Osobiście jestem fanem cięższej muzyki. Lubię głośną gitarę, miarową perkusję, a gdy słyszę solowe partie basu (niestety wciąż tak rzadkie) to mam gęsią skórę. Hip-hopu to nie lubię w ogóle, a już gdy zobaczyłem na youtubie rapera w sutannie, to pomyślałem „o nie, to już za dużo…”.

Myliłem się!

Chodzi o ks. Jakuba Bartczaka. Rapuje od młodości – wychowując się na jednym z wrocławskich blokowisk związał się ze środowiskiem hiphopowym na długo przed wstąpieniem do seminarium. Pierwszym utworem i teledyskiem opublikowanym przez niego na serwisie Youtube jest „Pismo Święte”. Posiada już cztery płyty na swoim koncie, a ostatnia, zatytułowana #Siemodle, ukazała się na jesieni 2020 roku. W albumie tym wart uwagi jest m.in. utwór pt. „Lubię być księdzem”, w którym opisuje swój stosunek do stanu duchownego, do szacunku do sutanny i tego jak jej widok mierzi ludzi innych środowisk. W lekkiej, ale dotykającej poważnego tematu, piosence „Lekcja religii”, wymienia pytania, które stawiają uczniowie, ale które wcale takie dziecinne nie są. Jak zaufać Bogu? Jakie mamy dowody na istnienie Arki Noego? Czy Darwin w swej teorii wykluczył Boga? Natomiast w piosence „Wszyscy” połączył siły z drugim muzykującym księdzem – ks. Maciejem Czaczykiem, który jest zwycięzcą II edycji talent show „Must be the music”! Wychwalają Boga i Jego opiekę nad nami, Jego obecność.

W muzyce piękne jest to, że nieważne jaką drogę życia obierzesz, to muzyczną pasję możesz kontynuować i, jak w przypadku Rapującego Księdza, robić to naprawdę dobrze!

/mg