Nie możemy być obojętni. Wywiad z ks. Leszkiem Kryżą

2024/05/21
79 b
Fot. Archiwum ks. L. Kryży

O wyzwaniach, z jakimi mierzy się Kościół katolicki za wschodnią granicą, oraz o misji i działalności Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Komisji Episkopatu Polski opowiada jego dyrektor, ks. Leszek Kryża SCHr, w rozmowie z Aleksandrą Bilicką.

Dlaczego Episkopat powołał taki organ jak Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie?

Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski powstał w 1989 roku i to była – moim zdaniem – bardzo opatrznościowa odpowiedź Episkopatu, a dokładnie kard. Józefa Glempa, na znaki czasu, jakie się wtedy działy. Tym niewątpliwie najważniejszym znakiem czasu był wtedy rozpad Związku Sowieckiego i oczywiście związana z tym możliwość odradzania się Kościoła katolickiego za wschodnią granicą. Wobec takiego faktu Kościół w Polsce nie mógł pozostać obojętny i dlatego został powołany Zespół. Z chwilą, kiedy tylko otworzyły się granice, kiedy zaczęły się tworzyć samodzielne państwa na tamtym terenie, z Polski wyruszyło bardzo wielu kapłanów i wiele sióstr zakonnych, żeby tamtejszemu Kościołowi pomagać w odbudowie i tej materialnej, i tej duchowej.

Na czym polega działalność Zespołu? Jaką pomoc świadczycie?

Staramy się realizować projekty, które do Zespołu napływają. Jest taka zasada, że Kościoły tamtejsze, czyli zgromadzenia zakonne, parafie, różne organizacje, mogą do nas przysyłać projekty, prośby. Muszą być one potwierdzone przez miejscowego ordynariusza, żeby była pewność, że to nie jest tylko prywatna inicjatywa.

Czego one dotyczą? Na początku zdecydowana większość tych projektów dotyczyła spraw remontowo-budowlanych, bo to był czas, kiedy trzeba było te wszystkie obiekty kościelne dźwignąć z ruin, odbudowywać kościoły, plebanie, salki katechetyczne. Teraz jest o wiele więcej próśb – jak ja to nazywam – skierowanych ku drugiemu człowiekowi. Chodzi o sprawy formacyjne, czyli fundujemy, pomagamy w organizacji różnych rekolekcji, wyjazdów dla dzieci i młodzieży, ministrantów, również wypoczynku letniego. W 2023 roku aż 32 grupy skorzystały z wyjazdów zrealizowanych dzięki naszym funduszom.

Kolejną kategorią, na którą wydajemy pieniądze, jest pomoc w utrzymaniu domów dziecka, domów samotnej matki i domów seniora. Trzeba tutaj od razu dopowiedzieć, że szczególnie w domach seniora sporą część stanowią nasi rodacy. Wreszcie robimy wszystko, żeby też inwestować w młodzież, i dlatego staramy się, żeby pomagać jej w przeżywaniu różnych formacyjnych spotkań.

Jaka jest skala tej pomocy? Ilu misjonarzy świeckich i duchownych jest wysyłanych? Czy da się oszacować, do jakiej liczby osób docieracie?

Gdybyśmy wzięli pod uwagę wszystkich duchownych, którzy posługują za wschodnią granicą, ale są z Polski, to jest to teraz ponad 800 osób – kapłanów diecezjalnych, kapłanów zakonnych, sióstr i braci zakonnych, ale też wolontariuszy i świeckich. Ta liczba się zmniejsza, co jest zresztą naturalne, bo już jest coraz więcej miejscowych powołań. Był taki czas, kiedy ponad 1100 osób duchownych z Polski posługiwało za wschodnią granicą.

Jest jeszcze jedna inicjatywa, o której musimy tutaj wspomnieć, mianowicie już od 5 lat przy naszym Zespole istnieje Wolontariat Syberyjski. Pomysł powstał właśnie na Syberii podczas jednego z moich pobytów. Razem z panią red. Dorotą Abdelmoulą z Katolickiej Agencji Informacyjnej rozmawialiśmy z tamtejszymi kapłanami i siostrami zakonnymi i pojawiła się myśl, że ciekawie by było, gdyby ludzie świeccy z Polski przyjechali na Syberię, żeby zobaczyć, jak się tu żyje, jak się wśród tych ludzi posługuje, żeby z nimi pobyć, żeby się od nich czegoś nauczyć. Każdego roku wysyłamy w ramach tej inicjatywy po kilkanaście osób. Mamy nawet dwójkę wolontariuszy całorocznych, którzy posługują w Kazachstanie w domu dziecka.

Czy od wybuchu wojny na Ukrainie wasza działalność wygląda inaczej?

Zdecydowanie tak. Myśmy szli już trochę wypracowaną drogą, a 24 lutego wszystko jakby stanęło na głowie. My, jako Zespół, oczywiście od samego początku zaangażowaliśmy się w pomoc na Ukrainie. Ja tę pomoc dzielę na cztery kategorie. Najpierw kategoria modlitewna.

