Z Mirosławą Pałaszewską rozmiawia Marcin Sułek.
Kiedy zainteresowała a właściwie zafascynowała się Pani osobą i twórczością Zofii Kossak? Jaka jest historia „przygody”, która stale trwa?
Moja przygoda z Zofią Kossak rozpoczęła się w 1992 roku. Oczywiście, wcześniej znałam kilka jej książek, ale była po prostu jedną z autorek. Pracowałam wówczas w Muzeum Niepodległości. Naszym oddziałem było Muzeum Więzienia „Pawiak”. Pomyślałyśmy z koleżankami, że dobrze by było zrobić wystawę o więźniarce Zofii Kossak. Ludzie tak mało o niej wiedzieli. Kojarzyli jej twórczość głównie z „Pożogą”. Nad wystawą pracowałam z Magdaleną Woltanowską i Krystyną Żuchowską. Rozpoczęły się nasze poszukiwania. Szukałyśmy kontaktów z rodziną. Pamiętam, że do Warszawy miał przylecieć ze Szwajcarii wnuk pisarki François Rosset. Poszłam na lotnisko i potem w autobusie w drodze do jego krewnych opowiadałam mu o naszych planach. Pan François odniósł się do nich życzliwie. Potem powiedział swojej mamie: – Mamo, musimy pomóc pani Pałaszewskiej. I tak było. Pani Anna Bugnon-Rosset udostępniła nam korespondencję swojej Mamy, fotografie. Nawiązałam też kontakt z synem pisarki Witoldem Szatkowskim mieszkającym w Londynie. Pamiętam, że wypożyczył nam wiele zdjęć, zrobił też zdjęcie domu, w którym zamieszkała najpierw Zofia Kossak, a potem mieszkał on wraz z rodziną. Bardzo się ucieszyłam, jak urszulanka s. Jana Płaska pomogła nam nawiązać kontakt z „Urszulą”, łączniczką Zofii Kossak – Marią Tomaszewską. Pani Maria (dla nas pozostała Urszulą) uległa naszym prośbom i pisała swoje wspomnienia z czasów okupacji (wspólne aresztowanie i pobyt na Pawiaku i potem w KL Auschwitz-Birkenau). Udało mi się dotrzeć do jej łącznika Janusza Jabłońskiego, kuzynki Teresy Lasockiej i wielu innych ludzi z jej kręgu. Każdy z nich wzbogacał naszą wiedzę o życiu pisarki. Wzbogacaliśmy się też o kolejne relacje i fotografie. Miałam to szczęście, że spotkałam jeszcze pisarkę Marię Kann, która współpracowała w czasie okupacji z Zofią Kossak. Nawiązałam także kontakt z Władysławem Bartoszewskim. Potem była wizyta w Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej w Górkach Wielkich. Kilkakrotne spotkania z b. proboszczem ks. Szczepanem Wróblem, który udostępnił mi kroniki parafialne (jeden z zapisów został sporządzony przez parafiankę Zofię Kossak) i materiały miejscowego Towarzystwa Przyjaciół Zofii Kossak. Bywałam w Górkach Wielkich w czasie kolejnych urlopów. Brałam udział w ognisku u Kossaków. Wertowałam zbiory muzeum.
Jeśli musiała by Pani odpowiedzieć w dwóch zdaniach, to co Panią urzekło w Zofii Kossak?
Przede wszystkim to, ze nigdy o nikim nie mówiła źle. Wolała milczeć niż powiedzieć coś niepochlebnego. Poza tym była bardzo życzliwa. Bł. Prymas Stefan Wyszyński w rozmowie z ks. Janem Zieją przedstawiał ją jako osobę naiwną albo grającą osobę naiwną. Ona po prostu wierzyła ludziom. Mówiła: Nie może postępować źle ktoś, kto przystępuje do komunii św.
Jaki wpływ na zachowanie Zofi Kossak w czasach okupacji miały jej doświadczenia z młodości (rewolucja bolszewicka i przeżycia młodej dziewczyny zawarte w "Pożodze")?
Jej życie starczyłoby na kilka scenariuszy filmowych. Przeżyła rewolucję bolszewicką na Wołyniu. Mając 32 lata została wdową z dwójką dzieci (Julek i Tadeusz). Lata II wojny światowej spędziła w Warszawie. Uważała, że w takim okresie pisarz nie powinien się zajmować twórczością a konspiracją. Pisała wiec artykuły do gazetek konspiracyjnycvh, redagowała „Prawdę”, pisała ulotki. Aresztowana trafiła na Pawiak, przeszła śledztwo na Szucha, przewieziona do KL Auschwitz Birkenau. Mimo tych przeżyć potrafiła zachowac pogodę ducha.
Czym dla Zofii Kossak było jej pisarstwo?
Swoje życie uważała za służbę. W liście z 21 listopada 1966 r. do samorządu uczniowskiego Szkoły Postawowej nr 1 im. M. Dąbrowskiej w Jaworzu pisała: „Pragnęłam zawsze, by moja długoletnia, obecnie dobiegająca kresu działalność pisarska była służbą społeczną, służbą Bogu i narodowi polskiemu”. A kiedy indziej stwierdziła: „Forma to piękno zewnętrzne, treść to służba! Bo wszelka idea wyraża służbę Bogu, Narodowi, ludzkości. Czymkolwiek jest człowiek, ciemnym prostaczkiem, czy też genialnym artystą, zawsze rodzi się dla służby, żyje na służbie i umiera w służbie. Służba musi być wolna, czyli dobrowolna. Przymus to niewolnictwo. Niewolnictwo upodla, gdy służba podnosi”. Sama tak się wypowiadała o swojej twórczości. „Bywają autorzy, umiejący wyodrębnić siebie od swoich dzieł, względnie zmieniwszy poglądy wyrzekają się dotychczasowej twórczości, by zacząć pracę od nowa, na odmiennych założeniach. Ja tego nie potrafię. Moje książki i ja to jedno. [podkreślenie moje – M.P.]. Cokolwiek kiedy pisałam, udolnie czy nieudolnie, było wyrazem mego przekonania i nie mogłabym cofnąć żadnej z dawnych wypowiedzi. Sens życia i cel życia – hierarchia uczuć i obowiązków względem Boga i człowieka, utrwalone są we mnie dozgonnie”.
Zofię Kossak postrzegamy jako osobę niepokorną, ale jej postawa życiowa wynikała z jej głębokiej wiary.
Wszyscy, którzy się z nią zetknęli, wspominają o jej niesłychanej życzliwości, dobroci. Siostra Wanda Łapin ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi tak o niej napisała: „Dla mnie P. Zofia Kossak pozostała osobą wspaniałą, świętą, bo tak wielkiej wiary, miłości Boga i ludzi – nie spotyka się często. Jestem wdzieczna Panu Bogu, że zetknęłam się z tak wybitną osobą. Pamięć o świetlanych postaciach Państwa Szatkowskich trwa w codziennej modlitwie o wieczną szczęśliwość dla Nich”. Była kobietą niepokorną. Przez całe życie tak znaczyło dla niej tak, a nie – nie. Po uniemożliwieniu peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej podczas obchodów milenijnych odmówiła przyjęcia Nagrody Państwowej I stopnia w dziedzinie kultury i sztuki w 1966 roku uważając, „że rozdźwięk między lekceważeniem przez Władze Państwowe uczuć religijnych ludności – a równoczesne przyznanie przez te same Władze nagrody literackiej pisarce katolickiej – jest tak wielki, że zdaje się być omyłką, nieporozumieniem. (...) Nie mogę przyjąć nagrody od Władz Państwowych, wprawdzie własnych, prawowitych, lecz odnoszących się wrogo do spraw dla mnie świętych”. Dwa lata wcześniej podpisała List 34 złożony w kancelarii premiera Józefa Cyrankiewicza, będący pierwszym zorganizowanym aktem protestu środowisk twórczych przeciwko polityce kulturalnej państwa. W swoich powieściach pisała o rzeczach i osobach, do których była przekonana. Sporo pozycji w jej dorobku to książki i opowiadania oparte na własnych przeżyciach (począwszy od Pożogi, poprzez pierwsze opowiadania, relację z Brzezinki Z otchłani, po maszynopis niewydanych wspomnień z Anglii Farma w Trossell. Jeden z bohaterów książki dla dzieci (Topsy i Lupus) bokser Topsy był mieszkańcem dworku góreckiego. W tymże dworku rozgrywa się akcja baśni Kłopoty Kacperka góreckiego skrzata. Inne powieści też miały swoje odniesienia w autentycznych wydarzeniach. Przed przystąpieniem do pisania kolejnej powieści wertowała dostępne źródła historyczne. W odpowiedzi na propozycję napisania tekstu o obronie Lwowa stwierdziła: „Nie jestem ostatecznie maszyną do pisania. Kiedy ja mam to zrobić?! Powie Pan wielka rzecz, cztery opowiadania po parę stron... Akurat! A studia? (...) Do każdego muszę przecież przeczytać furę literatury, przygotować się jak do matury, samo pisanie to głupstwo”.
Praca nad redakcją książki "Zofia Kossak Konspiracyjna Weronika” to nie pierwsza współpraca z IW PAX.
Bardzo ciepło wspominam współpracę z Amelią Szafrańską z Instytutu Wydawniczego Pax. Miałam wgląd do korespondencji pisarki z wydawnictwem. Pamiętam, jak przed wizytą Jana Pawła II w Skoczowie zadzwonił do mnie Marian P. Romaniuk z propozycją, by zaproponować Instytutowi wydanie opowiadania Zofii Kossak o bł. Janie Sarkandrze z tomu Wielcy i mali. Jan Paweł II kanonizował go 21 maja 1995 roku w Ołomuńcu, a nastepnego dnia odwiedził Skoczów, miejsce urodzenia świętego, gdzie na wzgórzu Kaplicówka sprawował mszę świętą dziękczynną. Instytut bardzo szybko przygotował tę publikację Na okładce umieszczono fotografię świętego, którą otrzymałam od ks. Szczepana Wróbla z Górek. Papież w homilii zacytował fragment opowiadania Zofii Kossak. Chyba tego jeszcze dnia miałam telefon z Londynu od syna pisarki Zygmunta Szatkowskiego, który był bardzo poruszony i wzruszony. Przy publikacji Pożogi z kolei udostępniłam fotografie, które zostały wykorzystane w książce, którą debiutowała pisarka. Z kolei, przy kolejnym wydaniu tomu opowiadań Bursztyny udostępniłam tekst opowiadania Orlęta, które było w przedwojenych wydaniach.
Mam nadzieję, że nasza współpraca nadal będzie się rozwijać. Bardzo dziękuję za wywiad.
Marcin Sułek
/ut