Niemczyk: Nowa "Obecność" jakby nieobecna

2025/10/14
AdobeStock 407530281
Fot. Svitlana/Adobe Stock

W gruncie rzeczy rzadko wychodzę do kina, żebym się wybrał to albo ktoś musi mnie wyciągnąć, albo pojawia się tytuł-marka. Tak było i tym razem. Do kina weszła najnowsza część serii "Obecność" – ostatnie namaszczenie. Nie będę w sumie ukrywał, wyszedłem z seansu z niesmakiem i niezadowoleniem. W nowej "Obecności" poza Warrenami nie jest obecne już nic z klasyki i głównej myśli pozostałych edycji.

Horrory nie są szczególnie moim umiłowanym gatunkiem filmowym, raczej wybieram filmy pokroju dramatów. Jednakże w filmach grozy jest coś, co zawsze wywołuje we mnie zdziwienie i porusza do dyskusji z innymi. Nie twierdzę, że nie ma horrorów buddyjskich czy islamskich, ale w naszej kulturze europejskiej dostępne są wyłącznie takie, gdzie zarówno demonologia, jak i egzorcyzmy, opierają się o chrześcijaństwo. Bywały i takie produkcje hollywoodzkie, gdzie nawet katolicyzm górował, gdyż pastor był bezradny wobec złej mocy, a ksiądz nie miał z nią problemu. Jednakże w tym wszystkim zawsze był obecny jakiś motyw wiary i teologii. Ludzie wychodząc po seansach rozmawiali ze sobą o doświadczeniach sił nadprzyrodzonych osobiście lub zasłyszanych historii rodzinnych – a to, że ciocia spotkała zmarłego wujka w lesie, a to że samemu się widziało, jak niedziałający zegar robi pełny obrót w czasie modlitwy za zmarłego dziadka. W każdej rodzinie są podobne motywy. Sporo osób wierzy w te filmowe scenariusze, a rzadko kiedy prowadzi to do refleksji duchowej, iż ochroną jest wiara.

Prym zawsze jednak wiodła seria "Obecność", klasyka kina grozy. O rodzinie Warrenów powstawały książki i filmy. Artykułów na ich temat jest sporo. A chociaż panuje wokół nich  wiele kontrowersji, to niezależnie, czy uwierzymy w ich posługę, czy nie, to byli prawdziwi, stąd też dopisek, że „dzieło oparte na faktach”, bo w odróżnieniu od innych horrorów tu mówili, fałszywi bądź nie, świadkowie. No i rzeczywiście pełnili oni dla wielu posługę duchową egzorcystów i to zawsze w jakimś stopniu w odniesieniu do Kościoła. "Obecność" była hollywoodzką kreacją, w której wciąż obecny był duch wiary przez obrzędy, modlitwy i głębokie zaufanie w pomoc Boga. I nawet pod tym kątem, był to jakiś argument zachęcający mnie, żeby wieczorem udać się do kina w galerii.

Skąd zatem ten niesmak? Żeby może nie spojlerować za dużo, powiem, że sytuacja dotyczy dorosłej córki Warrenów, która niejako przez przypadek wchodzi w świat złych mocy. Myślę, że ta „nowa generacja” Warennów to coś więcej niż potomek w rodzinie, ale nowa koncepcja społeczna, jednak wróćmy do głównego wątku. Otóż pierwszy zastrzyk szoku to fakt, że od dziecka córka egzorcystów zamiast modlitwy do odpędzenia nawiedzającego ją złego ducha, uczy się wyliczanki o króliczku, którą namiętnie powtarza mając już dwadzieścia lat. Problem nie jest w wyliczance, ale w tym, że w duchu poprzedniej "Obecności" byłaby to bez wątpienia modlitwa, jakieś wezwanie do Boga przez Maryję czy Michała Archanioła.

Jednak idźmy dalej. Właściwie od samego początku nowy demon jest przedstawiany jako coś znacznie silniejszego od poprzednich, które z trudem pokonywała… wiara. Okazuje się, że jest on na tyle silny, ze doprowadza doświadczonego egzorcystę, który sięga po moc krzyża, do samobójstwa – kolejna szpila… Jednak miara przebrała się już pod koniec produkcji, gdzie właściwie bez zbędnych ceregieli pokazuje się tę „nową jakość”. Otóż scena finałowa filmu pokazuje nam, że obrzędowość i wiara w Boga nie ma znaczenia wobec siły zła – Księga Egzorcyzmów płonie, podobnie jak inne świętości, dopiero moc tkwi w miłości społecznej, w tym, że cała rodzina chwyciwszy się za dłonie dotyka lustra. W ten oto sposób już nie egzorcyzm wiary, lecz jakiś nowy egzorcyzm miłości społecznej ma rzekomo pokonać najstraszniejsze siły piekielne.

Śmiem jednak twierdzić, że przez ten film w ludziach może zrodzić się inny demon. Absolutnie nie chcę wchodzić w temat "horror, a wiara i sumienie". Mam na myśli fakt, że ta produkcja pokazuje nowemu pokoleniu, że Bóg jest bezsilny wobec zła, że człowiek w społeczności, w aktywizmie może dokonać prawdziwych zmian. Spalenie się Księgi Egzorcyzmów, obraz powieszonego księdza i wyliczanka zamiast „Zdrowaś Maryjo” to powiedzenie przez serię "Obecność": „Gott ist tot” z wszelkimi konsekwencjami idącymi za tą nietzscheańską ideą wszechmocy ludzkiej.

 

/ab

Krzysztof Niemczyk v2

Krzysztof Niemczyk

Finalista Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej. Członek Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana". Kleryk seminarium we Wrocławiu.

© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej