Kiedy 18 II 1385 r. Jagiełło przysięgał Jadwidze dozgonną miłość i wierność, nie mógł przypuszczać, że jego małżeństwo nie przetrwa końca wieku XIV, chociaż młodziutka narzeczona osiągnęła dopiero wiek 12 lat uprawniający ją do założenia rodziny. Tym dwojgu ludziom przyszło jednak odegrać jedną z najważniejszych ról w historii Polski i bodaj nie mniej ważną w dziejach Kościoła powszechnego. Różnice osobowości, wynikające z odmiennego wychowania i pochodzenia Jadwigi i Jagiełły stały się już natchnieniem dla niejednego piewcy tamtych czasów. Nam przyjdzie wrócić do nich, ale nie dla ubarwienia historii, lecz raczej pełnego zrozumienia jej wydarzeń. Albowiem źródłem procesów dziejowych jest przede wszystkim człowiek i jego motywy postępowania, co można najwyraziściej zaobserwować na przykładzie życia świętej Jadwigi.
W dniu ślubu Jagiełło reprezentował zupełnie przeciwny biegun uczuć niż jego młoda narzeczona - był zadowolony, uszczęśliwiony, wiedział, że udziela w ten sposób Litwinom kredytu na przetrwanie burzy dziejowej. Dla zagrożonych ze wszystkich stron wschodnich sąsiadów Korony Polskiej związek ich księcia z Jadwigą przynosił nie tylko wzmocnienie potencjału politycznego, ale, jak w 966 r. w przypadku Mieszka, umożliwiał zaistnienie Litwy na mapie chrześcijańskiego świata. Od dawna już państwo to poszukiwało drogi do Kościoła Katolickiego. Pomimo oficjalnego pogaństwa książęta litewscy chętnie widzieli u siebie misjonarzy: czy to dominikanów, franciszkanów polskich, ruskich księży czy też Krzyżaków, którzy osiedlili się w Ziemi Dobrzyńskiej w XIII w. W 1267 r. zjawił się na Litwie za aprobatą Mendoga, ówczesnego władcy Litwinów, pierwszy biskup, bł. Wit. Niestety polityka Krzyżaków, od początku postrzegających za wschodnią granicą pole własnych wpływów, a następnie rozwoju terytorialnego, doprowadziła do wydalenia biskupa polskiego. Już jednak papież Aleksander II kilka lat później rzuca klątwę na rycerzy zakonu niemieckiego, oddając sprawę misji na Litwie pod opiekę biskupa wrocławskiego i dominikanom chełmińskim. Misje prowadzili tam również Rusini. Z ich rąk przyjął chrzest książę Giedymin, którego córka została żoną Kazimierza Wielkiego.
Jednak z jakichś powodów chrystianizacja Litwy ponosiła klęskę. Mimo iż wspierany regularnym osadnictwem Polaków, polityką zbliżenia poprzez małżeństwa dynastyczne proces uchrześcijanienia Litwinów przychodził z oporami, wiązał się z nieustającymi sporami pomiędzy Krzyżakami a Stolicą Apostolską, zdezorientowaniem, jakie stąd wynikało dla nawracających się i misjonarzy. Zresztą należy też wziąć pod uwagę, że poddani różnorakim wpływom Litwini nie bardzo wiedzieli, ku której cywilizacji się zbliżyć: łacińskiej reprezentowanej przez tak odmienne żywioły jak Polacy i Niemcy, czy też raczej ruskiej, a więc schizmatyckiej. Trwali więc w oficjalnym pogaństwie, dość chętnie wspierając wysiłki katechetów obu Kościołów. Jednak w połowie XIV w. granice Litwy rozciągnęły się na liczne plemiona ruskie, które - wyższe cywilizacyjnie - zaczęły podmywać fundamenty państwa Mendoga i jego następców. Należało znaleźć oparcie dla słabego tronu litewskiego. Postarał się o to właśnie Jagiełło, dostrzegając w Polsce wyraziściej niż jego przodkowie siłę katolicyzmu i tradycji państwowych.
Panowie polscy nie mniej chętnie patrzyli na wschodnich sąsiadów, słusznie spodziewając się ich poparcia w wojnie z Zakonem. Nie cofnęli ręki, kiedy ofiarowywano im pod opiekę wielkie połacie ziemi litewskiej. A więc 14 VIII 1385 r. podpisali umowę z Jagiełłą, na mocy której zobowiązywali się oddać mu za żonę Jadwigę, jego zaś koronować na współkróla Polski. Zawarta w ten sposób unia osobowa dwóch bliskich sobie państw umożliwić miała przede wszystkim, przed wszystkimi celami politycznymi, chrystianizację Litwy, ostatniego wielkiego kraju pogańskiego w granicach Europy.
