Sutowicz: Umknęła mi ważna rocznica

2024/07/2
Norblin Hanging of traitors in effigie
Wieszanie zdrajców, Jan Piotr Norblin, domena publiczna

230 lat temu obywatele w upadającej Rzeczypospolitej, nie godząc się na likwidację suwerenności państwowej, sięgnęli po broń – nie po raz pierwszy przyszło się bić obywatelom przeciwko państwom rozbiorczym.

Palmę pierwszeństwa trzeba przypisać konfederatom barskim, chociaż niejednolitość, nieudolność i pewien charakterystyczny dla szlachty anarchizm, rzucił się cieniem na tę akcję. Potem była obrona Konstytucji 3 Maja, już bardziej pamiętana przez historiografię i mająca swoje dość godne miejsce w zbiorowej pamięci. Być może nie mogła się ona zakończyć sukcesem, ale stawianie takiego pytania jest o tyle bezzasadne, że zakończyła tą walkę nie tyle klęska wojska w polu, co zdrada króla. Kilka tygodni temu pisałem o tym w jednym z felietonów na łamach naszego portalu przy okazji omawiania książki „Konfederacja targowicka” Władysława Smoleńskiego. Przy okazji jej lektury zacząłem sobie przypominać, że część zdrajców targowickich została ukarana przez suwerena, czyli świeżo obudzony do życia narodowego lud Warszawy i Wilna, już dwa lata po tamtych wydarzeniach, w ramach aktu militarnego nazywanego insurekcją kościuszkowską. Ta rocznica mi umknęła w natłoku innych bieżących spraw. Przypomniało mi się to „wieszanie” zdrajców, tudzież ich portretów, jeśli sam zainteresowany jakimś cudem zbiegł, przy okazji ostatnich wypowiedzi „ministry” od edukacji dotyczącej opiłowywania lektur szkolnych z różnych tematów i autorów, w tym z „niejakiego Rymkiewicza”. Można oczywiście jego pisarstwo lubić albo nie, ale takie go określenie, samo w sobie świadczy o bezgranicznej nienawiści Barbary Nowackiej do jakichkolwiek polskich tradycji intelektualnych.

Niby przypadkiem się składa, że ów „niejaki Rymkiewicz” napisał wiele lat temu esej pod tytułem „Wieszanie”, właśnie o tych wydarzeniach, których 230. rocznica mi umknęła. Jeszcze raz podkreślę, że punkt widzenia Rymkiewicza jest jego i niekoniecznie trzeba podzielać jego opinię o tym, że powieszenie Stanisława Augusta Poniatowskiego uczyniłoby nas „narodem królobójców, ale i narodem nowoczesnym”, gdyby nastąpiło przy okazji powieszenia braci Kossakowskich (jednego w Warszawie drugiego w Wilnie), hetmana Ożarowskiego, Zabiełły, Antczyca, czy biskupa Massalskiego. Piszę tak dlatego, że sam mam wątpliwości będąc mentalnym potomkiem tych, którzy wieszali, ale na króla się nie poważyli. Tak jak legioniści Dąbrowskiego we Włoszech, którzy owszem obalali tam troniki lokalnych „królików”, wzięli też udział w likwidacji Państwa Kościelnego, ale na stojące przy włoskich drogach i na placach figurki z Matką Bożą na cokole się nie poważyli, mało tego – w głowach im to nie postało. Polakiem się jest na sposób polski, a nie francuski. Nowoczesnym też trzeba być na sposób polski, ale to moja opinia. W każdym razie wieszanie, jakie odbyło się między majem a czerwcem 1794 roku jest symbolem tego, że naród odzierany z godności potrafi powiedzieć „non possumus” i wymierza sprawiedliwość ludziom, którzy na to zasłużyli, nie oglądając się na ich suwerenów. Wtedy też staje się zwycięski, a historię, jak wiadomo, piszą zwycięscy. Wieszanie zdrajców stało się pozytywnym mitem narodowym i było nim do niedawna, a w moim pokoleniu jest nim nadal (choć oczywiście nie wiem czy w całym). Losy zdrajców są znamienne. Nawet jeśli ich nie powieszono, to historia postawiła ich na stosownych anty-piedestałach, stali się symbolami najgorszego rodzaju. Im pewnie taki rozwój wypadków wydawał się niemożliwy a jednak...

Napisałem, że mi ta rocznica umknęła, ale z drugiej strony nie do końca. Przywołałem powyżej panią minister od edukacji, nie przywołałem, ale przypomnę postawę „niezależnych historyków” którzy kilka dni temu chcieli z historii II wojny światowej usunąć św. Maksymiliana Kolbego, rodzinę Ulmów, czy Witolda Pileckiego, bo im nie pasowali, bo im zaburzali „antropologiczny charakter narracji”. Ze sformułowania tego naśmiewał się na naszych łamach Mateusz Zbróg. Jakoś mi się te, i nie tylko, dziejące się szybko rzeczy skojarzyły ze starym polskim przysłowiem, a brzmi ono: „Kto ma wisieć nie utonie” – oczywiście mam na myśli wielkie historyczne dziejowe procesy, na które spoglądam przez pryzmat „antropologicznego charakteru narracji” właśnie – jakby się kto pytał.

 

/mdk

CCH 4989 2 kwadrat

Piotr Sutowicz

Historyk, zastępca redaktora naczelnego, członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Konfederacja targowicka #Insurekcja Kościuszkowska #wieszanie zdrajców #Konstytucja 3 maja #Barbara Nowacka
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej