Denazyfikacja, deukrainizacja, deeuropeizacja – idzie nowe

2022/04/8
AdobeStock 482806801
Źródło: Adobe Stock

Jakoś tak instynktownie mogliśmy sobie zdać sprawę z celów wojennych Rosji względem Ukrainy. Pewne rzeczy są oczywistymi, piszemy i mówimy o nich. Okoliczności wydarzeń powodują też, że mamy do czynienia z dużą dozą propagandy i kłamstwa. Do pewnych form przedstawiania problemów powinniśmy byli się przyzwyczaić, a jednak nie przychodzi to łatwo.

Tak jest np. z opublikowanym, ponoć 3 kwietnia, przez rosyjską agencję Rja Nowosti, tekstem Timofieja Siergiejewa, który przedstawił bardzo brutalny plan względem społeczeństwa, czy też narodu ukraińskiego, będący właściwie projekcją jego anihilacji. W Polsce enuncjacja rzeczona znana jest szeroko ale niestety z cytatów i omówień. W chwili kiedy piszę te słowa chyba nie jest ona jeszcze w całości przetłumaczona na nasz język, a w każdym razie takiego tłumaczenia w sieci nie znalazłem. Nie wiem też kim jest autor owego materiału. Wyszukiwarki internetowe po wpisaniu jego nazwiska proponują głównie omówienia rzeczonego tekstu. Pewnie gdybym poszukał głębiej, to bym się czegoś o nim dowiedział, ale na potrzeby niniejszego felietonu nie jest to niezbędne. Tak naprawdę liczy się nie to kto tak naprawdę jest autorem, a kto rzecz całą upublicznił.

A propos publikacji. W prasowych reakcjach na tekst podaje się nazwę agencji, która formalnie została kilka lat temu wchłonięta przez agencję „Rossija Siegodnia” i pewnie to ona odpowiada za publikację. Tak czy siak mamy do czynienia z rosyjską państwową instytucją, a nie prywatnym przedsięwzięciem publicystycznym.

W szeroko dostępnych omówieniach nasze media relacjonują tezy artykułu, z których wynikać ma w pierwszym rzędzie deukrainizacja terytoriów obecnie ukraińskich. Rezultatem ma być chyba zakończenie projektu pod nazwą narodu ukraińskiego. Początek każe się cofnąć kilka lat wstecz, kiedy Rosjanie utworzyli dwie republiki ludowe, obecnie zaś pracują nad kolejnymi, które miałyby powstać na wschodzie kraju, a ich nazwy w żaden sposób nie odnoszą się do ukraińskości, co przydaje narracji Siergiejewa wiarygodności. Przedstawiona w projekcie polityka względem miejscowej ludności ma być brutalnym wyrwaniem dotychczasowej tożsamości większości mieszkańców ziem ukraińskich, bez oglądania się na ich wolę. Media piszą o używaniu w tekście nazwy „denazyfikacja”, ale my jako naród znamy te działania np. z czasów zaborów, kiedy miała u nas miejsce polityka rusyfikacyjna czy germanizacyjna. W kontekście denazyfikacyjnym przypomina mi się w tym miejscu postulat niejakiego Theodora N. Kaufmana, amerykańskiego Żyda, który gdzieś w roku 1940 w swej publikacji postulował „ostateczne rozwiązanie kwestii niemieckiej”. Było to niewątpliwie reakcją na praktykę nazistowskich Niemiec w kwestii żydowskiej, ze swej strony winniśmy pamiętać, że Niemcy mieli względem nas podobną wizję popartą praktyką. Koniec XX wieku nie wyeliminował ani czystek etnicznych ani ludobójstwa, więc analogie z przeszłości wcale nie są aż takie odległe. Jednak na naszych oczach pada mit humanitaryzmu, chyba też kończy się epoka mówienia o samostanowieniu narodów, która co prawda zawsze była bardziej hipotezą niż praktyką, ale jednak samo używanie tej retoryki niosło ze sobą szansę cywilizowania relacji między państwami.

Mimo, że autor tekstu pisze o trybunałach, które miałyby rzekomych winnych ukraińskiej polityki sądzić i surowo karać, to w rzeczywistości – jeśli odczytane fragmenty dobrze rozumiem – mogę zaryzykować twierdzenie, że mamy do czynienia z manifestem odwrotu od założeń trybunału norymberskiego, który oparł się na zasadzie istnienia praw człowieka jako nadrzędnych względem prawa stanowionego. Na pewno mamy tu do czynienia z kolejną odsłoną wojny cywilizacji w konecznikańskim rozumieniu tego słowa.

Publikacje takie świadczą, że oto idzie nowe, wraca wiek XX w swym wydaniu z lat trzydziestych i czterdziestych, zmienia się język i sposób dążenia państwa do realizacji swoich celów. Chyba idą trudne czasy. Zresztą autor wspomnianego tekstu – znanego mi z omówień – co podkreślam cały czas mocno, zdaje sobie sprawę z konsekwencji zastosowania takiej polityki, ale prawdopodobieństwo odsunięcia Rosji od Europy chyba mu nie przeszkadza. Zaprezentowane tezy są częścią projektu nowego imperium – czy jego budowa właśnie się zaczęła czy też mamy do czynienia z kolejnym zjawiskiem propagandowym obliczonym na sianie strachu …się zobaczy.

/mdk

Piotr Sutowicz

Piotr Sutowicz

Historyk, zastępca redaktora naczelnego, członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#deeuropeizacja #deukrainizacja #Denazyfikacja #Timofiej Siergiejew #Ukraina #Rosja #wojna Ukraina #Piotr Sutowicz #Theodor N. Kaufman
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej