Dzisiejszy felieton miał być znacznie poważniejszy, niż się okazało. W zasadzie to planowałem coś bardziej na kształt eseju, dotyczącego współczesnej, polskojęzycznej lewicy. I pewnie ten tekst powstanie i niebawem się ukaże. Ale jak to z lewicą - życie podsuwa sytuacje obok których nie sposób przejść obojętnie.

Media społecznościowe obiegła wiadomość o niejakim Roberto, żołnierzu zawodowym armii hiszpańskiej. W zasadzie powinienem napisać "żołnierce" - ale po kolei... Otóż Roberto ogłosił (a?), że czuje się kobietą. Nie zgolił brody (pozwólcie, że nie będę już dodawać "a" po każdym zdaniu), nadal jest z dotychczasową żoną/partnerką i wychowuje dziecko/dzieci. Pozostaje w związku z kobietą, bo zmienił orientację na homoseksualną. Jak wnioskuję, żona/partnerka, aby pozostać mu wierną także została lesbijką. Co jest najciekawsze, Roberto w związku ze "zmianą płci" otrzymał liczne benefity: lepsze warunki przejścia na emeryturę, większą pensję, osobny pokój w koszarach, ułatwioną ścieżkę awansu. Ponoć Roberto jest już 41 osobą, która wpadła na taki pomysł.

Mam tylko nadzieję, że to nie jest fake news. Bo jakoś bezpieczniej i zwyczajnie weselej na duchu mi się zrobiło, gdy dowiedziałem się, że są żołnierze, walczący z toczącym Europę szaleństwem jego własną bronią. No chyba, że on tak całkiem na poważnie to robi, ale optymistycznie zakończę: śmiem wątpić.

/mdk