Wtedy się nawet zawiązała międzynarodowa grupa modlitewna, która spotykała się na modlitwie różańcowej online. Modliliśmy się o pokój i o to, żeby ludzie w tym wszystkim sobie poradzili, odnaleźli się. Potem pojechaliśmy też na granicę. Szczególnie jednak pomoc potrzebna była po stronie ukraińskiej, bo strona polska była zabezpieczona, tam było bardzo wiele różnych organizacji, które ludzi przyjmowały. Natomiast strona ukraińska niestety nie, tam ludzie czekali po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin w kolejce, żeby przejść przez granicę. Dojeżdżały tam siostry zakonne od strony Ukrainy, kapłani z zupami, herbatą i tak dalej. My staraliśmy się w tym uczestniczyć, żeby mieli co tym ludziom dać, bo rzeczywiście sceny były naprawdę straszne. Trzeba było to widzieć, kiedy kolejka chociażby samochodowa wynosiła 30 km, a kolejka, żeby przejść przez granicę, wymagała dwudziestu paru godzin czekania. W naszym biurze z kolei zrobiliśmy bazę, dzięki której koordynowaliśmy to, co się dzieje na Ukrainie, z tym, co jest w Polsce.

Kolejną kategorią pomocy była organizacja transportów pomocy humanitarnej. Myśmy od początku zaczęli takie transporty organizować i robimy to do dzisiaj. Pamiętam, że w 2022 roku udało nam się ich zorganizować około 26, a w kolejnym roku 25. Do tego jeszcze trzeba dołożyć moje osobiste wyjazdy. Policzyłem, że w czasie tych 2 lat byłem na terenie Ukrainy ponad 20 razy – i to w miejscach najbardziej narażonych na ostrzał. Byłem na linii frontu, w Chersoniu, Zaporożu, w Charkowie i okolicach, w Mikołajowie, Odessie i wielu innych. Docieraliśmy tam po to, żeby zobaczyć na miejscu, jak sprawa wygląda, i żeby pomoc, którą organizujemy, trafiała tam, gdzie jest potrzebna.

Jakie są największe wyzwania w działalności Zespołu?

Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, kiedy będziemy mogli powiedzieć, że teraz już pomagamy w odbudowie Ukrainy, a właściwie Kościoła na Ukrainie. Ale póki co musimy pomóc tamtejszemu Kościołowi i tamtejszym wiernym po prostu przetrwać ten najtrudniejszy czas, więc pewnie ciągle jeszcze będziemy się na Ukrainie koncentrowali. Ale to nie znaczy, że inne kraje zostawiamy na boku. Absolutnie nie. Myślę, że teraz takim poważnym wyzwaniem jest brak kapłanów. Tam naprawdę są miejsca, gdzie biskupi proszą, żeby ktoś przyjechał, żeby posługiwać, bo parafie trzeba łączyć. No i oczywiście, jak zawsze, sprawa finansowa, bo chodzi o kwestię utrzymania tych wszystkich obiektów sakralnych, które służą ludziom, którzy są niestety bardzo biedni, którzy bardzo skromnie żyją. Dlatego staramy się, żeby te obiekty mogły normalnie funkcjonować. Nie chodzi tu tylko o kościoły, ale o takie właśnie instytucje, jak domy samotnej matki, domy dziecka czy domy seniorów.

Oprócz zbiórki w drugą niedzielę adwentu są jeszcze jakieś inne sposoby, w jakie gromadzicie fundusze na tak szeroko zakrojoną pomoc? Jak można wesprzeć Zespół? Czy są inne możliwe formy zaangażowania?

Od czasu od czasu robimy akcje tematyczne, podczas których staramy się na konkretną sprawę zebrać takie czy inne fundusze. Niedawno odbyła się jedna z nich. W jednej z wiosek nieopodal Charkowa panie, w większości już niestety samotne, chciały coś zrobić, żeby nie czekać z założonymi rękami na kolejną dostawę pomocy humanitarnej. Znalazły opuszczony dom – jesteśmy teraz na etapie wykupywania go – i urządziły tam szwalnię. My o tym poinformowaliśmy tu, w Polsce, i znaleźli się ofiarodawcy, którzy ofiarowali maszyny i inny potrzebny sprzęt. To wszystko udało nam się przewieźć do tej wioski i szwalnia już pięknie działa. Panie są teraz takie zadowolone, bo trochę zarobią, ale przede wszystkim ich bycie w tej wiosce nabrało sensu. Takich akcji organizujemy więcej i dlatego warto zajrzeć na naszą stronę, gdzie o nich informujemy.

W jaki jeszcze sposób można wesprzeć Zespół? Jeśli ktoś chciałby na przykład zostać wolontariuszem, to nasz Wolontariat Syberyjski jest ciągle otwartą grupą. No i wreszcie ten trzeci sposób, moim zdaniem najważniejszy. Nie możemy zapomnieć o życzliwym modlitewnym wsparciu tego, co robimy.

Dziękuję za rozmowę.

Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 2/2024 

 

/ab

CCH 6750 kwadrat

Aleksandra Bilicka

Dziennikarz i kulturoznawca. Redaktor portalu e-civitas.pl, sekretarz redakcji kwartalnika Civitas Christiana.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie #ks. Leszek Kryża #Ukraina #wojna Ukraina #KEP #Konferencja Episkpatu Polski #Europa Wschodnia #wywiad
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej