Historia dobrych chęci - cz. II

2025/03/26
Defendants in the dock at the Nuremberg Trials
Fot. Ława oskarżonych w Norymberdze. Od lewej w pierwszym rzędzie: Göring, Hess, Ribbentrop, Keitel, w drugim rzędzie: Dönitz, Raeder, Schirach, Sauckel / domena publiczna / wikimedia commons

W pierwszej części tej opowieści opisałem z grubsza, jak to społeczność międzynarodowa chciała ukarać zbrodniarzy wojennych po I wojnie światowej i jak z tych chęci niewiele zrealizowano. Niemcy różnymi sztuczkami doprowadzili do ośmieszenia procesu karania. Po II wojnie światowej nie wykpili się już tak całkiem bezkarnie, bo też faktyczna sytuacja była zgoła odmienna i zbrodnia wielokrotnie większa, ale i tak pozwolili większości przestępców uniknąć jakiejkolwiek odpowiedzialności.

W 1918 r. Niemcy były pokonane, ale nie kapitulowały bezwarunkowo, a wojska alianckie nie dostały się do środka Niemiec. Koniec drugiej wojny był dla III Rzeszy końcem marzeń o Grossdeutschland, kraj został w znacznym stopniu zniszczony, a na Reichstagu w Berlinie zawisła flaga Związku Radzieckiego. Polskie flagi znalazły się na pomniejszych obiektach w centrum miasta, m.in. na pruskiej kolumnie zwycięstwa w parku Tiergarten i na Bramie Brandenburskiej.

Tak więc alianci opanowali całe Niemcy, kraj poniósł kompletną klęskę. Zlikwidowano zbrodniczą III Rzeszę Niemiecką, uwolniono miliony jeńców wojennych i robotników przymusowych. Władzę przejęli sprzymierzeni, a kraj podzielono na 4 strefy okupacyjne, nad którymi zwierzchnią władzę, zastępując rząd niemiecki, sprawowała Sojusznicza Rada Kontroli (istniejąca w latach 1945–1991) z mocą wydawania ustaw i regulowania stosunków wewnętrznych podbitego kraju.

Już podczas spotkania w Jałcie (4 do – 11 lutego 1945) i następnie na konferencji w Poczdamie ustalono, że zbrodnie niemieckie muszą zostać przykładnie ukarane, a naród niemiecki ma wynagrodzić poszkodowanym wyrządzone szkody. Ustalono, że kraj musi być poddany 4-em D – Demilitaryzacji, Denazyfikacji, Demokratyzacji i Decentralizacji w tym dekartelizacji. Ustalono, że: „niemiecki militaryzm i nazizm zostanie wykorzeniony, a alianci ustalą wspólnie obecnie i w przyszłości także inne środki konieczne do tego, aby Niemcy nigdy więcej nie mogły zagrozić swoim sąsiadom albo utrzymaniu pokoju na całym świecie”. Jednocześnie przywódcy sprzymierzonych zapewniali, że „zamiarem aliantów nie jest zniszczenie czy zniewolenie narodu niemieckiego”, a celem umożliwienie odbudowy kraju „na demokratycznych i przyjacielskich podstawach”.

Najlepiej poszło z demilitaryzacją – rozwiązano siły zbrojne, czyli zlikwidowano Wehmacht, Kriegsmarinę i Luftwaffe, SS i SA, policję polityczną, szkoły wojskowe, stowarzyszenia i organizacje paramilitarme itp. W ramach denazyfikacji zlikwidowano NSDAP z przybudówkami, a zbrodniarzy wojennych miano bezwzględnie postawić przed sądami i przykładnie ukarać. Wszyscy „naziści” mieli być wyłączeni od sprawowania zarówno funkcji publicznych, jak i ważniejszych w przedsiębiorstwach prywatnych. Osobnym zadaniem miało być wyrugowanie z systemu prawnego wszelkiego rodzaju przepisów dyskryminujących obywateli ze względu na rasę, religię czy przekonania polityczne.

Nie wdając się w szczegóły trzeba stwierdzić, że mimo początkowych prób przeprowadzenia procesu denazyfikacji wg jednakowych zasad we wszystkich czterech strefach okupacyjnych, to jednak nie udało się go osiągnąć. Sojusznicza Rada Kontroli Niemiec próbowała wydawać wspólne dla całości Niemiec akty prawne, jak choćby ustawę Rady Kontroli nr 1 z dnia 20 września 1945 r., dotyczącą uchylenia narodowosocjalistycznego prawa, unieważniającą ponad 20 hitlerowskich wysokich rangą aktów prawnych. Były też inne próby, ale summa summarum każdy ze sprzymierzonych robił to po swojemu. Do mniej więcej 1948 roku w zachodnich strefach okupacyjnych cały proces rozliczania powoli zamierał, a po powstaniu Republiki Federalnej Niemiec właściwie zakończył się. Rosjanie denazyfikację zamienili w komunizację i powołali Niemiecką Republikę Demokratyczną, w której zbrodniarzom nie działa się krzywda.

