Ewangelia Niedzieli Miłosierdzia Bożego ukazuje dwa spotkania Jezusa ze swoimi uczniami, które odbyły się w odstępie tygodnia. Na pierwszym Jezus dał uczniom władzę odpuszczania grzechów, a na drugim dał się poznać Tomaszowi, który nie będąc na wcześniejszym spotkaniu, nie chciał uwierzyć, że Jezus zmartwychwstał. Wszystkie te wątki są ważne i godne rozważenia, ale moją uwagę przykuł sposób w jaki Jezus przekonał Tomasza do wiary.
Tomasz, którego tradycyjnie określamy jako „niewierny Tomasz”, domagał się dotknięcia w sposób fizyczny ran Pana i włożenia ręki w Jego przebity włócznią bok. Dostał od Jezusa dokładnie to, czego zażądał. Miał okazję dotknąć się ran i włożyć rękę w Jego bok. Jezus nie robił mu większych uwag, ale wezwał go tego aby nie był niedowiarkiem, lecz wierzącym i jednocześnie błogosławił tych, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
Jednak zastanawia ciało zmartwychwstałego Jezusa. Nazywamy je ciałem uwielbionym. Już nie ma dla tego ciała barier fizycznych, przecież przenika przez drzwi wieczernika. Z jednej strony jest materialne, da się je dotknąć, a z drugiej strony pozostają na nim rany, powstałe podczas ukrzyżowania i przebity bok. Da się tych ran dotknąć i da się włożyć rękę do przebitego boku. Rany pozostały jako świadectwo tego, co Jezus przeżył i na potwierdzenie tego, że to ten sam Chrystus, a nie ktoś do Niego podobny. Rany po zmartwychwstaniu nie powodują już cierpienia, ani nie prowadzą do śmierci. Jezus żyje w swoim ciele, pomimo nich. Na dodatek w innych fragmentach ewangelii, Jezus na potwierdzenie swej cielesności, spożywa posiłki ze swoimi uczniami.
Jaka nauka płynie z tego wszystkiego dla nas? Przenieśmy to na płaszczyznę duchową. Niejednokrotnie w życiu zostaliśmy poranieni, zarówno duchowo, psychicznie, a niejednokrotnie fizycznie. W Jezusie, w Jego ranach otrzymujemy uzdrowienie. On nas uzdalnia do przebaczania i daje nam siłę do pokonywania trudności. On powoduje, że pamięć o naszych zranieniach nie znika, ale zadane nam rany przestają boleć, przestają krwawić i tym sam nie prowadzą nas do śmierci, ale do życia.
Zapraszamy też do wysłuchania komentarza ks. Piotra Stępnia COr z cyklu Prowadzeni Słowem:
/mdk