Analiza unormowań konstytucyjnych, dokonywana przez pryzmat aksjologii naszej ustawy zasadniczej z 2 kwietnia 1997 r., każe postawić następującą tezę: nikt nie może naruszać wolności i praw innych osób, w tym również wolności religijnej, używając przy tym argumentu, że jego wypowiedź lub utwór jest dziełem sztuki lub że korzysta z nieograniczalnej w państwie demokratycznym wolności słowa. Teza przeciwstawna musiałaby prowadzić do wniosku, że wolność twórczości artystycznej i wolność słowa korzysta ze szczególnej (znacznie mocniejszej od innych wolności i praw) ochrony konstytucyjnej i ma pierwszeństwo w przypadku kolizji z innymi prawami i wolnościami. Teza taka nie znajduje uzasadnienia na gruncie Konstytucji RP.
Wolność twórczości artystycznej, podobnie jak inne wolności i prawa człowieka, w tym wolność słowa, nie może być analizowana w oderwaniu od wartości konstytucyjnych tworzących aksjologię naszej ustawy zasadniczej. Treść każdego artykułu jest zdeterminowana treścią innych, podstawowych przepisów ustawy zasadniczej, w tym naczelnych zasad ustrojowych. Konstytucja jest bowiem aktem prawnym, którego funkcją jest wyrażanie wartości właściwych dla społeczności, która ją przyjęła. Jest swego rodzaju depozytem, który odzwierciedla i chroni wartości, ideały oraz symbole podzielane przez określoną społeczność.
Wolność twórczości artystycznej i wolność słowa w pierwszej kolejności należy odczytywać przez pryzmat zasady dobra wspólnego. Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli, a obowiązkiem każdego obywatela jest troska o to dobro. Jeśli zaś dobro wspólne jest budowane dzięki osobowemu rozwojowi każdego człowieka, to obowiązkiem każdego obywatela jest podejmowanie takich działań, które ten osobowy rozwój wspierają, a nie przeciwdziałają mu. Dobro wspólne oznacza bowiem „sprzężenie” interesów jednostek, ochronę ich wolności i praw oraz maksymalne wykluczenie ze sfery publicznej regulacji i praktyk będących wyrazem preferencji dla „partykularnych interesów polityczno-personalnych”. Z tego powodu właśnie bonum commune jawi się również jako podstawa określania granic wolności twórczości artystycznej i wolności słowa. Człowiek jako istota społeczna nie żyje bez społeczeństwa i dlatego jest wobec tego społeczeństwa także zobowiązany. Dlatego właśnie wartości ważne z punktu widzenia życia społecznego muszą mieć pierwszeństwo przed indywidualnymi dobrami czy interesami członka społeczności, także przed poglądami artystów, dziennikarzy itp.
Wszystkie wolności i prawa człowieka mają swe źródło w przyrodzonej i niezbywalnej godności osoby ludzkiej, godności nienaruszalnej (niepodlegającej żadnym ograniczeniom). Z tego też powodu każdy bez wyjątku – także artysta malarz, rzeźbiarz czy satyryk, dziennikarz, korzystający ze swej wolności twórczości artystycznej i wolności słowa – ma obowiązek poszanowania wolności i praw innych osób. Z tym też łączy się kolejna zasada-wartość konstytucyjna: nikt nie może być dyskryminowany w życiu społecznym z jakiejkolwiek przyczyny.
Dlatego też – podobnie jak inne wolności i prawa, w tym zwłaszcza wolności i prawa kulturalne – wolność twórczości artystycznej i wolność słowa podlegają ograniczeniom przewidzianym ze względu na konieczność ochrony podstawowych wartości konstytucyjnych, wyszczególnionych w art. 31 ust. 3, w tym wolności i praw innych osób. Nie można powoływać się na określoną wolność, gdy narusza się prawa i wolności innych. Nie można też domagać się w tym przypadku zwolnienia z odpowiedzialności. Takie działanie, ponieważ wykracza poza obszar wolności (w tym wolności twórczości artystycznej i wolności słowa), winno być zakazane, a zakaz ten nie powinien być traktowany jako ograniczenie wolności. W tym kontekście próba określenia np. zakazu obrażania uczuć religijnych przez twórczość artystyczną lub swobodną wypowiedź dziennikarską jako ograniczenie wolności twórczości artystycznej i wolności słowa, a już tym bardziej ograniczenie wymierzone w istotę tych wolności, jest całkowicie chybiona. Artysta, który rzeczywiście i obiektywnie obraża uczucia religijne osoby należącej do tej czy innej społeczności religijnej, nie działa bowiem w granicach swej wolności twórczości artystycznej, podobnie jak dziennikarz obrażający uczucia religijne nie działa w granicach wolności słowa.
W tym kontekście można teraz przejść do krótkich rozważań na temat relacji wolności twórczości artystycznej i wolności słowa oraz prawa do ochrony uczuć religijnych.
W art. 53 Konstytucji RP ustrojodawca zadeklarował ochronę wolności sumienia i religii. Integralną częścią tej wolności jest wolność wyboru i uzewnętrzniania swojej religii. Przepis ten, analizowany także w kontekście art. 32 Konstytucji, który ustanawia zakaz dyskryminowania kogokolwiek i z jakiejkolwiek przyczyny w życiu społecznym, ustanawia także prawo każdego do ochrony jego uczuć religijnych. Tak sformułowane przepisy ustawy zasadniczej całkowicie korespondują z postanowieniami Deklaracji ONZ w sprawie Likwidacji Wszystkich Form Nietolerancji i Dyskryminacji ze względu na Wyznawaną Religię lub Wierzenia z 25 listopada 1981 r., której art. 1.2 stanowi, iż „wobec nikogo nie będzie się stosować przymusu, który naruszałby jego wolność wyznawania religii lub wierzeń według własnego wyboru”. Oznacza to także prawo do ochrony przed dyskryminacją również ze strony innych jednostek – art. 2.1 deklaracji ONZ: „Nikt nie będzie podlegał dyskryminacji ze strony jakiegokolwiek państwa, instytucji, grupy lub osoby z powodu religii lub wierzeń”.
Prawo do ochrony uczuć religijnych, jako część składowa wolności religijnej, znalazło odzwierciedlenie w przepisach Kodeksu karnego, który w art. 196 penalizuje naruszanie prawa do ochrony uczuć religijnych, przy czym penalizowane jest takie zachowanie, które członkowie danej wspólnoty religijnej odbierają jako poniżające lub obelżywe dla przedmiotu tych uczuć, a poniżający lub obelżywy charakter owych zachowań należy oceniać na podstawie kryteriów obiektywnych.
W dyskusjach publicznych niekiedy pojawia się zarzut – formułowany zwłaszcza w kontekście różnych tzw. „dzieł artystycznych”, typu występ połączony z profanowaniem krzyża, Biblii, ale także upublicznianie obelżywych karykatur postaci uważanych przez daną społeczność religijną za święte – że przepis art. 196 Kodeksu karnego jest sprzeczny właśnie z art. 73 Konstytucji RP, że w sposób zupełnie nieuzasadniony ogranicza wolność twórczości artystycznej. Zarzut taki formułowali także posłowie Ruchu Palikota w uzasadnieniu do projektu ustawy o zmianie ustawy – Kodeks karny, którego celem była depenalizacja obrazy uczuć religijnych. Wnioskodawcy stwierdzili m.in., że „celem projektowanej ustawy jest zapewnienie swobody wyrażania myśli i okazywania swoich przekonań publicznie bez obawy przed byciem posądzonym o obrazę uczuć religijnych”. Zdaniem wnioskodawców przepis Kodeksu karnego penalizujący obrazę uczuć religijnych nie koresponduje właśnie z wolnością twórczości artystycznej. Projekt został na szczęście odrzucony w pierwszym czytaniu na posiedzeniu w dniu 30 marca 2012 r.
Nadal jednak często zadaje się pytanie, czy w ogóle powinno się karać artystę za obrazę uczuć religijnych, skoro artysta ów, korzystając z przysługującej mu wolności twórczości artystycznej, stworzył po prostu dzieło artystyczne, uprawiał sztukę. Odpowiedź na tak stawiane pytanie jest oczywista w kontekście rozważań poczynionych powyżej: można, a nawet trzeba penalizować obrazę uczuć religijnych przez dzieło często niesłusznie zwane sztuką, a zarzuty, że karanie obrazy uczuć religijnych jest sprzeczne z art. 73 Konstytucji, nie znajdują żadnego poparcia w konstytucyjnej aksjologii.
Warto też zauważyć, że zarzuty tego rodzaju są formułowane przez tę samą grupę naukowców, polityków, artystów, którzy w ogóle kontestują nie tylko zasadność, ale nawet konstytucyjność obecności religii, uczuć religijnych, symboli religijnych w przestrzeni publicznej. Ta sama grupa ludzi widzi jedynie fragment, a nie całość art. 25 Konstytucji i na bazie tego fragmentu formułuje tezy jako żywo identyczne z tezami właściwymi dla wrogiej separacji państwa, Kościołów i innych związków wyznaniowych. Formułuje tezy o istnieniu tzw. wolności od religii. Całkowicie ignoruje przy tym pozostałe przepisy tego samego art. 25 Konstytucji RP, kompletnie nie zauważa art. 53 ustawy zasadniczej i ustanowionej tam ochrony wolności sumienia i religii. Na bazie fragmentarycznej analizy przepisów Konstytucji, oderwanej od konstytucyjnej aksjologii, grupa ta formułuje tezy o rzekomym konstytucyjnym zakazie obecności symboli religijnych w przestrzeni publicznej, w tym w budynkach publicznych, jak również tezy o zakazie publicznego wyrażania swoich opinii i apeli przez przedstawicieli takiego czy innego Kościoła. Ta sama grupa ludzi nachalnie, wszystkimi dostępnymi środkami próbuje promować światopogląd ateistyczny i agnostyczny, przewrotnie utożsamiając ten konkretny światopogląd z neutralnością światopoglądową. Ta sama grupa, nawet jeśli dostrzega art. 53 Konstytucji, to tylko pierwszy jego przepis, sprowadzając wolność sumienia i religii wyłącznie do jej aspektu negatywnego – znów wolności „od” jakiegokolwiek kontaktu z czymkolwiek, co z taką lub inną religią się kojarzy. Trudno o bardziej nietolerancyjną postawę.
Tego rodzaju działaniom, wyrażającym się w obiektywnym profanowaniu symboli religijnych, obrażaniu uczuć religijnych chrześcijan, katolików, dyskryminowaniu chrześcijan ze względu na ich poglądy religijne i filozoficzne, należy bezwzględnie dawać odpór formułowaniem zawiadomień do prokuratury o popełnieniu przestępstwa z art. 196 Kodeksu karnego. Trzeba to czynić zawsze i bezwarunkowo – inaczej skutecznie nie obronimy się przed atakami ze strony środowisk lewackich i libertyńskich, które dziś wchodzą nam już z butami na głowę.
Przemysław Czarnek