Wydaje się, że Jadwigi nikt nie pytał o zdanie. Na tym opierali swe opory przed jej kanonizacją apologeci marksistowskiej wizji wydarzeń. W Średniowieczu jednak nikt jeszcze nie wymyślił marksizmu, a zamiast bezdusznych mas ludzkich bohaterami historii były jednostki, nie tylko te wybitne, choć najłatwiej je zauważyć. Jadwiga zmieniła historię Litwy u samych źródeł jej narodzin cywilizacyjnych. Podjęła świadomą decyzję, rozważając wszystkie za i przeciw ślubu z Jagiełłą. Świadczy o tym próba buntu, jaki podjęła tuż przed zaplanowanymi uroczystościami. Historycy dowodzą, że byłby udanym zwrotem w polityce wielmożów polskich, gdyby... Jadwiga sama nie odstąpiła od niego. Podobno miała na tyle silną wolę, by zamknąć się na Wawelu i nie dopuszczać do siebie nikogo w oczekiwaniu na swego prawdziwego narzeczonego Wilhelma austriackiego, z którym ją poślubiono w 1378 r., a więc gdy była jeszcze niepełnoletnia. Zgodnie z prawem kanonicznym obowiązującym Kościół od kilku już wieków, taki związek podlegał unieważnieniu tylko za zgodą dorosłych już małżonków, którzy mieli obwarowane odpowiednimi przepisami prawo odstąpienia od niego bez szkody na duszy, jeśli tylko wyraziliby taką wolę. Kościół jednak bronił równocześnie praw takich małżeństw, nawet nieskonsumowanych, jeśli pragnęły one kontynuowania pożycia. Miał obowiązek stać na straży przysięgi i 12-letnia Jadwiga o tym wiedziała. Doskonale orientowała się, że tylko ona może zerwać umowę z Wilhelmem, w przeciwnym razie Kościół będzie musiał stanąć w jej obronie przeciwko państwu polskiemu. W tym miejscu jeszcze raz objawia się mądrość pokoleń kanonistów walczących od XI w. o uniezależnienie się od prawa świeckiego.
Niektórzy, nawet pochodzący z katolickich kręgów, badacze dziejów Polski przynoszą informacje podważające dojrzałość postępowania młodej królowej. Według nich nie darzyła ona uczuciem swego habsburskiego narzeczonego, a jej bunt w obronie własnych praw był chwilowym kaprysem. Nikt nie zna ludzkiego serca - nie znali go współcześni Jadwidze, a cóż dopiero opierający się na kilku przekazach historycy. Ale przecież nawet gdyby nie kochała przyrzeczonego sobie człowieka, musiała postrzegać w nim gwaranta zachowania wierności swemu ojcu i tradycji swojej ojczyzny i rodziny. Rzucona na obcy dwór jako król Polski, córka Ludwika Węgierskiego, dźwigała w swym młodym sercu pamięć obyczajów rodzinnego domu, w którym, jak nigdzie indziej pośród królów, jadało się posiłki wspólnie, a matka, królowa Elżbieta, dbała osobiście o wychowanie swych córek. Jadwiga wyrosła więc w atmosferze ciepła i miłości, która dała jej siłę charakteru nieodzowną w rządach każdym państwem. Tacy rodzice zdecydowali o jej związku z Wilhelmem, czyż mogła łatwo pogodzić się z faktem, że nie będzie on służył interesowi Polski - jej nowej ojczyzny? Jadwiga stanęła więc przed wyborem wyzbycia się własnej przeszłości, ogołocenia się z resztek wszystkiego, co przynależało do niej od dzieciństwa na rzecz służenia jakiemuś mało zrozumiałemu zrazu narodowi, który wybiera sobie królów, chociaż nie posiada nawet jednej wszechnicy wiedzy.
A jednak nie darmo królowa Elżbieta, siostra naszego Łokietka, uczyła swe córki katechizmu wpajając w nie podstawowe zasady miłości chrześcijańskiej. Szalę decyzji Jadwigi przeważyła wizja chrystianizacji Litwy, o której również nie wiedziała wiele, lecz przeczuwała wagę sprawy. Jej pobożność, nie ma w tym stwierdzeniu krztyny przesady, ukształtowana na takich wzorach jak św. Anna, Brygida Szwedzka, a nade wszystko Jadwiga Śląska, której także przyszło patronować obcemu dziedzictwu, pchnęła ją na drogę wyrzeczenia się własnych marzeń, tradycji ku wzrostowi Kościoła Chrystusowego. Miarą świętości jest zawsze miłość Kościoła i to ona nadaje świętym ten charakterystyczny rys męstwa, bez którego staliby się oni tylko mdławym fragmentem marzeń ludzkości o raju. Błogosławiona Jadwiga "umiłowała Kościół walczący", jak o niej powiedział w mowie pogrzebowej Stanisław ze Skarbimierza. Dla tego Kościoła oddała swe siły i marzenia, być może także pierwszą młodzieńczą miłość. I właśnie choćby z tego powodu należy się jej taka sama cześć, jak Joannie d`Arc i Brygidzie Szwedzkiej, obu świętym czasów Kościoła walczącego.
