Jesień… Szeleszcząca liśćmi na cmentarnych dróżkach, śląca z nieba pożółkłe listy wspomnień. Kolejny listopad… Miesiąc zadumy nad niepojętym przemijaniem, coraz bardziej rozpędzonym, którego nie sposób powstrzymać. Bóg poruszył kołowrotem dziejów i tylko On, gdy nadejdzie czas, może go zatrzymać.
Płomyki cmentarnych zniczy oświetlają ścieżki nieuniknionego ludzkiego przemijania. Niekiedy po prostu błąkamy się pośród rozświetlonych grobów w zadumie poszukując odpowiedzi na wiele nurtujących pytań.
Szczególny to miesiąc jesieni, choć inne też są wyjątkowe, i strojne, w którym każdego dnia wspominamy naszych wszystkich bliskich, przyjaciół, znajomych i zdarzenia z nimi związane, choć zdarzało się, nie zawsze były udane, szczęśliwe. Teraz zawsze są wyjątkowe. Wszystkie. Bez wyjątku. To taki miesiąc uszyty na miarę wspomnień, częstszych niż zwykle westchnień i łez co płyną i płyną…
Próbujemy wracać pamięcią i zaglądać w przeszłość, gdy byliśmy razem. Lecz w przeszłości nas – żywych przecież już nie ma. Nie ma tam też powrotu. Pozostały groby z zamkniętą w nich pamięcią. Odwiedzamy je i stajemy nad nimi w cichej zadumie. I bezgłośnej modlitwie. Takiej żarliwej, co z serca prosto płynie, bo żalu nie może powstrzymać. Tylko usta poruszają ich imiona z nadzieją, że gdzieś tam będąc nas posłyszą.
Bywa, że zastanawiamy się, co stanie się z tym czy innym drogim mi grobem, gdy i ja odejdę, gdy przestanę się nim opiekować? Jaki będzie jego dalszy los? Sam przecież zostałem, wszyscy bliscy już odeszli… Ile takich grobów już nie ma i tych, którzy nad nimi stali? Państwowe prawodawstwo chętnie opuszczone i nieopłacone groby likwiduje, by ludzi z kolejnego pokolenia chować... Jakby miejsc na polskiej ziemi brakło... Taka to sztafeta pokoleń?
Zapewne zastanawiamy się także, gdzie spoczniemy? Który skrawek ziemi zostanie nam przydzielony?
Podobne refleksje nurtowały jednego z największych polskich wieszczów – Juliusza Słowackiego. Dał temu wyraz w wierszu „Hymn”, w którym w pewnym momencie przyznaje:
Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi Boże!
Trudne są cmentarne pytania... rozpięte na cmentarnych krzyżach.
Płoną ogniki w listopadowej pomroce, rozpraszają pamięć, przyświecają drogę do jutra... Jakiego jutra? Ilu martwych ludzi po cmentarzu chodzi? – pyta Edward Przebieracz w swych „Myślach uczesanych”.
Cmentarne furtki zawsze są otwarte...
/mdk