne starożytnego Wschodu, szczególnie kręgu kultury ateńskiej, raczej budzi wątpliwości w materii czystości przyjaźni. To oczywiście sprawiało, że w powszechnej opinii mogły rodzić się pomówienia, które rzucałyby cień na poszczególnych członków wspólnoty. Istniał w tamtej mentalności również jeszcze jeden zarzut – osoba będąca w przyjaźni jednostkowej nie jest w stanie równie miłować całej wspólnoty.
Wobec tych problemów staje wielki Abba pustyni, który z pewnością doświadczył przyjaźni, gdyż inaczej nie byłby stanąć w jej obronie przy takim kontekście myślowym społeczności. Właściwie, jest to pierwszy traktat chrześcijaństwa całkowicie poświęcony przyjaźni. Powiew nowości w doktrynie chrześcijaństwa na temat relacji międzyludzkich.
Wobec pierwszego zarzutu, jaki niosło jarzmo kultury pogańskiej, dochodzi do zupełnej zmiany kierunku myślenia, gdzie, jak powszechnie uważano, przyjaźń jest często współuczestniczeniem w grzechu. W nowej nauce Kasjan wykazał, że relacja ta pochodzi z ludzkiej doskonałości i czystości. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wyniósł przyjaźni na wyżyny relacji, bo chociaż wcześniej próbowano ukazać jej wyjątkowe miejsce, to Abba Jan zamienił obowiązek przyjemności na konieczność wyrzeczeń, a chwilowość na wieczność. Tym samym relacja stała się czymś głębszym, aniżeli jedynie doświadczaniem ziemskich uciech. Jednak wciąż było to za mało, aby móc wybronić z zarzutu „ograniczania” miłości. Z traktatu jednak wynika coś innego, przyjaźń partykularna jest tym, co nas poucza do miłości wszystkich i uzdalnia do niej, a przy tym, mimo wszystko, twardo stawia nas na ziemi. Jak wśród uczniów Jezusa byli Mu bliżsi i dalsi, tak również każdy człowiek ma tendencje do różnych kręgów relacyjnych, a przy tym jednocześnie może miłować wszystkich.
Rozpatrywanie umiejętności do przyjaźni w kontekście dyspozycji do głębszego życia i większych poświeceń, wynosi miłość między poszczególnymi braćmi do rangi niemalże związku mistycznego, który bynajmniej należy podejmować w powszechnym mniemaniu, a raczej w kierunku myśli o codzienności - którą bardziej szczegółowo opisze Dupré w książce „Głębsze życie”. W każdym razie doświadczenie przyjaźni z drugim człowiek jest tym, co może prowadzić do wyższej sfery duchowej człowieka wierzącego, a uczynki pełnione wobec osoby, którą się miłuje, są tym, co zawstydza, a tym samym zachęca do czynienia wobec innych. Tym samym przyjaźń z jednostką uzdalnia do miłowania wszystkich.
/ab