Wbrew obawom młodej królowej, małżeństwo z Jagiełłą okazało się jak najbardziej sprzyjające jej rozwojowi duchowemu. Przede wszystkim jej zaufanie względem Bożej woli przyniosło niespodziewany zwrot w życiu Jagiełły. Dość nieokrzesany, choć podobno nawykły do higieny, rozmiłowany w sztuce, królewski małżonek oddał się całkowicie katechizacji nawracanej ojczyzny. Ten wspólny cel, mimo odrębności kultur reprezentowanych przez królewską parę, jednoczył ich i pomagał przezwyciężać trudne chwile ich związku, których, zgodnie z przekazami Długosza, nie brakowało nigdy. Szczególnie trudne było dla Jadwigi pogodzenie gorliwości religijnej Jagiełły, wyrażającej się przede wszystkim w obfitości praktyk pokutnych i różnych nabożnych przedsięwzięć, z niegasnącą wiarą w magiczną moc przedmiotów i miejsc. Jagiełło często odbywał pielgrzymkę na Święty Krzyż, który wkrótce stał się pierwszym sanktuarium Rzeczypospolitej, a jednocześnie w najważniejszych sprawach połączonych państw litewskiego i polskiego musiał radzić się wróżbitów i przepowiadaczy. Dla Jadwigi, wychowanej na katolickim dworze i prawdziwie przejętej rozwojem życia chrześcijańskiego w nowej ojczyźnie, zrozumienie postępowania męża przychodziło z trudem. A jednak życie duchowe na Wawelu kwitło. Codziennie przed śniadaniem król wysłuchiwał Mszy świętej, choć rzadko tylko komunikował. Kilka razy w roku spowiadał się przed kapelanem królewskim, oprócz którego na dworze przebywał również kaznodzieja, mający pieczę nad rekolekcjami Wielkopostnymi. Począwszy od czasów Jagiełły Wawel rozbrzmiewał piękną muzyką organową, jakoże dbał on szczególnie o podniosłość każdej liturgii. Jak można wywnioskować ze słów Długosza, ale także z dość licznie zachowanych modlitewników Jagiellońskich, pobożność królewska skupiała się najmocniej wokół kultu Eucharystii, ale także rodzącego się zainteresowania życiem Matki Bożej. To ostatnie zjawisko wynikać mogło z aktywnej obecności pobożnej Jadwigi.
Zasługi królowej dla wzrostu religijnego całego dworu są wielkie. Ale przecież nie tylko pośrednio przyczyniła się ona do uchrześcijanienia Litwy poprzez oddziaływanie na osobowość Jagiełły, który podobno osobiście uczył swych rodaków katechizmu. Chrzest Litwy rozpoczął się wraz z wiosną 1387 r. W tym czasie Jadwiga przebywała na Rusi Czerwonej, tam zaangażowana w katechizację mieszkańców. Jednak od początku żywo interesowała się misjami litewskimi. Słała na wschód duchownych zarówno diecezjalnych, jak i zakonnych, zwłaszcza licznie franciszkanów i dominikanów. Warto wiedzieć, że metody misyjne stosowane wówczas przez Polaków nie należały do powszechności: nie używano wcale przymusu, choć nawet władza duchowna w Rzymie nie była mu przeciwna. Kilkanaście lat później temat pokojowego nawracania pogan podejmie Paweł Włodkowic, przeciwstawiając się Krzyżakom. Jego traktat na wieki stanie się kamieniem węgielnym prawa międzynarodowego uwzględniającego zasady Dekalogu. Na Litwie chrzczono całe grupy, ale także indywidualnie, tak jak to miało miejsce w przypadku Jagiełły i kilku jego braci wraz z drużynami. Za każdym razem chrzest był poprzedzony katechezą, najczęściej o karze i nagrodzie wiecznej, a następnie kilkudniowym postem. Jak od początku chrześcijaństwa, towarzyszyło mu wyznanie wiary wraz z wyrzeczeniem się szatana. Obok pogan chrzczono także prawosławnych przechodzących na katolicyzm, ale był to jeden z ostatnich takich przypadków, gdyż już w tym czasie Stolica Apostolska uznała ważność sakramentów odłamu wschodniego Kościoła.