Na początku zapał był imponujący, a intencje przywódców godne pochwały. Odmiennie jak po I wojnie światowej naczelnych zbrodniarzy i organizatorów zbrodni osądził Międzynarodowy Trybunał Wojskowy procedujący w Norymberdze. Działał od listopada 1945 r. przez jeden rok na terenie amerykańskiej strefy okupacyjnej. Mimo różnych stanowisk co do podstawy prawnej procesu i pewnych problemów z ustaleniem procedury udało się pokonać te przeszkody, głównie dzięki amerykańskim staraniom. Podstawą działania Trybunału stała się umowa Nuremberg Charter uzgodniona 8 sierpnia 1945 r. na konferencji w Londynie. Do tej umowy poza 4 mocarstwami przystąpiło później 20 państw. Polska ratyfikowała ją już po zakończeniu procesu 25 czerwca 1947 r.

Sędziami byli delegowani członkowie sądów najwyższych 4 mocarstw. Proces objął głównych decydentów III Rzeszy. Na ławie zasiadło 22 oskarżonych. Podczas ponad 200-tu dni procesu wysłuchano zeznań 240 świadków, przedłożono ponad 5 tysięcy dokumentów, a protokół został spisany na 16 tysiącach stron. Atmosfera na sali sądowej była zmienna, a publiczność dość łaskawa i tym samym humor oskarżonych całkiem dobry dopóki nie pokazano filmu pt. „Dokument nr 2430-PS” z obozów koncentracyjnych Buchenwald, Dachau i Bergen-Belsen, przedstawiający między innymi widok nagich trupów spychanych przez buldożery do masowego grobu i inne okropności. To był szok dla widzów i punkt zwrotny całego procesu. Ostatecznie na śmierć skazano 12 oskarżonych, 7 na kary więzienia, a 3-ch uniewinniono. Hermann Göring popełnił samobójstwo, Bormann sądzony był zaocznie, a 10 powieszono 16 października 1946 r.

Kolejne procesy toczyły się już tylko przed amerykańskimi sądami wojskowymi i było ich w sumie dwanaście. Drugim w kolejności procesem był proces Erharda Milcha feldmarszałka lotnictwa, który został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności. Niemcy zwolnili go z więzienia w 1954 r., zmarł w dostatku w 1972 r. Później sądzono prawników odpowiedzialnych za ustawodawstwo i winnych zbrodni sądowych – dla kilku z nich karą były wyroki pozbawienia wolności, które po powstaniu RFN z reguły radykalnie zmniejszano. Główny oskarżony w tym procesie, zbrodniarz Franz Schlegelberger, był ministrem „sprawiedliwości”; skazany na dożywocie już w 1950 r. (sic!) został zwolniony z więzienia i do końca życia w 1970 r. RFN fundowała mu emeryturę w wysokości niemal 3000 DM, co było sześciokrotnością ówczesnej średniej płacy w Niemczech. Jednym z procesów był też proces Kruppa i jego baronów, których Amerykanie skazali na spore kary pozbawienia wolności, ale którzy wyszli z więzienia niemal zaraz po procesie.

O tym i innych ciekawszych epizodach pozostałych procesów i kpiny niemieckiej „sprawiedliwości” ze społeczności międzynarodowej opowiem Państwu w kolejnym odcinku.

 

/mdk

fular

Wiesław Misiek

Prawnik. Członek Społecznego Komitetu 14 Czerwca. Zajmuje się upowszechnianiem informacji o uprawnieniach polskich ofiar do odszkodowań od państwa niemieckiego.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Denazyfikacja #II wojna światowa #Niemcy #zbrodnie niemieckie #Procesy Norymberskie #reparacje wojenne #sprawiedliwość międzynarodowa #Poczdam #Jałta
Nowość

Setne wydanie kwartalnika Civitas Christiana pt. "Tysiac lat Korony Polskiej. 1025-2025" już jest!

Książki w IwPAX
Przetrwać burzę. Życie wiarą w czasach kryzysu

Podobne artykuły

© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej