Rzecz niby całkowicie logiczna, cenzura państwowa w nowożytności jest, czy też często bywa, narzędziem państwa dla realizacji jego polityki. Książka prof. Grzegorza Kucharczyka „Cenzura Pruska w Wielkopolsce w czasach zaborów 1815-1914” pozytywnie odpowiada na pytanie o ścisłość pierwszego zdania niniejszego tekstu. Z tym, że rzecz cała rozbija się o pojęcie dodatkowe, które należy tu wprowadzić, chodzi o „skuteczność”.
Autor w swoim obszernym dziele bardzo szczegółowo omawia meandry polityki cenzuralnej Prus w odniesieniu do prasy polskiej czy polskojęzycznej. Wychodziła ona na terenie Wielkopolski na przestrzeni 100 lat od czasu proklamacji Wielkiego Księstwa Poznańskiego, czyli tworu politycznego powstałego pod auspicjami Kongresu Wiedeńskiego, a mającego być czymś w rodzaju polskiego obszaru autonomicznego pod panowaniem Hohenzollernów.
Historyczne realia dziejów tego obszaru są w naszej świadomości mocno obecne. Polacy bez problemu potrafią mówić o XIX wiecznej Wielkopolsce w kontekście walki z narastającą germanizacją i obroną przed nią prowadzoną z polskiej strony. Wielkopolska bywa wymieniana jako zjawisko ciekawe, gdzie Polacy bronili swego stanu posiadania w obszarze kultury, języka czy gospodarki metodami pokojowymi, choć niekiedy obrona ta przybierała charakter dużych napięć. W tym kontekście wymienia się okres Wiosny Ludów, który zresztą miał swój zbrojny epizod na tym terenie, strajki szkolne, których symbolem stały się dzieci Wrześni, czy walkę o ziemie, w której archetypem ze strony polskiej był Michał Drzymała. Oczywiście wymienione tu exempla są wyrazem rzeczywistości dużo bardziej skomplikowanej i sprowadzenie historii do nich jedynie jest niewątpliwym uproszczeniem, które niekiedy skutkuje rozmyciem właściwego obrazu tego, jak się rzeczy miały.
Tak też jest w wypadku cenzury i owego kluczowego pojęcia jej skuteczności w realizacji państwowej polityki Prus, a potem zjednoczonych Niemiec. Autor książki potwierdza fakt antypolskiego nastawienia organów zajmujących się cenzurą, urzędników jak i sądów, na które w pewnym momencie przerzucono odpowiedzialność za ingerencję w to, co wolno, a czego nie wolno dystrybuować na terenie Królestwa Prus/Niemiec. Niemniej jednak rzecz cała do końca jednoznaczna nie była.
Po pierwsze, strona polska nie była pozbawiona prawnych i instytucjonalnych narzędzi do obrony swego stanu posiadania, w końcu bowiem Prusy – Niemcy w wieku XIX były tzw. państwem prawa i mimo znacznych niekiedy ekscesów czy też tworzenia kolejnych ustaw z intencją szkodzenia polskiej mniejszości, to jednak teoretycznie wszyscy obywatele Prus posiadali jednolity status. Pamiętajmy, że w Pruskim Landtagu zasiadali również posłowie polscy, którzy wykorzystywali swój mandat polityczny do walki z cenzurą – warto wiedzieć, że wypowiedzi posłów nie mogły być cenzurowane.
Wszystko to stawiało konflikt narodowościowy niemiecko-polski w określonej perspektywie. Poza tym czasem, walka z polskim słowem przybierała dla władz skutki nieoczekiwane, jak w wypadku czasów kulturkampfu, które według profesora Kucharczyka zaowocowały zwiększeniem nakładów i liczby tytułów polskiej prasy. Wreszcie należy zauważyć odnotowane przez autora fakty, że sądy w Prusach kierując się zapisami prawa, działały niekiedy wbrew bieżącym interesom politycznym władz niemieckich, czy też nie kierowały się bieżącą linią państwową w swoim orzecznictwie. Co wynika z sumy odnotowanych powyżej czynników, czyli w miarę niezależnego systemu prawnego, kwestii równości wobec prawa oraz ważnego czynnika, jakim była interpretacja poszczególnych treści, niekiedy podążająca ścieżkami zupełnie nieoczekiwanymi również z perspektywy dzisiejszego odbiorcy mediów.
