Teilhard de Chardin - teolog postępu, prekursor chrześcijańskiego transhumanizmu, czy jedynie zwykły heretyk?

2024/11/18
Projekt bez nazwy40
Pierre Teilhard de Chardin (1947) / CC BY-SA 3.0/ Wikipedia; kjpargeter / Freepik

Jeśli ktokolwiek chciałby łączyć teologię z prognozami rozwoju sztucznej inteligencji oraz ideami transhumanizmu (H+), to nie znajdzie bardziej adekwatnego autora niż Pierre Teilhard de Chardin SJ (1881-1955). Choć wydaje się, że jego popularność już dawno się skończyła, to w dobie rozwoju najnowszych technologii można mówić o renesansie jego twórczości. Dla wielu krytyków był on bardziej paleontologiem niż teologiem, z kolei liczni jego zwolennicy uważają, że wyciągnął teorię ewolucji z ciasnych ram materializmu i scjentyzmu nadając jej charakter duchowy.

Teilhard ukazał teologiczne aspekty ewolucji, które stały się podstawą dla współczesnej teologii procesualnej, starającej się przezwyciężyć statyczne, neotomistyczne pojmowanie Boga, na rzecz ujęcia dynamicznego. Dzieło stworzenia, to według francuskiego jezuity proces rosnącego ujednolicania, który kulminuje się w punkcie Omega. Teilhard uznawany jest, tym samym, przez swoich zwolenników za pierwszego filozofa globalizacji, choć sam posługiwał się terminem planetyzacja. Dla obecnych czasów bardzo adekwatne wydaje się być pojęcie noosfery, stanowiącej najwyższe stadium rozwoju cywilizacyjnego człowieka, oznaczające epokę dominacji wymiany ludzkich myśli. Wielu autorów, jak np. Antonio Spadaro SJ, dopatruje się w noosferze zapowiedzi powstania Internetu. Noosfera, to uzupełnienie ludzkich umysłów o brakujące w danej chwili informacje, a sama cyberprzestrzeń to pole globalnego umysłu, uzyskanego poprzez połączenie łączy komputerowych.

Do powyższego zakresu poglądów Teilharda powrócimy jeszcze w dalszej części felietonu, ale dla równowagi należałoby oddać głos jego licznym i ostrym krytykom zarzucającym mu postawę heterodoksyjną. Urząd Nauczycielski Kościoła w „epoce Piusów” zakwestionował większość jego twierdzeń, które szybko znalazły się na indeksie. Z kolei krytycy systemu Teilharda związani z naukami ścisłymi uważają, że jest on, co prawda, wewnętrznie spójny, jednak nie ma większego związku z realną rzeczywistością. Wykazują przy tym, że jest on sprzeczny z odkryciami fizyki kwantowej. Teilhardyzm zakładał, że świat sam z siebie dąży do kulminacyjnego punktu Omega. Według krytyków w prawdziwym świecie każdy skutek musi posiadać swoją przyczynę, ale skutek nie może być większy od przyczyny. Nie może być tak, że świat stanowi samonakręcający się mechanizm, w którym energia układu z czasem rośnie i co więcej wszystko zmierza samoczynnie w kierunku uporządkowania struktur. Fizyka kwantowa dowiodła, że jest dokładnie na odwrót, czyli wszechświat się rozszerza tracąc energię, a siły grawitacji słabną, zaś materia ulega rozrzedzeniu. Jednakże, o ile w świecie materialnym obserwuje się procesy odwrotne niż te, na których osadzony jest teilhardyzm, to w świecie duchowym oraz w przestrzeni kultury (noosferze), tezy francuskiego jezuity mogłyby być częściowo uzasadnione. Materia sama z siebie nic nie wytwarza, jednak ludzki umysł kreuje różnorakie nowości i stąd można mówić o ewolucji w różnych dziedzinach ludzkiej aktywności, jak choćby w sztuce, ekonomii, prawie, nauce i technice. W tych dziedzinach obserwuje się postęp o charakterze rosnącej złożoności, czyli współcześnie rozumianej ewolucji. Jednak, zdaniem krytyków, także ten postęp nie ma tak jednoznacznie pozytywnego charakteru. Teilhard zakładał zbieganie się strumieni świadomości ku jednemu punktowi Omega. Jednak rzeczywistość pokazuje raczej dywersyfikację rozmaitych idei. O ile w uproszczeniu można powiedzieć o tym, że noosfera znalazła swoją materializację w Internecie, to wyraźnie widać, iż wszystkie negatywne zjawiska w sieci, jak choćby polaryzacja stanowisk, hejt, walka o klikbajtowość, wzmacniają jedynie chaos oraz podziały, zamiast prowadzić do jedności w punkcie Omega.

Mimo powyższych zarzutów Teilhard de Chardin był i nadal jest dla bardzo wielu naukowców chrześcijańskich inspirującym twórcą. Z tego powodu ciekawe są jego osobiste związki z nurtem transhumanistycznym. Nie ma innego chrześcijańskiego teologa, który przejawiałby bezpośredni związek z ideą H+, choćby poprzez przez przyjaźń z Julianem Huxleyem (1887-1975), bratem Aldousa (autora znanej dystopii „Nowy wspaniały świat”), twórcą terminu „transhumanizm”. To, co różni J. Huxleya i Teilharda od prominentów współczesnego transhumnaizmu, to sama ewolucyjność oraz duchowość, w miejsce materializmu. Pierwotni wyznawcy tej idei postrzegali ją w kategoriach pozytywnego kroku całej ludzkości, a nie jako poszukiwanie indywidualnej doskonałości poprzez technologiczne ulepszanie jednostki ludzkiej. Początkowo transhumanizm był pojmowany jako ogólny kierunek ewolucji człowieka, bez bezpośrednich związków z technologią mającą prowadzić do powstania nowej jakości, czyli „postczłowieka”. Zdaniem zwolenników Teilharda, takich jak Ilia Delio OSF, opowiadał się on za etycznym wykorzystaniem technologii wykraczającej poza ograniczenia naturalnej biologii w celu poprawy egzystencji człowieka, zaś dzisiejszy transhumanizm stanowi ostateczne zakończenie wszystkich procesów ewolucyjnych oraz samozbawienie człowieka poprzez technologię. Drugą, ale też i zasadniczą, różnicą odróżniającą Teilharda od ateistycznych transhumanistów, jest wiara w Boga stwórcę.

Przy wielu kolosalnych różnicach to co łączy zarówno P. Teilharda de Chardin, jak i popularnego dziś izraelskiego posthumanistę Youvala Noaha Harariego to właśnie, szeroko pojęty ewolucjonizm, z którego, jak widać, można wysnuć całkowicie odmienne wnioski. Przyjmuje się niekiedy, że idea postępu narodziła się na skutek zlaicyzowania, w epoce oświecenia, średniowiecznej teologii dziejów, opartej na Trójcy Świętej, autorstwa Joachima z Fiore, która potem w XIX w. przekształciła się w prawo trzech stadiów Augusta Comte’a, a dziś jest obecna choćby u Harariego. Jak uważa laureat nagrody Templetona, Tomáš Halík, dziś w obliczu upadku christianitas, teologia (jak i duszpasterstwo) staje przed wyborem, czy trzymać się dalej kurczowo statycznej neoscholastyki, czy też pójść w stronę adekwatnej dla czasów zmiany epoki, teologii procesualnej. No cóż, zapewne byłoby mniej powyższego zamętu gdyby nie dziedzictwo francuskiego jezuity i jego zwolenników.

 

/mdk

ks Krzysztof Adamski

ks. dr Krzysztof Adamski

Wykładowca katolickiej nauki społecznej na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Teilhard de Chardin #transhumanizm #ewolucja #duchowość #noosfera #globalizacja #teologia #sztuczna inteligencja
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej