Wczoraj narodził się Jezus – Zbawiciel, Dawca życia, dziś umiera Szczepan, Jego wyznawca. Narodziny i śmierć w liturgii Kościoła obchodzone dzień, po dniu. To nie jest przypadek. Jezus rodzi się dla świata, a Szczepan ponosi śmierć męczeńską i rodzi się dla nieba na życie wieczne. Nie ma w nim strachu przed śmiercią, nie ma w nim gniewu, przekleństwa ani żalu. Za to jest modlitwa – nie poczytuj im tego grzechu.
Okazuje się, że Dobra Nowina to nie sielska zabawa i głaskanie po głowie, ale to sprawa życia i śmierci. Dla Szczepana prawda o Boskości Jezusa była na tyle istotna, że oddał za nią swoje życie. Mógł okrągłymi słowami tak rozmydlić swoje przepowiadanie, że oddaliłby od siebie ryzyko śmierci, ale on wolał niebo i bliskość z Panem.
Ta historia o pierwszym męczenniku zapowiada to, co już na zawsze będzie towarzyszyło wspólnocie Kościoła - krzyż i męczeństwo. Dzisiejsza Ewangelia mówi o tym niesłychanie dobitnie. Wskazuje, że prześladowania wyznawców Chrystusa będą powszechne i nieuniknione. Na przestrzeni wieków miały one różny wymiar i natężenie, ale były i są obecne. Okazuje się jednak, że stały się one posiewem nowych chrześcijan, którzy obserwują odwagę idących na śmierć ludzi. Intrygowało i skłaniało do refleksji, jak wielki i wspaniały musi być Bóg chrześcijan, skoro wybierają męczeństwo zamiast życia.
Okazja do dawania świadectwa – tak o tym mówi Chrystus – i zapewnia, że nie ma potrzeby obmyślać sobie obrony, bo Duch Święty będzie mówił przez chrześcijan, wzywanych przed sądy i synagogi. Tak jest do dziś. My także nie musimy się bać krytyki, wykluczenia, czy wyśmiania za to, że przyznajemy się do Jezusa i Jego Kościoła. Duch Święty nas wzmocni. Dlatego ze spokojem żyjmy wiarą i dążmy do świętości, bo ona jest kluczem, aby narodzić się dla nieba. Z takim programem działania w życiu, będziemy wolni od lęku przed śmiercią, bo wraz z nią życie zmienia się, ale się nie kończy.
/ab