Logika daru jako dopełnienie zasady zysku
Zysk to motor napędowy gospodarki wolnorynkowej – pod takim hasłem bez większych zastrzeżeń podpisałby się zapewne każdy kapitalista. Czy jednak ekonomia oparta jedynie o „prawo zysku”, jak postulują zwolennicy leseferyzmu, jest w stanie funkcjonować właściwie? Czy może ona służyć człowiekowi i intensyfikować rozwój społeczny? A może dążenie do zysku jest czymś złym, co należy wyeliminować z życia gospodarczego? Na te fundamentalne pytania postaram się odpowiedzieć, biorąc za punkt odniesienia nauczanie społeczne papieża Benedykta XVI.
Adam Smith (1723–1790) uważany za ojca współczesnej ekonomii, nadał chęci własnego bogacenia się największą wartość w procesie wzrostu gospodarczego. Uczynił z niej nawet fundament rozwoju społecznego. W swojej bodaj najsłynniejszej rozprawie Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów napisał, że człowiek, „gdy kieruje wytwórczością tak, aby jej produkt posiadał możliwie najwyższą wartość, myśli tylko o swym własnym zarobku, a jednak w tym, jak i w wielu innych przypadkach, jakaś niewidzialna ręka kieruje nim tak, aby zdążał do celu, którego wcale nie zamierzał osiągnąć. Społeczeństwo zaś, które wcale w tym nie bierze udziału, nie zawsze na tym źle wychodzi. Mając na celu swój własny interes, człowiek często popiera interesy społeczeństwa skuteczniej niż wtedy, gdy zamierza służyć im rzeczywiście”.
Kościół w swoich dokumentach jest o wiele bardziej powściągliwy w stosunku do roli zysku. Benedykt XVI w encyklice Caritas in veritate (dalej CV), w punkcie 21 zauważa, iż „zysk jest pożyteczny, jeśli jako środek podporządkowany jest celowi, który uzasadnia jego sens zarówno przez sposób uzyskania go i wykorzystania”. Papież przestrzega jednocześnie, że „nastawienie wyłącznie na zysk, gdy jest on osiągany nagannymi sposobami, a jego ostatecznym celem nie jest dobro wspólne, rodzi ryzyko zniszczenia bogactwa i spowodowania ubóstwa” (CV 21). Benedykt XVI nie tylko przestrzega przed „nagannymi sposobami” osiągania zysku – czyli wyzyskiem – lecz wyraźnie daje do zrozumienia, że zysk musi być rozpatrywany także jako element podporządkowany dobru wspólnemu, stając w ten sposób w opozycji do indywidualistycznej i egocentrycznej koncepcji roli zysku A. Smitha.
Logika rynku
We współczesnej globalistycznej gospodarce to właśnie rynek jest przestrzenią, w której dochodzi do generowania zysku poprzez wymianę towarów i usług. Liberalizm ekonomiczny spogląda na człowieka przez pryzmat „logiki rynku”, widząc w osobie ludzkiej istotę kierującą się w głównej mierze chęcią zwiększenia własnego posiadania, a nawet chciwością. Ten właśnie redukcjonizm – najogólniej rzecz ujmując – stoi u podstaw wielkiego kryzysu ekonomiczno-społecznego, jakiego doświadczamy obecnie. Kryzys ów nie dotyka jednak najmocniej elit gospodarczych, lecz swoje najstraszniejsze oblicze ujawnia pod postacią wciąż rosnącej liczby ludzi zmarginalizowanych i głodnych. Kapitalizm, który do niedawna pretendował do miana jedynie słusznego sposobu uprawiania ekonomii, posiada zatem u swojego korzenia „błąd antropologiczny”. Polega on na redukcji człowieka do wymiaru ekonomicznego (homo oeconomicus), bądź w najlepszym razie do przyjęcia założenia, że w świecie gospodarki nie ma miejsca na żadną inną logikę poza prawem zysku.
Logika daru
Benedykt XVI proponuje szerszy sposób spojrzenia na ekonomię. Przede wszystkim zauważa, że podmiotami w sferze gospodarczej są – jeśli tak można powiedzieć – „całe osoby”. Każda działalność ekonomiczna jest jednocześnie działalnością ludzką (por. CV 36). Dlatego też ekonomii nie można odrywać od etyki, ponieważ każde działanie gospodarcze jest działaniem moralnym. Co więcej, działalność w sferze ekonomii podlega, z uwzględnieniem jej specyfiki, ogólnym prawom rozwoju człowieka jako osoby. Człowiek zaś ostatecznie spełnia się poprzez akty miłości i „logikę daru”. Taka jest bowiem jego wewnętrzna konstytucja, która stanowi odbicie samego Boga, będącego zespoloną przez miłość jednością Trzech Osób nieustannie obdarowujących się wzajemnie. Wychodząc z tego teologicznego i antropologicznego aksjomatu, Benedykt XVI postuluje konieczność wprowadzenia „logiki daru” także do sfery ekonomii jako dopełnienia „logiki rynku”. W Caritas in veritate czytamy: „w stosunkach rynkowych zasada darmowości oraz logika daru jako wyraz braterstwa mogą i powinny występować w obrębie normalnej działalności ekonomicznej. Jest to potrzeba człowieka w chwili obecnej, ale przemawia za tym również racja ekonomiczna. Jest to potrzeba zarazem miłości, jak i prawdy” (CV 36).
Benedykt XVI nakreślił ogólną drogę aplikacji „logiki daru” w ekonomii. Polega ona na stopniowym wprowadzaniu do działalności gospodarczej podmiotów, które choć nie zrezygnują z wytwarzania wartości ekonomicznej, to jednak w sposób świadomy i dobrowolny nie będą opierać swojej działalności na zasadzie czystego zysku, a raczej będą służyć wzajemnej międzyludzkiej pomocy oraz innym celom humanistycznym i społecznym. Mają to być formy działalności ekonomicznej, które w jakiś sposób w swoje funkcjonowanie wpiszą darmowość oraz komunijność (por. CV 37-39).
Rynek – państwo – dar
Papież doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że „logika daru” nie może zostać zastosowana „zamiast” dotychczasowych prawideł rynku. „Rynek darmowości” po prostu nie istnieje i nie może zaistnieć, ponieważ miłości i daru nie można nakazać ani skodyfikować prawnie (por. CV 39). Dlatego, jak pisałem wcześniej, rynek ze specyfiką swojego funkcjonowania powinien otworzyć się na perspektywę daru i bezinteresowność. Do prawidłowego funkcjonowania ekonomii, zdaniem Benedykta XVI, nieodzowna jest jednak także władza państwowa. Wbrew wielu współczesnym prognozom tzw. „schyłku państwa” oraz praktycznym kryzysom państwowości Ojciec Święty nie waha się stwierdzić, że „zintegrowana ekonomia naszych czasów nie eliminuje roli państw, a raczej zobowiązuje ich rządy do głębszej wzajemnej współpracy. Mądrość i roztropność podsuwają racje, które przemawiają za tym, by zbyt wcześnie nie ogłaszać końca roli państwa” (CV 41).
Powyższe konkluzje skłaniają autora encykliki Caritas in veritate do zaproponowania swego rodzaju triady: Rynek-Państwo-Dar, w której każda z rzeczywistości wnosi specyficzną i potrzebną „logikę” w celu uczynienia z ekonomii sfery działalności prawdziwie ludzkiej, ukierunkowanej na integralny rozwój osób i społeczeństw. We wspomnianym dokumencie czytamy: „W życiu ekonomicznym niewątpliwie potrzebny jest kontrakt, który reguluje stosunki wymiany między równoważnymi wartościami. Potrzebuje jednak również sprawiedliwych praw oraz form podziału dochodu kierowanych przez politykę, a także dzieł odzwierciedlających ducha daru. Wydaje się, że ekonomia zglobalizowana preferuje pierwszą logikę – logikę wymiany opartej na kontrakcie, ale bezpośrednio lub pośrednio wskazuje, że potrzebuje również dwóch pozostałych: logiki politycznej oraz logiki daru bez kompensaty” (CV 37).
Praktyka
Ktoś mógłby powiedzieć – wszystko to jest równie piękną, co nierealną ideą. Tego typu głosów nie brakowało po ogłoszeniu Caritas in veritate, jak również wcześniej, kiedy ogłaszane były inne dokumenty poruszające problematykę społeczną. Sceptykom polecam zapoznanie się choćby z książką Rafała Łętocha Ekonomia współdziałania. Katolicka nauka społeczna wobec wyzwań globalnego kapitalizmu, wydaną w 2016 r. w Krakowie. Autor wskazuje w niej na konkretne przykłady form rynkowych, głównie w dziedzinie inicjatyw spółdzielczych, które zdołały zaaplikować w praktyce „logikę daru”. Obok koncepcji zagranicznych zostały przytoczone także przykłady rodzime. Łętocha wspomina postaci ks. Piotra Wawrzyniaka czy Franciszka Stefczyka i trzeba przyznać, materiał ten skłania do głębokiej refleksji nad kwestią przedsiębiorczości i spółdzielczości, która ponad zysk preferuje postawy solidarności i subsydiarności (pomocniczości).
Podsumowanie
Na koniec wypada powrócić do pytań postawionych we wstępie. Gospodarka wolnorynkowa nie może zapewnić integralnego rozwoju człowieka, jeśli będzie oparta jedynie o prawo zysku. Choć sam zysk stanowi w wielkim stopniu zasadę działalności przedsiębiorstw i jako taki nie jest czymś złym sam z siebie, to jednak nie może być postrzegany jako jedyny cel działalności gospodarczej. Powinien być traktowany raczej jako środek do realizacji najwyższych wartości humanistycznych i społecznych.
Michał Kosche
pgw