Tegoroczny czas wakacyjny na niespotykaną dotąd skalę odsłonił szerzej prawdę o znakomitej i „opiniotwórczej” części ludzi reprezentujących tzw. społecznopolityczny ruch LGBT.
Z pozoru niewinne kolorowe marsze na rzecz równości, które były organizowane w latach minionych, w tym roku zostały zastąpione trwającą tygodniami serią drastycznych i dotkliwych prowokacji. Wymierzonych tym razem już nie tylko w wartości bliskie większości Polakom, ale i w konkretnych ludzi – współobywateli.
Obsceniczne drwienie z hołdu złożonego powstańcom warszawskim 1 sierpnia, demonstracyjne bezczeszczenie budynków użyteczności publicznej, pomników i świątyń, aż po sięgnięcie po agresję fizyczną i przemoc wyczerpującą znamiona czynów objętych kodeksem karnym. To tylko fragment tego obrazu. Zastrzegam, że nie zamierzam skupiać się na analizie motywacji i czynów postaci, które dopuściły się tych haniebnych czynów. Wystarczy nam już tego kuriozalnego widowiska medialnego, którego symbolem jest niejaki Margot i wrzaskliwo-biznesowe otoczenie. To pozostawiam właściwym do tego organom odpowiedzialnym za przestrzeganie prawa i specjalistom innych dziedzin nauki i paranauki.
Dowiedzieliśmy się jednak bardzo ważnej rzeczy. Rzekomo tolerancyjne osoby agresywnie w grupie atakujące pojedynczych ludzi z powodu odmiennych przekonań - już nie tylko słownie, ale i uderzeniem pięści i buta - nie są marginesem wymienionego przeze mnie wyżej ruchu społeczno-politycznego, ale jego wiarygodnymi przedstawicielami. Dowodem tego jest zarówno prezentowanie z pietyzmem przez media tych osób, jak i ich czynów karalnych. Ale dotkliwsza w skutkach jest postawa tzw. autorytetów i części organizacji pozarządowych, w tym tych istniejących w celu monitorowania przestrzegania prawa. Kryzys autorytetu nasza cywilizacja przeżywa już od pewnego czasu, a ich miejsce coraz częściej zajmują tzw. celebryci. Najsmutniejsze jest w tym jak rzekome autorytety legitymizujące sierpniowe prowokacje usilnie pragną dołączyć do grona celebrytów. Warto przypomnieć w tym miejscu, że nasze środowisko konsekwentnie poprzez Nagrodę Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” im. Włodzimierza Pietrzaka i nagrody lokalne jako jedno z niewielu w kraju na taką skalę promuje osoby i instytucje, które są autentycznymi i niekwestionowanymi autorytetami.
Dojrzałe społeczeństwo i państwo prawa opiera się na społecznym zaangażowaniu i prawie organizowania się obywateli. Ponad 30 lat po likwidacji ustroju komunistycznego, Polska dumna jest z tysięcy różnego rodzaju organizacji, towarzystw, fundacji, stowarzyszeń zajmujących się całym spektrum spraw mniejszych i większych, lokalnych i ogólnopolskich. To prawdziwa siła i dowód odpowiedzialności społecznej Polaków.
Nowym i przykrym doświadczeniem był więc w tym kontekście medialny gwar w obronie Margot wywołany przez część tzw. pozarządowych instytucji monitorujących przestrzeganie praw człowieka, które na bok odłożyły cele i zadania, do których deklaratywnie są powołane, a skupiły swoje zaangażowanie na uwiarygodnianiu postawy człowieka dopuszczającego się czynów społecznie i prawnie nieakceptowalanych. Wszystko wydaje się trochę jaśniejsze, jeżeli przyjrzymy się bliżej temu zjawisku.
Otóż większość tych organizacji to międzynarodowe instytucje, które prawa człowieka traktują dość wybiórczo, promując m.in. jako jedno z praw człowieka prawo do aborcji. Na gruncie polskim są to często ich faktyczne agendy, skrojone na potrzeby krajowego odbiorcy – wykorzystujące lokalny sztafaż, będący dodatkiem do ideologicznego i organizacyjnego fundamentu pierwowzorów z zagranicy. Utopijne ideologie (a wspomniany wyżej ruch spełnia te kryteria) posługują się zręcznie mediami, uniwersytetami i tego typu organizacjami, pozornie mającymi status instytucji szanowanych i opiniotwórczych.
Warto mieć to na uwadze, aby dziedzictwo i doświadczenie siły polskich organizacji pozarządowych odróżnić od środowisk instrumentalnie wykorzystujących skrajne zjawiska społeczne w celu destrukcji obowiązujących instytucji prawnych.
Nie oszukujmy się. Temat promocji i akceptacji dla rozwiązań prawnych uderzających w małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzinę i ład społeczny będzie powracał, w różnych formach i natężeniu. Od łagodnego oswajania, medialną propagandę, interwencje nieformalnej orwellowskiej policji myśli, aż po, co pokazały ostatnie tygodnie, przemoc fizyczną. Zbyt wiele ziemskich sił medialno-biznesowo-politycznych jest w to zaangażowanych. Musimy mieć tego świadomość i być na to przygotowani.
Czy Prawda jest wobec tego na straconej pozycji? Jedyną rzeczą potrzebną złu do zwycięstwa jest bierność dobrych ludzi – głoszą znane powszechnie słowa przypisywane pewnemu irlandzkiemu filozofowi. Bądźmy więc optymistycznymi, radosnymi przekonanymi świadkami Prawdy. Bez strachu i kompleksów, z chrześcijańską nadzieją, czujnie niosąc przesłanie cywilizacji życia i miłości. Bo Prawda bez względu na wszystko zwycięży!