150 rocznica urodzin Wojciecha Korfantego, którą obchodzimy w roku bieżącym, to okazja do przypomnienia, iż zasłużył on sobie na miejsce w naszej historii nie tylko jako działacz narodowy na Górnym Śląsku i jeden z liderów ruchu chrześcijańsko-demokratycznego w II Rzeczypospolitej, ale także jako ideowy architekt polskiego nowoczesnego ruchu chrześcijańsko-społecznego, znakomity dziennikarz i myśliciel polityczny. Stworzył spójny system społeczno-polityczny i gospodarczy w oparciu o podstawowe wartości zawarte w encyklikach społecznych oraz własne przemyślenia. Wiele jego idei w rozwiniętej formie znalazło się we współczesnych nam encyklikach papieskich, a jego obszerna publicystyka katolicko-społeczna obejmuje setki artykułów, rozpraw i broszur.
Korfanty był jednym z najlepszych znawców katolickiej nauki społecznej w Polsce w okresie międzywojennym. Był jej popularyzatorem, a zarazem starał się realizować ją w praktyce w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym. Jego poglądy osadzone były na fundamencie personalizmu chrześcijańskiego. Z niego też czerpał inspirację do swej działalności społeczno-politycznej i pracy publicystycznej.
Wizja państwa
Jako działacz społeczno-polityczny Korfanty opowiadał się za demokratyczną formą państwa z silną władzą wykonawczą. Demokrację pojmował jako wyraz silnej władzy, rozumnej wolności, odpowiedzialności i prawa, a nie wolności bez obowiązków. Państwo – jak twierdził – nie może być celem samym w sobie ani najwyższą wartością, ale musi służyć sprawie realizacji podmiotowości narodu jako najwyższej naturalnej wspólnoty. Powinno być tylko środkiem do realizowania dobra powszechnego, z którego wszyscy obywatele mają prawo korzystać, a nie tylko mu służyć. To właśnie troska o dobro powszechne powinna być, według Korfantego, najwyższą i jedyną zasadą, którą powinno kierować się państwo. Natomiast prawa obywatelskie jednostki winny stać w sprawiedliwym stosunku do spełnianych przez nią obowiązków względem państwa i społeczeństwa oraz do stopnia jej ofiarności na rzecz wspólnoty, jaką jest państwo. Władza w państwie nie powinna być wszechmocna i nieograniczona, ponieważ jej granice zakreśla prawo Boże. Naruszenie tego prawa oraz próby podporządkowania przez państwo wszystkich dziedzin życia obywatela uznawał Korfanty za główną przyczynę kryzysu państwowego w Polsce. Twierdził, że nie może być on rozwiązany, jeśli nie przywróci się państwu podbudowy organizacji społecznych i gospodarczych, rządzących się według zasad samorządu korporacyjnego. Miał to być korporacjonizm chrześcijański, demokratyczny, funkcjonujący w celu zjednoczenia społeczeństwa w pracy dla dobra powszechnego i chroniący przed supremacją wszechmocnego politycznego państwa, opierający się na zasadzie pomocniczości i solidarności. Podstawą takiego ustroju miała być własność prywatna, z tym że nie powinna być ona w sposób niegodziwy nadużywana, ale upowszechniana wśród szerokich rzesz społeczeństwa. Taki system polityczny, według Korfantego, powinien łączyć wolność i interes jednostki z dobrem i interesem wspólnoty.
Wojciech Korfanty pragnął żywej obecności katolickiej nauki społecznej w życiu społeczno-politycznym Polski i jej obywateli, a wszelką przebudowę życia społeczno-gospodarczego kraju uzależniał od odnowy moralnej polskich rodzin i stosowania zasad moralności oraz sprawiedliwości chrześcijańskiej w życiu politycznym, gospodarczym i społecznym. Właśnie w odejściu od zasad moralnych widział Korfanty kryzys cywilizacji europejskiej, w tym Polski. We wrześniu 1934 roku w piśmie „Polonia” pisał: „(…) przyczyny tragedii, przeżywanej przez ludzkość, mają charakter moralny i (…) wszelkie usiłowania naprawienia naszego świata muszą rozpocząć się od moralnego odrodzenia człowieka”. Bezwzględnie piętnował też panoszące się w życiu publicznym zakłamanie, będące efektem odejścia od zasad moralnych. „Trzeba się zdobyć na odwagę i powiedzieć, że główną cechą dzisiejszego życia zbiorowego jest zakłamanie, jakiego dotychczas świat nie znał, a dopóki podstawą życia zbiorowego będzie kłamstwo, nie skończą się przesilenia wewnętrzne w państwach i nie skończą się przesilenia międzynarodowe” („Polonia”, 26.05.1935).
Przeciw totalitaryzmowi i społecznej bierności
Wychodząc z personalistycznej interpretacji człowieka i życia społecznego, Korfanty zdecydowanie potępiał ustroje totalitarne – nazizm i komunizm, jak również niczym nieskrępowany liberalizm. „Totalizm nie wierzy w człowieka, traktuje go jako istotę niezdolną do rozpoznania złego i dobrego, a przeto skazaną na ślepą uległość władzy. Liberalizm skrajny, wręcz przeciwnie, przeceniał człowieka, uważał go za istotę z natury dobrą, która w swoim rozwoju i walce o byt powinna jak najmniej podlegać hamulcom, rygorom, autorytetom. Oba te diametralnie przeciwne poglądy w realizacji życiowej prowadzą: pierwszy do niewoli, drugi do anarchii” („Polonia”, 22.10.1937).
Aby budować sprawiedliwe stosunki gospodarcze i społeczne w państwie, Korfanty domagał się czynnego zaangażowania chrześcijan w politykę, nie godząc się z bierną postawą czy oportunizmem wielu polskich katolików. W 1935 roku pisał: „Patrzymy na smutne zjawisko, że coraz więcej ludzi ucieka od życia publicznego, albo zawiera niemoralne kompromisy z swoim sumieniem. Zarówno ucieczka od życia publicznego, jak niezdrowe kompromisy sumienia ze smutną rzeczywistością są niedopuszczalne dla tych, którzy podkreślają swoje przekonania katolickie. Krycie się w zakrystii celem uniknięcia trudności życiowych i zatargów sumienia z codziennością naszą jest uchybieniem obowiązkowi katolika: współpracy nad uchrześcijanieniem naszego życia zbiorowego. A w przełomowych czasach dzisiejszych wśród walk różnych poglądów na świat o przyszły ustrój, katolicy mają obowiązek wytężyć wszystkie siły, aby z tych walk wyszedł zwycięsko ideał chrześcijańskiego ustroju. Oni przede wszystkim powinni żywo odczuwać troskę o przyszłość naszego kraju. Uchylanie się od spełniania tego obowiązku, ucieczka z życia publicznego, niezdrowe kompromisy, są grzechem przeciw chrześcijaństwu i przeciwko Ojczyźnie” („Polonia”, 10.03.1935). Podkreślając ciążący na laikacie obowiązek głoszenia, także w świecie polityki, zasad moralności katolickiej i jej wprowadzenia w obszar całego życia publicznego, przestrzegał jednocześnie polityków przed instrumentalizacją i nadużywaniem Kościoła do swoich celów, a relacje między państwem a Kościołem widział oparte na zasadzie harmonijnej współpracy.
Korfanty ostro piętnował również postawy oportunistyczne naszego społeczeństwa, jakże rozpowszechnione także w dzisiejszej Polsce! Pisał: „Nowoczesny Polak, to taki pan, co ma chorągiewkę na dachu, codziennie wychodzi przed dom swój i patrzy skąd wiatr wieje, aby się odpowiednio ustosunkować i orientować. Pod znakiem chorągiewki na dachu żyjemy i chętnie oczy zamykamy, lub odwracamy się od tego, co złem się okazuje. Nie sprzeciwiać się złu! Oto filozofia nasza. Trochę wschodnia! Chwilowo wygodna, ale w następstwach straszna” („Polonia”, 02.06.1929).
Swoją bezkompromisową postawę i sprzeciw wobec stosunków społeczno-politycznych panujących w Polsce pod rządami sanacji przypłacił Korfanty dwukrotnym pobytem w więzieniu, przymusowym wygnaniem z kraju, a w końcu do dziś niewyjaśnioną, przedwczesną śmiercią w sierpniu 1939 roku.
Dziś śmiało można powiedzieć, że poglądy Wojciecha Korfantego na państwo, jego zadania oraz życie społeczno-polityczne w dużej mierze nie straciły na aktualności. Korfanty wniósł nie tylko wielki wkład w rozwój katolicyzmu społecznego w Polsce w latach 1918-1939, ale – jak napisał w 2009 roku pan Andrzej Grajewski na łamach „Gościa Niedzielnego”: „Był także chyba jedynym polskim politykiem w ubiegłym stuleciu, który na serio przejął się zasadami katolickiej nauki społecznej (…)”.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 2 | kwiecień-czerwiec 2023
/mdk