Kraków był pełny ludzi przybyłych z najdalszych zakątków świata, którzy tworzyli jedną wielką rodzinę. Wszyscy obecni to byli ci, którzy patrzą w jednym kierunku – Jezusa Chrystusa.
Kościół żyje! Kościół jest młody! To pierwsze słowa, które cisną się na usta po zakończeniu XXXI Światowych Dni Młodzieży. Do Krakowa, który był gospodarzem wydarzeń centralnych, zaprosił młodych całego świata papież Franciszek w Rio de Janeiro. Hasło spotkania to słowa z Ewangelii według św. Mateusza: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Jeśli dodać do tego fakt, iż w Kościele trwa Nadzwyczajny Rok Święty Miłosierdzia, a w Krakowie znajduje się Sanktuarium Bożego Miłosierdzia oraz relikwie św. Faustyny Kowalskiej i św. Jana Pawła II, wybór gospodarza wydaje się oczywisty. Ojciec Święty pragnął w ten sposób skupić uwagę na Bożym miłosierdziu i podkreślić Rok Jubileuszowy.
Młodzi mają okazję poznać kraj, do którego przyjeżdżają dzięki Dniom w Diecezji. W wybranych przez siebie diecezjach spędzają tydzień, aby poznać zwyczaje panujące w danym kraju, zaaklimatyzować się. Podobnie było i tym razem. Tysiące pielgrzymów przyjechało do wszystkich polskich diecezji, aby uczestniczyć w życiu lokalnych Kościołów, by je poznać i by wspólnie spędzić czas.
Największą atrakcją na Warmii i Mazurach niewątpliwie były jeziora. Dla przybyłych z Francji i Niemiec, Łotwy, Austrii i Rosji możliwość spędzenia czasu nad wodą, korzystanie z wszystkich atrakcji wodnych oraz sprzyjającej pogody były czasem odpoczynku, radości i zabawy po trudach podróży.
Czas spędzony w różnych zakątkach Polski pomógł w przygotowaniu się na centralne wydarzenia w Krakowie, które rozpoczęły się we wtorek 26 lipca Mszą świętą pod przewodnictwem ks. kard. Stanisława Dziwisza, metropolity krakowskiego.
Nasza grupa z Olsztyna rozpoczęła swoją przygodę z ŚDM w czwartek wieczorem. Wtedy po Mszy świętej w kościele św. Wojciecha wyruszyliśmy w nocną podróż do Marcyporęby, oddalonej od Krakowa o ok. 40 km miejscowości, gdzie przydzielono nam nocleg. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać i niczego również nie oczekiwaliśmy, zresztą mieliśmy tam spędzić jedną noc. Jednak gościnność i przygotowanie miejsca zadziwiły nas. Wygodne miejsca noclegowe, obfite śniadanie i „wyprawka” żywieniowa na Kraków. Poza tym pamiątki w postaci kubków ze zdjęciem kościoła oraz logo ŚDM i ulotki informacyjne o miejscowości.
Po przybyciu do Krakowa od razu wpadliśmy w wir niecodziennych wydarzeń. Na co dzień Kraków jest pełen turystów, którzy zatrzymują się na każdym kroku, pełen mieszkańców, handlowców, którzy wykonują swoją pracę. Tym razem było inaczej. Owszem, Kraków był pełny ludzi przybyłych z najdalszych zakątków świata, ale ci ludzie tworzyli jedną wielką rodzinę. Wszyscy obecni to byli ci, którzy patrzą w jednym kierunku – Jezusa Chrystusa. Radość, serdeczność i otwartość cechowały każdego napotkanego młodego człowieka. Ta atmosfera od razu rzucała się w oczy i udzielała również nam. Podróżowanie przepełnionymi środkami komunikacji miejskiej ze śpiewem w różnych językach świata oraz przemieszczanie się za tłumem na miejsca centralnych wydarzeń na Błonia i Campus Misericordiae są najlepszym dowodem tej atmosfery.
Najsympatyczniejszym obrazem, jaki zauważyłem w Krakowie, był oblegany przez pielgrzymów pomnik Adama Mickiewicza na Rynku Głównym – obelisk wieszcza obwieszony po sam szczyt przez ludzi z flagami, którzy cały czas tam siedzieli, machali, cieszyli się. Dodatkowo widok biskupów i kardynałów, którzy wieczorami spacerowali po Starym Mieście, uśmiechniętych od ucha do ucha pomimo późnych godzin. Innym sympatycznym wydarzeniem było spotkanie dwóch grup Hiszpanów na ulicach Krakowa. Nagle obie grupy stanęły naprzeciw siebie i zaczęły bardzo energicznie wykrzykiwać na przemian hasła w języku hiszpańskim. Zastygli w miejscu i nie dopuścili, żeby ktoś wszedł między nich. Wydarzenie to trwało kilka minut. Następnie, jak gdyby nigdy nic, poszli dalej, otrzymując od zgromadzonych gromkie brawa. Nie będę przytaczał tu słów przemówień wygłoszonych przez Ojca Świętego podczas Światowych Dni Młodzieży. Większość z nas słuchała ich na żywo lub za pośrednictwem mediów. Słowa te zostały rzucone jak biblijne ziarno w ziemię, może obumrą, ale w efekcie przyniosą obfity plon.
Jako uczestnik tego wydarzenia mogę stwierdzić, że każdy jego element był ważny i każdy pozostanie w sercu. Spotkanie z młodymi na ulicach Krakowa, droga krzyżowa, pielgrzymowanie do Brzegów zamkniętą dla ruchu obwodnicą Krakowa, suchy prowiant, którego z hojności organizatorów niemal nie dało się udźwignąć, noc pod rozgwieżdżonym niebem w bezpośrednim sąsiedztwie Brazylijczyków i Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny na Campus Misericordiae o 7 rano. Panu Bogu dzięki za ten wyjątkowy czas!
Mateusz Rutynowski
pgw