A zatem wpierać istnienie niesprawiedliwego patriarchatu, skutkujące od zawsze wojnami i zawiłościami władzy, czy raczej przekonywać o sile kobiecości obecnej poza tą rzeczywistością?
A zatem wpierać istnienie niesprawiedliwego patriarchatu, skutkujące od zawsze wojnami i zawiłościami władzy, czy raczej przekonywać o sile kobiecości obecnej poza tą rzeczywistością?
Pani Venezi pełni obecnie funkcję doradcy ministra kultury w rządzie Giorgii Meloni, w dodatku – wyobraźcie sobie Państwo – jest przeciwniczką używania feminatywów i każe się nazywać „dyrygentem”, a nie „dyrygentką”.
Czy to, że zaczniemy używać feminatywów w kontakcie ze studentami czyni nas postępowymi? Albo to, że idąc za modą zorganizujemy imprezę haloweenową na katolickiej uczelni? Jeśli to się nazywa rozwojem, to chyba pomyliliśmy kierunki.
Dlaczego, kiedy autor słyszy jak pani redaktor w radio wita gościnię, to protestuje przeciwko ośmieszaniu kobiet?