Ksiądz na spadochronie

2024/04/16
CCH 9167 maly
Fot. Marta Karpińska

O drodze  powołania, w której swoją rolę miał także udział w Ogólnopolskim Konkursie Wiedzy Biblijnej oraz o misji kapłana - żołnierza opowiada ks. kan. kpt. dr Rafał Kaniecki, kanclerz kurii biskupiej Ordynariatu Polowego oraz kapelan Korpusu Osobowego Sprawiedliwości i Obsługi Prawnej.

Podwójne powołanie

Ks. kan. kpt. dr Rafał Kaniecki pochodzi z wojskowej rodziny. Tata jest podpułkownikiem, mama pracownikiem Resortu Obrony Narodowej, jeden wujek majorem, drugi starszym sierżantem. A szwagier policjantem. Wychował się na wojskowym osiedlu w Toruniu, więc to, że założył mundur, nie było zaskoczeniem. Ale, że sutannę? „To była niespodzianka dla wszystkich" – opowiada.

Pierwsza myśl o kapłaństwie pojawiła się, kiedy miał 15 lat i wcale mu się nie spodobała. „Byłem ministrantem, potem lektorem. Żeby oddalić od siebie myśli o kapłaństwie zrezygnowałem ze służby przy ołtarzu. Uciekłem trochę jak Jonasz. Trenowałem wtedy szermierkę i moja aktywność poszła w tym kierunku” – mówi.

W technikum elektronicznym, w którym się uczył, katechetka ogłosiła, że można wziąć udział w Ogólnopolskim Konkursie Wiedzy Biblijnej. „Termin był bardzo dobry, bo wypadał w czasie lekcji, więc się zgłosiłem. Było nas całkiem sporo, ponad dwudziestu. Wszyscy z taką samą motywacją” – śmieje się ks. Rafał.

Zakres konkursu obejmował pisma Janowe (Ewangelia, Listy i Apokalipsa). „Przeczytałem je raz, dzień przed pierwszym etapem konkursu i wygrałem. Trafiłem na etap diecezjalny, więc przeczytałem te pisma drugi raz. Nie miałem czasu na więcej z powodu treningów. Wtedy też wygrałem i trafiłem na etap ogólnopolski. Przeczytałem pisma po raz trzeci i skończyłem z 42., czy 43. wynikiem. Zostałem pierwszym w historii mojej szkoły olimpijczykiem z przedmiotów humanistycznych, a moja katechetka bohaterką wśród nauczycieli” – wspomina.

To wydarzenie utwierdziło go w kapłańskim powołaniu: „Teksty Pisma Świętego tak łatwo weszły mi do głowy. Do dziś pamiętam - lithostrotos, gabatta... To była kolejna wskazówka”.

Tymczasem w sporcie osiągał dobre wyniki, co otwierało przed nim nowe perspektywy. Jeden z klubów, chcąc go włączyć do swojej kadry, zaproponował mu studia na politechnice. Miał też otwarte drzwi na akademię wychowania fizycznego, a nawet ofertę z uczelni w USA. Ostatecznie podziękował, bo myśli o kapłaństwie były nie do pogodzenia z karierą sportową.

I tak, mając 20 lat, przekroczył próg warszawskiego seminarium.

Największy lęk

W seminarium spodobało mu się prawo kanoniczne. Przełożeni to zauważyli i wysłali do Rzymu na Papieski Uniwersytet Gregoriański na dalsze studia. A po studiach przyszedł czas zaszeregowania go jako kapelana wojskowego do określonej jednostki. Trafił do 6 Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie: „To była jedyna jednostka w Wojsku Polskim, do której bałem się trafić, ale nikt mnie o zdanie nie pytał”.

Ks. Rafał spotkał się wkrótce z jej ówczesnym dowódcą, gen. Szymonem Koziatkiem, który zapytał go wprost: „Czy będzie ksiądz skakał?”. „Niezręcznie było odpowiedzieć, że nie i powiedziałem, że spróbuję. I generał tego dopilnował”– wspomina ks. Kaniecki. Przeszedł komisję lekarską, podstawowy kurs spadochronowy i po kilku miesiącach od rozmowy z generałem wykonał 5 skoków, zgodnie z programem szkolenia. Ostatni był wykonywany nocą. Tylko księżyc cokolwiek oświecał, nic nie było widać. „Tych 5 skoków to był dla mnie cud i wielkie osiągnięcie, ale w ciągu trzech miesięcy dołożyłem kolejnych 5” – mówi z dumą.

