Na horyzoncie sylwestrowa zabawa, a później karnawał, a to oznacza tylko jedno – dobrą, rytmiczną muzykę! A kto lepiej się zna na muzyce, przy której same nogi chodzą, jeżeli nie Kubańczycy? Poznajcie jeden z największych talentów, jaki chodził po tej wyspie – oto Benny Moré.
Bartolomé Maximiliano Moré Gutiérrez, którego znamy dzisiaj jako Benny Moré, urodził się 24 sierpnia 1919 w Santa Isabel de las Lajas, małej miejscowości w środkowej Kubie, znajdującej się między miastami Santa Clara oraz Cienfuegos. Pochodził z ubogiej rodziny i był najstarszym z dziewiętnaściorga rodzeństwa.
Chociaż edukację musiał przerwać w wieku 11 lat, aby podjąć pracę na plantacji trzciny cukrowej, wykazywał od najmłodszych lat fascynację muzyką. Jego mama twierdziła, że jako 6-latek z patyka i puszki po sardynkach zrobił sobie pierwszą prowizoryczną gitarę. Z czasem udało mu się również kupić prawdziwy instrument i sam nauczył się na nim grać. Benny nigdy nie otrzymał żadnego wykształcenia muzycznego, nie umiał czytać nut.
Mówi się, że jego prapradziadek ze strony matki, Ta Ramón Gundo Paredes (później Ta Ramón Gundo Moré) był synem króla plemienia w Królestwie Kongo, który został schwytany przez handlarzy niewolników i sprzedany kubańskiemu właścicielowi plantacji. Dzięki takiemu pochodzeniu Benny jako dziecko otoczony był afrykańską muzyką, z której też wywodzi się m.in. kubańska rumba, a także rytmami, które królowały w obszarach wiejskich na wyspie (música campesina) i towarzyszyły pracy w polu.
W latach 40. przeniósł się do Hawany, gdzie śpiewał w barach i próbował swoich sił w konkursach radiowych. Wreszcie usłyszał go członek Trío Matamoros i zaproponował Benny’emu dołączenie do zespołu w trasie po Meksyku. Pod koniec lat czterdziestych śpiewał guaracha-mambos z Pérezem Prado, odnosząc wielki sukces. Moré wrócił na Kubę w 1952 roku, a rok później założył Banda Gigante (hiszp. Gigantyczny zespół), który stał się jednym z czołowych kubańskich big bandów lat pięćdziesiątych.
Zespół składał się z czterech trąbek, pięciu saksofonów, jednego puzonu, jednego fortepianu i pełnej sekcji perkusyjnej. Później dodano więcej puzonów, nigdy wcześniej nie widzianych w muzyce afro-kubańskiej. Pomimo braku formalnego wykształcenia muzycznego, potrafił znakomicie aranżować i komponować, a także dyrygować swoim zespołem. Benny nucił swoje pomysły, a Generoso (Tojo) Jimenez, który grał na pianinie i puzonie, zapisywał je dla reszty muzyków.
Benny Moré odniósł ogromny sukces, występował na całej Kubie, regularnie śpiewał w radiu i telewizji. Stał się legendą kubańskiej muzyki, gdyż był w stanie zaśpiewać każdy jej gatunek. Jego życie prywatne było bardzo chaotyczne, ale o nim można dowiedzieć się więcej ze świetnego filmu „Benny” z 2006 roku.
Dużą część życia ten wielki muzyk chorował na alkoholizm. Zmarł na marskość wątroby w 1963 roku w wieku 43 lat. W pogrzebie udział wzięło ponad 100 tysięcy osób, a wieniec pogrzebowy oraz delegację wojskową do niesienia trumny wysłał osobiście Fidel Castro. Benny Moré został pochowany w rodzinnym mieście Santa Isabel de las Lajas.
Niech ten tekst będzie inspiracją, a niesamowity karaibski talent Benny’ego zasili wasze sylwestrowe playlisty.
Źródła: cuba50.org, 2mbsfinemusicsydney.com, wikipedia.org