30 stycznia 1991 roku na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie zaprezentowany został spektakl Janusza Józefowicza pt. Metro. Wielkie ambicje twórców zostały docenione, kiedy rok później sztukę wystawiono na Broadwayu. Przedstawienie do dziś można zobaczyć w Studiu Buffo. Czy to oznacza nieprzemijający hit?
Proste, a… jednak coś w tym jest
Fabuła musicalu może wydawać się dość prosta. Janek, chłopak mieszkający w metrze, zarabiający grą na gitarze; Anka, która ucieka z domu, bo ma marzenie… i ok. 30 innych osób z takim samym celem: zostać sławnym aktorem. Wszyscy zgłaszają się na casting do spektaklu, który ma „zmienić ich życie”. Reżyser nie docenia żadnego z nich, wszyscy zostają odrzuceni. Pod przewodnictwem Janka wystawiają własną sztukę w podziemiach metra. Jej motywem przewodnim jest podporządkowanie pieniądzowi, który rządzi światem. Przedstawienie cieszy się takim sukcesem, że wszyscy w końcu dostają angaż. Za odpowiednią kwotę. Jedyną osobą, która pozostaje wierna przesłaniu przedstawienia, jest Janek.
Muzyka, jak wiadomo, łączy i dzieli. Dzięki niej Metro skłoniło ludzi do zakładania fanklubów, a krytyków do nazwania sztuki „kiczowatą”. Muzyki nie da się sklasyfikować w żadnym konkretnym gatunku, jednak słuchając jej, można się domyślić, że powstała w latach dziewięćdziesiątych. Co z elementami kiczu? Aktorzy przez większość czasu występują w codziennych ubraniach, które w danym momencie są uznawane za „młodzieżowe”, a w swoich wypowiedziach nawiązują do kultury popularnej, odnosząc się na przykład do programów telewizyjnych. Po 30 latach od premiery widać zmiany w scenariuszu. Żart nie może przestać być aktualny, bo nie będzie śmieszny, więc co kilka lat następuje jego wymiana.
Nowe stało się normalne
Na przestrzeni lat zmieniała się obsada, jednak od początku założeniem było promowanie nikomu nieznanych nazwisk; ludzi, którzy mają talent i szukają swojego miejsca w teatrze. Pierwszą obsadę tworzyły osoby, które musiały od podstaw opanować sztukę aktorską. Wśród nich były m.in. Edyta Górniak czy Natasza Urbańska. Reżyser i sponsorzy nie szczędzili czasu ani środków. Aktorzy mieli zapewnione mieszkania, by tylko móc uczestniczyć w wielomiesięcznych i wielogodzinnych próbach przed premierą. Wszystko po to, by wyprodukować pierwszy polski musical.
Nowatorskim rozwiązaniem na początku lat dziewięćdziesiątych było użycie laserów na scenie, a także wykorzystanie światła ultrafioletowego i ciemności. Dziś może nie jest to zbyt zaawansowana technologia, jednak trzeba przyznać, że nadal daje oczekiwane efekty. Laser rozcinający ciemność, ludzie wyglądający jakby unosili się w powietrzu… Sztuka, jaką jest wprowadzenie widza w stan złudzenia optycznego, została opanowana do perfekcji. Zamiast ludzi latających na linkach wystarczyło białe ubranie, trochę niebieskiego światła, silne osoby ubrane na czarno – i już aktor porusza się po scenie oraz nad nią, tak jakby unosił się nad ziemią o własnych siłach.
Wszystkie te elementy tworzą spektakl, który odbiega od musicali produkowanych współcześnie. Duża ilość charakteryzacji, efektów specjalnych, ozdób, ekranów i rzutników – tego używa się dziś. A w Metrze? Rampa ze schodami, aż za wielu aktorów na jednej scenie i kilka rekwizytów. Reszta to gra prostym światłem i muzyką. To nadal zachwyca.
Pytania o „dzisiaj”
Czy po kilkudziesięciu latach prezentowany tułaczy styl życia i rzucanie wszystkiego w pogoni za marzeniami są aktualne i czy taki spektakl trafi do młodego odbiorcy? I tak, i nie. W dzisiejszych czasach młodym ludziom trudniej wyzbyć się tego, co posiadają i dostają, a nawet jeśli postanawiają zmienić swoje życie, to robią to, szukając twardego gruntu, a nie rzucając się na głęboką wodę. To, co w przekazie Metra jest aktualne, to poszukiwanie celu za wszelką cenę. Zmieniły się środki i sposób, ale marzenia do zrealizowania nadal pozostały. Dlatego uważam, że mimo upływu czasu, może niekiedy kiczowatych nawiązań do kultury popularnej, warto wybrać się do Studia Buffo i obejrzeć przedstawienie z międzypokoleniową muzyką, efektami specjalnymi, które cieszą oko, i aktorami, którzy idealnie odwzorowują poszukiwanie „tego czegoś” w swoim życiu.
Wszystkich, którzy są zainteresowani obejrzeniem spektaklu w odświeżonej wersji, właśnie tego po 30 latach, odsyłam do serwisów streamingowych Telewizji Polskiej, gdzie za darmo można obejrzeć nagranie spektaklu z Katowic.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 4 | październik-grudzień 2022
/em