Po uroczystościach pogrzebowych papieża Benedykta XVI drobny wycinek polskiego Internetu rozpaliło pewne wydarzenie, które miało tam miejsce. Na portalach anglojęzycznych dyskusja była znacznie bardziej rozbudowana. Na nagraniu widać, że jeden z wiernych przed przyjęciem komunii św. przyjmuje pozycję klęczącą. Kapłan jednak odmawia podania mu komunikantu. Dochodzi do czegoś na kształt przepychanki, gdyż osoba świecka pochyla się w stronę hostii, na co ksiądz odpycha go ręką, dając mu – jakkolwiek dziwnie to brzmi – prztyczka w nos dłonią, którą trzyma Pana Jezusa. Po chwili mężczyzna odchodzi bez przyjęcia sakramentu. Podobnie postępuje stojąca za nim w kolejce kobieta, z którą najwyraźniej przybyli razem na papieski pogrzeb.
Sprawa ma zapewne charakter jednostkowy, ale nie należy pominąć jej milczeniem. Ciężko bowiem znaleźć racjonalny powód, dla którego przyjęcie hostii do ust w postawie klęczącej spotkało się z odmową. Jeśli powołać się na zagrożenie związane z koronawirusem to argument ten odpada, choćby z tego względu, że na nagraniu widać w tle sporo osób przyjmujących komunię na stojąco, ale do ust. Zatem nawet jeśli wejdziemy w buty teologów a nawet polityków, zażarcie walczących w czasie pandemii o uznanie, że przyjmując sakrament, możemy się zarazić, to tutaj problemem nie było podanie komunikantu do ust. Problemem wydaje się tylko i wyłącznie uklęknięcie.
Jest to temat, który ciężko omówić w ramach krótkiego tekstu. Zaznaczę zatem tylko, że znamienne jest to, że formy, które przez wiele lat były dopuszczone jako dodatkowe, dziś są uznawane za jedynie słuszne. Odmawia się zaś sakramentu osobom, które chcą zachować tradycyjny sposób przyjmowania Eucharystii. Nie można pominąć także osoby Benedykta XVI, który – bez wchodzenia w upraszczające określenie go mianem konserwatysty/tradycjonalisty – wielokrotnie podkreślał miejsce komunii na klęczkach w życiu Kościoła. Smutne, że akurat na jego pogrzebie doszło do takiego wydarzenia.
x.comZastanawiałem się, czy podejmować akurat ten temat, ale „paliwa” dolało kazanie, które usłyszałem w święto Objawienia Pańskiego. Na mszy byliśmy akurat w nieznanej nam parafii, będąc w podróży. Ksiądz pięknie opowiadał o tym, że dzisiejszy człowiek nie chce już klękać przed swoim Stwórcą, że chrześcijanie wyzbyli się postawy klęczącej, że nie chcemy brać przykładu z Trzech Króli, którzy mimo swojego statusu pokłonili się nisko Dziecinie. Za wzór stawiał obecnym wyznawców islamu, którzy modląc się nie tylko klękają, ale dosłownie padają na twarz. My, katolicy, powinniśmy tak samo korzyć się przed naszym Panem. I wszystko to prawda. Tylko gdy doszło do momentu rozdawania komunii świętej to ten sam ksiądz nie rozdawał jej przy ołtarzu, ale ruszył procesyjnie po wszystkich nawach świątyni. Musielibyście Państwo sami zobaczyć tę sytuację, ale zapewniam, że ułożenie ławek utrudniało przyjęcie postawy klęczącej. I żeby była jasność – nie atakuję osób przyjmujących komunię w postawie stojącej. Nie atakuję też tego księdza. Chcę opisać tę sytuację i dysonans, jaki wywołała, a przynajmniej powinna wywołać wśród tych, którzy słuchali kazania.
A wisienką na torcie było wykonanie podczas komunii przez organistę kolędy „Wśród nocnej ciszy”, która jak wiemy w pewnym momencie brzmi tak:
I my czekamy na Ciebie, Pana,
a skoro przyjdziesz na głos kapłana,
padniemy na twarz przed Tobą,
wierząc, żeś jest pod osłoną
chleba i wina.
/mdk