„Powołaniem niepełnosprawnych jest uczyć ludzi, czym jest miłość” – te piękne słowa abp. Stanisława Gądeckiego rozbrzmiały w poznańskiej katedrze. Niepełnosprawni uczą nas miłości a my ich zaufania do miłosierdzia?
Słowa przewodniczącego Episkopatu abp. Stanisława Gądeckiego przytoczone w pytaniu pochodzą z jego homilii wygłoszonej 3 grudnia, a więc w Międzynarodowym Dniu Osób Niepełnosprawnych. Arcybiskup mówił wtedy o tym, że Bóg wyznaczył osobom niepełnosprawnym nietypową posługę w społeczeństwie i w Kościele. „Ta posługa polega na budzeniu wrażliwości w ludzkich sercach, miłości i służby. Osoby te umożliwiają taką postawę drugiemu człowiekowi” – podkreślał abp Gądecki.
Przewodniczący Episkopatu powiedział, że „człowiek niepełnosprawny może stanowić przejmującą lekcję dla ludzi zdrowych”. Jeżeli ktoś miał okazję przebywać z osobami niepełnosprawnymi, wie, że mimo ograniczeń można cieszyć się życiem, a nawet pocieszać innych, realizować się i być szczęśliwym. Zwracał na to wielokrotnie uwagę Ojciec Święty Franciszek. Można tu przytoczyć chociażby wypowiedź z ubiegłorocznej konferencji nt. osób niepełnosprawnych zorganizowanej przez Papieską Radę ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji. Papież powiedział wtedy, że „wizja często narcystyczna i utylitarystyczna prowadzi niestety niemało osób do traktowania niepełnosprawnych w sposób marginalny, nie dostrzegając w nich wielorakiego bogactwa ludzkiego i duchowego”.
Abp Gądecki we wspominanej homilii podkreślał zaś, że „jakość społeczeństwa i cywilizacji mierzy się szacunkiem, jaki okazują one najsłabszym swoim członkom”. To wielka zachęta do tego, byśmy byli coraz bardziej otwarci na siebie nawzajem, może na naszą niepełnosprawną sąsiadkę czy też kolegę na wózku.
Ważne jest, byśmy razem wychodzili do kościoła, na kawę czy do kina. To prawda, wymaga to od nas czasu i cierpliwości. W dzisiejszym świecie, kiedy wciąż jesteśmy w „niedoczasie”, potrafimy bardzo szybko pokonywać dystanse. Denerwujemy się, gdy ktoś nam tarasuje przejście. Osobie niepełnosprawnej pokonanie takiej samej drogi zajmuje kilka razy więcej czasu. To wymaga pokory. Bardzo wiele pokory i cierpliwości wymaga też to, że bez pomocy innych nie można wykonać czasem nawet najprostszych codziennych czynności.
Cieszmy się, jeśli swoimi zdrowymi rękami czy nogami możemy pomóc innym. W ten sposób przypinamy komuś skrzydła, jesteśmy opatrznościową pomocą od Pana Boga, znakiem Jego miłosierdzia. Okazuje się, że my sami mamy dużo ograniczeń i blokad wewnętrznych, które z pomocą osób niepełnosprawnych jesteśmy w stanie pokonać. Nasze wielkie problemy okazują się małe i nieważne wobec ich codzienności, kiedy to największą radością i ulgą jest, gdy ktoś poda kubek z herbatą, przytuli czy poprawi zsuwającą się z wózka nogę. Okazuje się, że ktoś, kto pozornie ma tak wiele ograniczeń, bardzo wiele może nas nauczyć. Cieszmy się poznawaniem innych, pokonywaniem ograniczeń i nie żałujmy swojego czasu, bo czas to miłość.
/md