Ostatnio miałem okazję reprezentować nasze środowisko jako delegat do Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Spotkanie w Kampinosie jest źródłem pewnych refleksji, którymi chciałbym się podzielić. Świetnie współgrają one z rozmową, jaka ukazała się w ostatnim numerze naszego kwartalnika, z panem Jakubem Bałtroszewiczem, Prezesem Federacji. Wnioski postaram się przedstawić poniżej w kilku zdaniach.
Nie chcę, żeby była to typowa relacja z wydarzenia. Z tą zresztą Czytelnicy portalu mieli okazję zapoznać się wczoraj. Chciałbym przedstawić raczej moje odczucia jako uczestnika. Bardzo ciekawym elementem spotkania były warsztaty dla przedstawicieli poszczególnych środowisk. W ich ramach próbowaliśmy wypracować język, jakim należy mówić o ochronie życia. Często jest to narracja agresywna, nastawiona na walkę. To wyklucza jednak możliwość przekonania drugiej strony. Albo my, albo oni.
Tymczasem spotkaliśmy się z przykładami, gdy rozmowa doprowadziła do przejścia na „jasną stronę mocy”. Nie chcę podawać konkretnych osób, bo nie zapytałem o zgodę, ale wierzcie mi, że współzałożyciele jednej ze znanych organizacji pro-life zgłosili się do tej działalności po wysłuchaniu rzeczowych argumentów na zajęciach akademickich z… gender. Wniosek jest taki, że nie możemy zbyt łatwo przekreślać ludzi z tamtej strony i wywyższać się nad nich. Uzupełnieniem była homilia ks. Tomasza Kancelarczyka, który zachęcił zrzeszone organizacje, by działały na rzecz życia dzieci nienarodzonych, ale nie zapominały o życiu wiecznym tych, którzy działają po stronie przeciwnej.
Zachęcam gorąco do przeczytania wywiadu z p. Jakubem oraz obejrzenia zapisu debaty, jaka odbyła się wczoraj we współpracy z KAI. Wyłożone tam stanowisko świetnie zarysowuje plan działalności Federacji, którą współtworzy także nasze środowisko.
/mdk