Wyjątkowa niedziela - palmowa, z dwiema Ewangeliami jest szansą na odnowienie swojej przyjaźni z Chrystusem. Dziś widzimy bowiem Jezusa, który niezaprzeczalnie triumfuje wjeżdżając do Jerozolimy. Tłum wita Go jako proroka i śle przed nim palmy i płaszcze. Ten sam tłum będzie dosłownie kilka godzin później domagał się Jego ukrzyżowania. Zbadajmy nasze serca, czy i my nie mamy w sobie takiej zmienności i podatności na wpływy.
Zgromadzony tłum wita Jezusa z wszelkimi honorami, oczekując wielkich wydarzeń, których się spodziewa. Czy rzeczywiście wszyscy wiwatujący na cześć Jezusa prawdziwie wierzyli w Niego i uznawali w Nim Mesjasza? Czy raczej poddali się emocji innych ludzi? Prawo tłumu, owczy pęd. Nam także zagraża takie podejście i to nie tylko w sprawach wiary, wyznawanych wartości, ale także wszędzie tam, gdzie funkcjonujemy w jakiejś grupie. Pojawia się pragnienie, aby nie być na marginesie społeczności, którą współtworzymy, chcemy być w głównym nurcie. Zatem, kto głośniej krzyczy ten jest liderem, a czy ma rację, na to mało kto zważa.
Ten sam tłum tak entuzjastycznie witający Jezusa, nie ma później żadnego problemu, aby ulec namowom faryzeuszów i domagać się śmierci dla Jezusa. To jest obraz z jednej strony, wypełniania się dzieła zbawczego, które zgodnie z wolą Boga musi się wypełnić. Z drugiej zaś strony jest to bardzo precyzyjna diagnoza ludzkiego sposobu myślenia i reagowania. To obraz zupełnej kapitulacji racjonalnego i spokojnego namysłu przed emocjonalnym, atawistycznym działaniem pod naporem bezmyślnej tłuszczy.
Doświadczenie upadku rozumu, ale także i serca przed bezmyślnym pędem tłumu jest nam potrzebne, abyśmy zrozumieli, jak ważnym jest dystans wobec rozszalałego tłumu. W ten sposób docenimy ciszę i potrzebę choćby chwilowego zatrzymania się i zastanowienia, co ja robię, za kim lub za czym idę, gdzie mnie to zaprowadzi i jakie tego będą konsekwencje? Końcówka Wielkiego Postu daje nam taką sposobność. Wykorzystajmy ją.
Stawką jest przyjaźń z Jezusem, prawdziwa przyjaźń, a nie wrażenie przyjaźni. Jeśli chcę z Nim mieć taką relację muszę bardzo uważać, aby nie tylko krzyczeć na spotkaniach modlitewnych - „Jezus jest Panem”, ale dbać o to by On rzeczywiście był Panem, moim Panem i Zbawicielem. To, że Jezus jest Panem wie nawet Szatan, ale dopiero uznanie w Jezusie swojego Pana i pełnienie Jego woli daje mi możliwość wzrostu w wierze i rozwoju swojego człowieczeństwa.
/ab