Autor „Cenzury Pruskiej …” drobiazgowo wykazuje również ciekawy obszar problemowy, że określone publikacje mogły być tolerowane w jednych prowincjach państwa, a inne nie, co wiązało się z polityką zagraniczną państwa oraz sytuacją w najbliższym otoczeniu politycznym obszaru Wielkopolski. Jako przykład można przywołać reakcje polskiej, ale i niemieckiej prasy na tym terenie na Powstanie Styczniowe w zaborze rosyjskim.
Książka profesora Kucharczyka osadza problem cenzury pruskiej na obszarze Wielkopolski w szerokiej perspektywie, co dodatkowo dodaje jej wartości. Np. w odniesieniu do katolickiej prasy tego obszaru będącej nie tylko polskojęzyczną, ale i konfesyjną, porównuje on ją do problemów, jakie istniały w Nadrenii, czyli tej części państwa pruskiego, gdzie dominacja katolicyzmu była jednoznaczna. Kolejną wartością syntezy prof. Kucharczyka jest też odniesienie cenzury wielkopolskiej względem druków polskojęzycznych do Szlezwiku, obszaru przyłączonego do Prus w latach sześćdziesiątych XIX wieku w wyniku wojen najpierw z Danią, a następnie z Austrią, gdzie pojawiły się problemy z prasą duńskojęzyczną. Później podobne analogie miały miejsce również w Alzacji i Lotaryngii odebranej Francji w wyniku wojny 1870 -71. Na tym obszarze działania germanizacyjne wyglądały jednak na dużo bardziej brutalne, przynajmniej w pierwszym okresie przynależności do II Rzeszy.
Książka prof. Kucharczyka pokazuje wiele nieoczywistych elementów w cenzurze pruskiej. Także takich, co do których wiedza wielu czytelników – w tym piszącego, jest słaba. Tak może się przedstawiać sytuacja z cenzurą treści religijnych a właściwie z niedopuszczeniem przez państwo pruskie zbyt daleko idących polemik między protestantyzmem a katolicyzmem. Tu chodziło przede wszystkim o zachowanie pewnej równowagi religijnej pomiędzy poszczególnymi kościołami, by na tych liniach nie wytworzyły się zbyt gwałtowne osie sporów szkodzące spokojowi państwa. Według autora organy cenzury nie preferowały w tych działaniach protestantyzmu, a starały się działać uspokajająco.
Kolejne rozdziały książki pokazują, że cenzura w Prusach, tak jak pewnie i gdzie indziej w XIX wieku, miała być jednym z narzędzi budujących jednolite społeczeństwo państwa - w tych okolicznościach – niemieckiego. Mniejszość polska posługująca się innym, niż oficjalny, językiem, odwołująca się do innej, niż państwowa prusko-niemiecka, tradycji historycznej, była tego niewątpliwa ofiarą. Na pewno dalekosiężnym celem polityki kulturalnej Niemiec, której cenzura, jak już zaznaczyłem, miała by być pewną emanacją, w długim trwaniu stawiała sobie za cel likwidację obu tych elementów składających się na nieortodoksyjną tożsamość i trwałe wpisanie mieszkańców Wielkopolski w nowocześnie tworzony naród niemiecki. Polacy wykorzystywali warunki systemowe do tego, by w tych okolicznościach przetrwać, a to, że się to udało, to skutek historii, opisanej w innych, niż karty omawianej publikacji, książkach.
Reasumując: do książki profesora Kucharczyka warto sięgnąć, żeby przeczytać o tym wszystkim, ale i również by zobaczyć, że ścieżki tworzenia się nowoczesnego narodu niemieckiego i polskiego przebiegały nieco odmiennymi torami. Jak to wykazał autor np. w odniesieniu do rasistowskiego antysemityzmu tworzącego się w obrębie niemieckiej tożsamości pod wpływem teorii zachodnioeuropejskich rozwijających się w drugiej połowie wieku XIX, ale stających się modnymi na początku XX wieku. Mimo, że całość jest dość obszerna – niemal 600 stron, lektura nużąca dla średnio przygotowanego czytelnika nie jest.
Grzegorz Kucharczyk, Cenzura Pruska w Wielkopolsce w czasach zaborów 1815 – 1914, Wydawnictwo Nowej Konfederacji, Warszawa 2023, s. 570.
/ab