Relacje z mamą męża bywają różne, nierzadko są wymagające. Nie jest to wyłącznie stereotyp powielany w kabaretach, żartach lub filmach. Dla obu stron jest to sytuacja nowa i niełatwa – zmiana ról i relacji z bliskimi osobami, dopuszczenie kogoś nowego do rodzinnego kręgu to wszystko trudne procesy. Czy relacje z teściową muszą być ciężkie?

Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że nawet jeżeli początki są bardzo trudne i niezbyt obiecujące, to jest nadzieja! Moje pierwsze spotkania z przyszłą teściową, jeszcze jako dziewczyna mojego obecnego męża, były raczej… trudne. Nie pomagał fakt, że czułam się porównywana do dziewczyny drugiego syna.

Nie tak wyobrażałam sobie swoją przyszłą teściową i rodzinę, do której miałam za jakiś czas dołączyć. Jednak zmuszona do kolejnych spotkań doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie zmienić kogoś, ale to, na co mam wpływ, to ja i moje podejście. Postanowiłam więc starać się jak tylko mogę być miła, nawet jeżeli nie będzie to owocowało wzajemnością, oraz „nauczyć się” tych ludzi, zrozumieć ich sposób myślenia i życia. Nie jest przecież zły, tylko inny.

I tak małymi kroczkami okazało się, że potrafię się wpasować, a nawet polubiłam spędzać tam czas. Oni się przyzwyczaili do mnie, a ja czuję się teraz tam jak w domu i spędzam czas na plotkowaniu z teściową o makijażu, gotowaniu i rodzinnych historiach. Przyznam, że na moją niewątpliwą korzyść działa to, że moja teściowa żyje wśród facetów (ma trzech synów), ale nie od początku ten atut wystarczył. Trzeba było trochę czasu, ale też pracy. I nie oczekiwania, że ta druga strona wykona ruch, ale pracy z mojej strony, aby ta relacja była naprawdę fajna!

/ab