Statut oraz uchwały programowe z ostatnich lat Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” łączy wspólny mianownik celów. To wizja zintegrowanego rozwoju człowieka, służącego sobą Bogu, ojczyźnie i Kościołowi. Jest to, możliwe gdy kształci on siebie na płaszczyźnie duchowej, intelektualnej i praktycznej. Taki model rozwoju propagowała i sama realizowała w swoim życiu błogosławiona Natalia Tułasiewicz, jedna z dwu kobiet świeckich w grupie 108 męczenników II wojny światowej.
Natalia Tułasiewicz urodziła się w 1906 roku w Galicji. Dzieciństwo spędzała w kilku miejscowościach Małopolski, do których wysyłany był jej ojciec jako pracownik inspekcji skarbowej. Rodzina Tułasiewiczów liczyła sześcioro dzieci, które były wychowywane w duchu patriotyzmu, pobożności oraz otwartości na wyższą kulturę. Natalia rozpoczęła swoją edukację szkolną w Krakowie. Na przełomie lat 1920–1921 rodzina przeniosła się do Poznania. Tam Natalia kontynuowała naukę w gimnazjum urszulanek i zdała maturę w 1926 roku. Następnie podjęła studia polonistyczne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, aby po ich zakończeniu podjąć pracę jako nauczycielka w Szkole Powszechnej im. św. Kazimierza oraz gimnazjum urszulińskim.
W tym czasie poznała chłopca, którego pokochała i chciała, żeby został jej mężem. Jej narzeczony miał poglądy lewicowe i nie chciał się przekonać do życia w wierze. To sprawiło, że Natalia musiała kształtować zdolności intelektualne w celu apologii swojej wiary, a także zdolności do dyskusji i właściwej argumentacji w rozmowie z osobą niewierzącą. Gdy jednak zauważyła, że brak porozumienia na płaszczyźnie religijnej może być dla niej problemem nie do zaakceptowania, postanowiła zerwać zaręczyny i zrobiła to w 1934 roku. Nigdy więcej nie było jej dane związać się z innym mężczyzną, nie wybrała też drogi powołania zakonnego, gdyż uważała, że byłaby ona dla niej znakiem ucieczki przez nieudanym związkiem.
Postanowiła wybrać trzecią drogę powołania: drogę samotności, której wartość, uznawaną już w Kościele pierwotnym podkreślił później Sobór Watykański II.
Po wybuchu II wojny światowej 10 września 1939 roku została wysiedlona do Generalnej Gubernii z rodziną. W tych ekstremalnych warunkach i pomimo wątłego zdrowia (gruźlica) usiłowała organizować swoje życie w nowych warunkach, angażując się od wiosny 1940 roku w tajne nauczanie w Krakowie.
Wiosną 1943 roku zdecydowała się pojechać jako wolontariusz Wydziału Duszpasterskiego organizacji Zachód (tj. PZZ w konspiracji) na roboty przymusowe w roli pełnomocnika Rządu Londyńskiego na Kraj ze szczególną misją łączącą zadania polityczno-patriotyczne z misją wychowawczo-apostolską. Mimo trzyzmianowej pracy i ciągłych nalotów bombowych działała efektywnie w Hanowerze osiem miesięcy. Została aresztowana po niefortunnej wpadce kuriera z Polski. Pięć miesięcy spędziła w więzieniach w Hanowerze i Kolonii, torturowana podczas śledztwa. Przewieziona z wyrokiem śmierci do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, wciąż wierna swojej misji podejmowała działania nauczycielskie i duszpasterskie. Tuż przed wyzwoleniem obozu w wyniku ostatniej selekcji została zamordowana w komorze gazowej w Wielki Piątek 1945 roku, mając niespełna 40 lat.
Jej pamiętnik jest skarbnicą myśli, natchnień i pomysłów, które często wybiegały swoim nowatorstwem pozą epokę, w której żyła. Podstawą jej poglądów była troska o harmonijne, współgrające ze sobą wzrastanie duchowe, intelektualne i praktyczne.
Jedną z najważniejszych cech realizacji duchowości chrześcijańskiej przez błogosławioną Natalię było zrozumienie faktu, że różne kierunki i odmiany duchowości nie zwalczają się, lecz wręcz przeciwnie – uzupełniają. Należy zrozumieć tylko własne potrzeby duchowe i wybrać do ich zaspokojenia elementy z tej bogatej oferty różnych szkół duchowości. To pozwala z jednej strony zachować jej indywidualnie przystosowany charakter, z drugiej strony zaś chronić przed niewłaściwym narzucaniem jednej tylko szkoły lub kierunku duchowego. Naturalnie trzeba ten indywidualny wybór duchowości postrzegać wspólnie z wymiarem eklezjologicznym, tzn. szukać odpowiedniej duchowości z tego, co daje Kościół. Takie myślenie Natalii wyprzedziło nauczanie Vaticanum II w tej materii i wskazuje na jeden z wielu elementów jej nowatorskiego myślenia.
Bł. Natalia Tułasiewicz
Ważnym aspektem duchowości Natalii była systematyczna praca nad sobą, obowiązek ciągłego samowychowania, stałego trudu pokonywania siebie. Miała silne poczucie, że w tej kwestii nic nie przychodzi samo. Kształtowanie charakteru było ówcześnie jasno sformułowanym modelem wychowawczym stosowanym przez rodziców i nauczycieli wobec dzieci. Zostało to poszerzone o aspekt życia religijnego. Taką możliwość dawała Sodalicja Mariańska, która wychowywała elity katolickie. Do Sodalicji należał ojciec Natalii, a na początku lat 20. ubiegłego wieku ślubowania złożyły Natalia i jej siostry.
Oznaką systematyczności niezbędnej do osiągnięcia postępu na drodze rozwoju duchowego były comiesięczna spowiedź, stałe kierownictwo duchowe, dni skupienia. Natalia skarżyła się na brak kierownictwa duchowego podczas wakacji. Wszystko sprawiło, że na płaszczyźnie etycznej pojawiły się dwa owoce tej systematycznej pracy: wyrzeźbiony pion człowieczeństwa i wypracowywanie w sobie Bożego człowieka. Ostatecznie prowadziło to do zrozumienia drogi świętości, pozostając mocno zakorzenionym w świecie. Można odczytać w jednej z myśli zapisanej przez Natalię: „Mój głód świętości, świadomy i świadomie podsycany, w moich rodzicach był nieśmiałym, ale ufnym pochodem ku górze. Mój pęd zyskał siłę wzlotu w ich pielgrzymim kroku trudu, w którym bywają nawroty szukania zagubionej zda się drogi, ale w którym nigdy nie wygasa nadzieja dojścia do istotnego celu wędrówki”.
Kolejnym bardzo ważnym aspektem duchowości błogosławionej Natalii, co zresztą jest jednym z priorytetów działalności Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”, jest pielęgnowanie, rozwój i uwewnętrznienie kultury. Natalia odkrywała w sobie wrażliwość artystyczną i muzyczną, interesowała się sztukami plastycznymi, a szczególnie literaturą, na której obszarze szczególną uwagą darzyła dział religijny i problem katolicyzmu literackiego. Wśród lektur przeważały dzieła natury religijnej. Wieczory literackie organizowane przez Natalię w czasie okupacji stanowiły doskonałą okazję, aby zapoznać się z literaturą, która nosiła sobie pierwiastek humanistyczny i religijny. Wszystko to, aby zaspokoić głód, o którym pisze w następujący sposób: „Trawi mię w życiu głód podwójny. Głód świętości i głód piękna. W istocie jest to jedno i to samo. Ale głód świętości w dziejach ludzkich przejawił się najpełniej chrześcijańskim średniowieczem, a głód piękna, po helleńskich ekstazach, w chrześcijaństwie najpełniej w renesansie.
Marzę o tym, by ludzkość stworzyła nareszcie dobę chrześcijańskiego renesansu”. I choć można pomyśleć, że renesans stoi w sprzeczności teocentryzmem, Natalia widzi możliwość symbiozy, próbując uprawiać teocentryczny humanizm, co zresztą jest dobrą odpowiedzią na lansowany obecnie agnostyczny czy laicki humanizm.
Wraz z wezwaniem do ustawicznej pracy nad sobą pojawia się pytanie o właściwe rozpoznanie własnego powołania. Oznacza to ewangeliczną postawę czuwania, nieustanną czujność, nasłuchiwanie, czego Bóg chce dla nas, a więc niewystarczalność jednorazowego wyboru w młodości, gdyż z czasem nabiera on niejako charakteru ogólnie ramowego. Szczególne impulsy przynoszą Natalii próby związania się małżeństwem z ukochanym człowiekiem zakończone niepowodzeniem oraz niemożność odnalezienia powołania zakonnego. Natalia bardzo głęboko i starannie pracuje nad rozpoznaniem drogi życiowej, nie ulegając chwilowym emocjom, co konstatuje w taki sposób: „Klasztor nie może być ucieczką przed sobą i ludźmi. Musi być potwierdzeniem misji życia. Zrozumiałam, że moją misją jest być w świecie i w świecie realizować życie Chrystusowe tak, jak tego zażąda ode mnie bieżąca chwila. Nie pomyliłam się”.
Aby realizować w sobie tak bogate życie duchowe, potrzebne są odpowiednie środki. Jednym z nich jest modlitwa. Dla Natalii modlitwa ma wartość oddechu. Modlitwa wyraża spotkanie i dialog z Bogiem, mając cechy bardzo personalistyczne. Znamienne jest jednak to, że modlitwa niewątpliwie traktowana przez Natalię jako środek życia duchowego, ujmowana jest przez nią raczej jako dar, łaska. „Szłam w życiu duchowym z całym spokojem drogą modlitwy wewnętrznej,(…) miłując nade wszystko Miłość Jedyną”.
Poza tym bardzo ważnym elementem w procesie rozwoju duchowego było uczestnictwo w Mszy św. wraz z częstym przyjmowaniem komunii św., co wtedy nie było jest powszechnym zwyczajem. Błogosławiona Natalia zalecała przyjmować komunię św. jak najczęściej po to, by mieć jak najwięcej siły do pracy apostolskiej. Pisząc o Eucharystii, porównuje ją, podobnie jak modlitwę, do koniecznego duchowego „oddechu”.
W wymiarze intelektualnym ustawiczne studia i wysiłek intelektualny stanowiły jej żywioł i życiową konieczność. W tym kontekście istotne było dla niej podążanie za ideałami humanistycznymi jak prawda, wolność i sprawiedliwość. Bardzo wielki wpływ na jej rozwój intelektualny miał już wspomniany jej przyjaciel, z którym zerwała zaręczyny. Wiele rozmów, zmagań intelektualnych z nim jako osobą niewierzącą sprawiło, że Natalia była konfrontowana z wieloma pytaniami, na które musiała szukać odpowiedzi. W wielu sytuacjach musiała bronić w sposób apologetyczny wyznawanej wiary.
Uważała, że wszelkie wysiłki duchowe muszą mieć swoją racjonalną podstawę, wskazując, że na przykład wszelka asceza musi być naznaczona bogactwem myśli i mieć intelektualne podłoże, aby nie było tylko „ślepą” praktyką.
Aby nie poprzestać na wykształceniu magisterskim, planowała w 1938 roku rozpocząć studia doktoranckie o wybitnym dramatopisarzu katolickim swoich czasów, K.H. Rostworowskim, co nie było możliwe ze względu na wojnę.
W wymiarze rozwoju praktycznego podkreślała fakt bycia w świecie, w którym duchowość jest połączona z realiami życia i mocnego codziennego stąpania po ziemi, będącego dążeniem do świętości. Pisała: „Otóż należę do tych, co chcą wysługiwać sobie świętość na ziemi codziennym wysiłkiem dnia. Nie oddzielam życia najbardziej szarego od ideałów, ku którym podążam”.
Natalia nigdy nie żałowała swojego bycia w świecie połączonego z działaniem apostolskim i ewangelizacyjnym. Zwłaszcza w warunkach wojny doceniała dobrze rozpoznane powołanie: „Tu dopiero w pełni przekonuję się, jak cenna dla drugich jest moja życiowa samotność i moje powołanie świeckiego apostolstwa”.
Łączenie sacrum i profanum, które nadawało sens jej życiu, wskazując, że to wszystko należy do siebie, oczywiście uwzględniając odpowiednią hierarchię wartości, można odkryć w następującej myśli: „Cenię i kocham zgrzebny habit brata Alberta, ale równie bliski jest mi święty w smokingu i święta w sukni balowej lub sportowym kostiumie”.
Wezwanie do tego, aby nauczyć się przyjmowania zarówno cierpienia, jak i radości życiowych łatwo odczytać we wskazaniu, które pokazuje, jak Natalia głęboko rozumiała sens chrześcijaństwa i człowieczeństwa. „Dobry chrześcijanin ma nie tylko obowiązek cierpieć i to przykładnie cierpieć, ale ma także równorzędny obowiązek przykładnie się radować w takim właśnie zakresie radości, jaki Bóg dla niego przewidział”.
Bóg dając światu i Kościołowi takie osoby jak błogosławiona Natalia Tałasiewicz, wzywa nas do tego, abyśmy nie tylko je podziwiali, ale przede wszystkim naśladowali, realizując nasze powołania życiowe, zawodowe, organizacyjne, wpisując się w wielkie dzieło apostolatu ludzi wierzących, dążących do świętości.
Ks. Grzegorz Chojnacki
Artykuł ukazał się w numerze 12/2008.
Ks. Dr Grzegorz Chojnacki jest dyrektorem Instytutu Filozoficzno – Teologicznego im. Edyty Stein w Zielonej Górze oraz asystentem kościelnym Oddziału Okręgowego KSCCH w Zielonej Górze. |