Dziś razem z bł. kard. Stefanem Wyszyńskim przeżyjemy drogę krzyżową, poprowadzoną przez niego w 1974 r.
Potrzeba, ażeby ludzkość zmaterializowana, miała przed sobą obraz wywyższonego Człowieka, by pamiętała, że najważniejszą rzeczą jest człowiek, że trzeba frontem do człowieka - Ecce homo - że naczelnym i centralnym ośrodkiem wysiłków i dążeń ludzkich - jest człowiek, i to Człowiek oddający się za innych - dobrowolnie, zdolny do poświęcenia. Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś życie swoje daje za braci. I odtąd idzie przez te dwa tysiące lat, na czele kultury chrześcijańskiej - Bóg ukrzyżowany - mówił bł. Prymas Wyszyński.
Jak podkreślał:
Krzyż ma liczne wymiary. Dźwiganie go jest nieodłącznym udziałem narodu, rodziny, osoby ludzkiej, łączy się z przeróżnymi zadaniami społecznymi, zawodowymi i politycznymi na wszystkich szczeblach naszego życia. Ale to, co jest najważniejsze, co jest szkołą dźwigania krzyża, to przede wszystkim dźwiganie krzyża godności człowieka. Jest to zagadnienie ogromnej wagi. Ten krzyż wiąże się przede wszystkim z naszą osobowością, z naszym rozumem, wolą i sercem, z bogactwem uczuć, jakimi obdarzył nas Ojciec niebieski, który stworzył nas na obraz i podobieństwo swoje”, przypominał bł. Prymas Wyszyński i wyjaśniał, że „dlatego pierwszym warunkiem dźwigania krzyża osobistego i społecznego, krzyża każdego obywatela, ojca, matki czy dziecka, a nawet krzyża politycznego i kultury narodowej jest zaufanie do człowieka, bo nosi on w sobie wysoką godność istoty obarczonej krzyżem.
/mdk