Dzięki pogłębionej katechizacji, jak również łagodnym metodom chrystianizacji, podczas której nie przestano uznawać roli wolnej woli w nawracaniu, zgodnie z wytycznymi wielkiego umysłu Bedy Czcigodnego i Alkuina sprzed kilku wieków, Litwa weszła do Kościoła Katolickiego już na stałe. Charakterystyczne, że dotyczyło to nie tylko elit politycznych, ale również całych grup niższych warstw społecznych, wśród których zaowocowała wcześniejsza praca misjonarzy polskich i ruskich. Skutki katechizacji prowadzonej z rozmachem przez duchowieństwo polskie przerosły wysiłki krzyżackie wielokrotnie. Zasługi Jadwigi dla tego dzieła polegały nie tylko przecież na przyzwoleniu na ślub i chrzest Jagiełły.
Stała ona do końca życia niewzruszenie na straży zobowiązań uczynionych przez panów polskich i Jagiełłę w Krewie. To dzięki jej łagodności i wpływowi na króla, nie doszło do ostatecznego zerwania braterskich więzi między nim a Witoldem, wiecznie zbuntowanym i spiskującym z Krzyżakami. W końcu ten ostatni miał nie mniejszy autorytet wśród Litwinów niż jego brat. Z punktu widzenia historyka trudno ocenić jej przyjaźń z Zygmuntem Luksemburczykiem, tak nieprzychylnym Polsce, oraz obronę działań Zakonu, w którym wciąż widziała ramię zbrojne Kościoła. Ale jako dziedziczka węgierskiej tradycji katolickiej, mogła nie rozumieć do końca sporu z tymi odwiecznymi wrogami naszej ojczyzny. Kierowała się tylko posłuszeństwem wobec woli papieża, która przecież rozstrzygnęła ten problem na korzyść Polski dopiero na soborze w Konstancji (1414-18). Wobec Ojca Świętego była niejako gwarantem ortodoksyjności poczynań nowochrzczeńca Jagiełły. Prostota jej serca i nieskomplikowanie myśli nie przesłoniły jej jednak również pewnych celów politycznych, stojących na planie pierwszym ówczesnej elity polskiej. Oto Jadwiga szczerze angażowała się w pełną unifikację zbratanych państw litewskiego i polskiego, a także inkorporację, czyli włączenie w granice i prawo polskie, Rusi Halicko-Włodzimierskiej. W końcu nie można zapomnieć o nie najmniej ważnym aspekcie jej rządów: o wskrzeszeniu martwej już wówczas uczelni krakowskiej, założonej ongiś przez Kazimierza Wielkiego. Trzeba sobie zdać sprawę, że niemal wszystkie kraje ówczesnej Europy miały już własne wszechnice, natomiast Polacy ciągle jeszcze musieli wysyłać swych studentów do Włoch, Francji lub pobliskich Czech. I tak w ikonografii bł. Jadwigę przedstawia się z klejnotami w dłoni, bo właśnie odpisując wszystkie swoje kobiece kosztowności na ten cel uratowała ona naukę w Polsce. Jak wielkie to miało znaczenie, okazało się już w czasie najbliższego soboru w Konstancji, kiedy to inteligencja krakowska olśniła zgromadzonych ojców soborowych nowością myśli wyrosłej tylko na gruncie Uniwersytetu Jagiellońskiego. Myśli te przetrwały wieki i jeszcze dzisiaj muszą budzić podziw wywody Włodkowica dotyczące praw przyrodzonych poszczególnych narodów, które, gdyby ich przestrzegać, zaprowadziłyby Europę do daleko wyższej cywilizacji niż proponowana w Maastricht.
Nie da się przecenić roli św. Jadwigi w historii Polski, ale przecież i Kościół Katolicki zawdzięcza jej nawrócenie ostatniego pogańskiego narodu Europy. Stała się ona patronką dynastii jagiellońskiej obok późniejszego Kazimierza Jagiellończyka. Choć pochodziła z Węgier, może dlatego, że była siostrzenicą Władysława Łokietka, łatwo zżyła się z problemami naszych przodków i starała się im zaradzić nie tylko na drodze modlitwy, której oddawała się z żarliwością zarażającą wszystkich dookoła siebie, ale też energicznym i skutecznym działaniem. W jej osobie poznajemy chrześcijańskie małżonki pogańskich Wizygotów, Franków i Longobardów sprzed około ośmiuset lat, kiedy to Europa wchodziła dopiero w krąg chrześcijaństwa. Jej pamięć mimo krótkiego życia trwała przede wszystkim w sercu Jagiełły, który gorliwie szerzył jej rodzący się tuż po śmierci kult.