W ostatnich dniach niemałą burzę medialną wywołało wydarzenie organizowane przez pływalnię miejską w Łodzi. Chodzi o dzień przeznaczony tylko dla osób dorosłych, z wyraźnym zakazem wejścia dzieci. Ponoć pomysł ten zrodził się w odpowiedzi na liczne petycje klientów. Niemniej odbiór w internecie był niemal jednoznacznie negatywny.
Właśnie ten negatywny oddźwięk na akcję jest największą pociechą. Jednak po kolei. Dyrekcja ośrodka tłumaczyła się we wspomniany wcześniej sposób, że wielu klientów oczekiwało takiego dnia. W oświadczeniu podkreślono, że samo wydarzenie nie spotkało się z negatywnym oddźwiękiem, a przede wszystkim forma reklamy.
Nie do końca się z tym zgadzam, bo jednak jest to odgórne wykluczenie znacznej części użytkowników. Równocześnie zgadzam się, że najgorsza w tym wszystkim była grafika promocyjna czy też plakat. Zawierał grafikę przypominającą znak drogowy z przekreślonym płaczącym dzieckiem. W domyśle – WSZYSTKIE dzieci są rozwydrzone i zakłócają spokój, więc WSZYSTKIM dzieciom trzeba zakazać wstępu, by w ten jeden dzień dorośli mogli wypocząć. Sprawa jest o tyle zadziwiająca, że dotyczy miejskiej spółki, a akurat miasto Łódź znane jest z prorodzinnej polityki i stawiane jako wzór w skali kraju, jeśli chodzi o kwestę wspierania rodzin zastępczych, domów dziecka i promowania adopcji.
Najprostszym zabiegiem publicystycznym byłoby pójście za częścią komentarzy internetowych i zgrabne nawiązanie do hasła „Nur für Deutsche” z czasów okupacji. Nie będę aż tak złośliwy, więc tylko wzmiankuję to jako jedną z opcji. Ale spróbujmy spojrzeć na to z innej - co nie oznacza, że mniej kąśliwej – strony.
Bo jeżeli idziemy tym trybem, że pomysłodawcy posłużyli się stereotypem w myśl którego dziecko = zakłócanie spokoju, to może pójdźmy tym tokiem rozumowania. Mam nawet kilka pomysłów na takie tematyczne wydarzenia. Co powiemy np. na dzień bez Murzyna? Może w Łodzi mieszkają i płacą podatki liczni rasiści, którzy nie życzą sobie zanurzać się w jednej wodzie z ludźmi o innym kolorze skóry. Albo dzień bez Araba, żeby klientki nie czuły się zagrożone. Albo zakaz wejścia dla homoseksualistów, żeby HIVem nie zarażali, itp. itd. Te przykłady mogą się jednak spotkać z protestami organizacji walczących o prawa mniejszości. Więc na kolejne wydarzenie mam jeszcze jeden pomysł, który realnie nadaje się do wykorzystania przez łódzką pływalnię i na pewno spotka się z pozytywnym odbiorem społecznym. Ba, da się nawet ułożyć rymowane hasło reklamowe: „Dzień bez rudych, bo nikt ich nie lubi”.
Szokujące? Owszem, ale przy zakazie wejścia dzieci posłużono się dokładnie tą samą metodą.
/ab