Trudne misje

Pół roku, między rozmową z generałem a pierwszym skokiem, ks. Rafał wykorzystał na poprawienie formy. Zaczął uczęszczać na siłownię w jednostce wojskowej. Wojskowi wuefiści pomogli mu ułożyć program ćwiczeń, a dzięki temu, że ćwiczy się przecież w stroju sportowym, bez koloratki i munduru, wielokrotnie zagadywali go żołnierze, pytając z której jest kompanii. „Kiedy mówiłem, że jestem księdzem, było totalne zaskoczenie, że ćwiczę z nimi na siłowni. Od słowa do słowa i udało się wśród tych żołnierzy kilkoro dzieci ochrzcić, zdarzały się też śluby. To był bardzo owocny czas” – wspomina ks. Rafał. Rozmawiał, tłumaczył, chrzcił często nawet kilkuletnie dzieci, pomagał wyprostować różne sprawy.

Na pytanie: „Ile czasu spędził w Kosowie?” odpowiada precyzyjnie i bez wahania: „7 miesięcy i 2 dni”. Jak mówi na misji największą bolączką jest rozłąka z bliskimi. Żyje się w sytuacji zagrożenia. To skłania do przemyśleń. Zdarzają się spowiedzi po wielu latach. „To jest proces. Trzeba pobyć w jednym miejscu ze sobą, jest możliwość poznania kapelana, buduje się zaufanie i następuje moment przełamania. Dla niektórych taki wyjazd na misję jest zbawienny, bo dochodzi do wewnętrznej przemiany i nawrócenie staje się trwałe” – tłumaczy.

Nie tylko Msza Święta

Niektórzy uważają, że „wojskowy” ksiądz w konfesjonale zniesie więcej niż „cywilny”. ” I coś w tym jest – śmieje się ks. Rafał – tylko będzie trochę bardziej obciążony względem innych kolegów spowiedników”. Czym wyróżnia się duszpasterstwo wojskowe? Nie da się go określić mianem masowego: „Mamy indywidualne podejście do drugiego, bo my generalnie bazujemy na osobistych kontaktach”. Kontakt z kapelanem to nie tylko niedzielna Msza Święta: „Od poniedziałku do piątku jesteśmy w koszarach, rozmawiamy, każdy może podejść, my także odwiedzamy różne kancelarie, bierzemy udział w ćwiczeniach z żołnierzami. Jesteśmy na poligonie, na misjach, na naszej wschodniej granicy”. Wojsko to chyba jedyne środowisko, które daje możliwość objęcia opieką duszpasterską również osób niepraktykujących: „W normalnej parafii ciężko do nich dotrzeć. W wojsku nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spotkać się, porozmawiać czy wypić kawę z kapelanem, nawet jeśli jest się osobą niewierzącą, czy niepraktykującą”.

Obecnie ks. Kaniecki jest kanclerzem kurii biskupiej Ordynariatu Polowego oraz kapelanem Korpusu Osobowego Sprawiedliwości i Obsługi Prawnej. Posługuje wojskowym sędziom, prokuratorom i radcom prawnym oraz pracownikom sądów. „To bardzo specjalistyczny korpus, których pracę można porównać tylko do pracy lekarzy lub posługi kapelanów w wojsku. Wojskowi prawnicy muszą mieć bardzo szerokie horyzonty – wyjaśnia ks. Rafał

 

Artykuł ukazał się w miesięczniku Tak Rodzinie.

 

/mdk

1 ppok20220620 0005

Marta Karpińska

Dziennikarz i fotograf, redaktor naczelna kwartalnika "Civitas Christiana".

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Ogólnopolski Konkurs Wiedzy Biblijnej #ks. Rafał Kaniecki #powołanie kapłańskie #Orydynariat Polowy
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej