W Muzeum Narodowym w Warszawie od 27 września 2024 r. do 26 stycznia 2025 r. można oglądać monograficzną wystawę jednego z największych malarzy polskich, autora niezwykle rozpoznawanych dzieł.
Kto widział wzeszłym roku film „Chłopi” (reż. Dorota Kobiela, Hugh Welchman) i ma niedosyt sielskich obrazków polskiej wsi oraz pięknych, klimatycznych krajobrazów, ten ma ogromne szczęście – to wszystko znaleźć można w najbliższych tygodniach w Warszawie.
Układ wystawy odzwierciedla najważniejsze dziedziny malarskich zainteresowań Chełmońskiego: ukazuje go jako kronikarza codziennego życia wsi, artystę zafascynowanego końmi, ich urodą, charakterem, żywiołową dynamiką ruchu, wreszcie jako wrażliwego obserwatora natury, dostrzegającego także duchowy, religijno-mistyczny wymiar jej bytu. Tak zaprojektowana ekspozycja tworzy okazję do nowego, krytycznego spojrzenia na malarstwo Chełmońskiego – czytamy w opisie wystawy na stronie MNW.
Ekspozycja jest zwieńczeniem projektu badawczego, w którym brały udział Muzea Narodowe w Warszawie, Poznaniu i Krakowie. Co ciekawe, jeden z audioprzewodników po wystawie czytany jest przez samą Krystynę Czubównę.
Więcej informacji i lista wydarzeń towarzyszących: https://www.mnw.art.pl/edukacja/programy-do-wystaw-czasowych/jozef-chelmonski--27-wrzesnia-2024--26-stycznia-2025/
Kim był Józef Chełmoński?
Autor niezwykle znanego i wykorzystywanego do dzisiaj w kulturze popularnej dzieła „Babie lato” urodził się w Boczkach koło Łowicza w 1849 roku. Uczył się pod okiem Wojciecha Gersona, który szkolił m.in. Leona Wyczółkowskiego czy Władysława Podkowińskiego, ale również, co niezwykłe w tamtych czasach, prowadził kurs dla kobiet. Od Gersona uczyła się np. Anna Bilińska. Dalszą edukację pobierał w Monachium, gdzie związał się ze środowiskiem polskim, do którego należeli również Stanisław Witkiewicz (ojciec Witkacego), Maksymilian Gierymski czy Adam Chmielowski (późniejszy św. Brat Albert).
Pewien czas przebywał na Ukrainie, a później wracał w tamte rejony, co bardzo naznaczyło jego twórczość. Niedoceniany w ojczyźnie, uznanie i rozgłos zdobył dopiero w Paryżu. Przez osiem lat współpracował jako rysownik-ilustrator z paryskim "Le Monde Illustré". Chełmoński malował w sposób realistyczny, często budował narrację przedstawionej sceny oraz akcentował wiejskie stroje i obyczaje, co dla Zachodu było wówczas „egzotyczne”.
Chełmoński, romantyk, obdarzony żywiołowym temperamentem, ogromną siłą witalną i poczuciem humoru, tworzył w sposób instynktowny i intuicyjny, niezależny od jakichkolwiek założeń programowych. Odznaczał się znakomitym zmysłem obserwacji i zdolnością zapamiętywania najbardziej ulotnych wrażeń, które następnie utrwalał na płótnie - czytamy na mnw.art.pl.
Można powiedzieć, że malarz „romantyzował” listopadową pogodę, na którą tak często narzekamy – mgłę, mżawkę, szarość. Zmienność pór roku oraz surowe piękno natury Mazowsza inspirowało go do poszukiwania przejawów obecności Boga w codzienności. Był nie tylko realistą, ale również symbolistą, co oznacza, że krajobrazy czy swojskie scenki rodzajowe były dla niego punktem wyjścia do głębszych refleksji.
W 1887 powrócił do kraju i zamieszkał w Warszawie. Pod koniec 1889 osiadł we wsi Kuklówka koło Grodziska Mazowieckiego, gdzie prowadził gospodarstwo rolne. Tam też w 1914 roku zmarł.
Źródła: culture.pl, mnw.art.pl
Wszystkie obrazy znajdują się na domenie publicznej.
/ab