
Słowa, które zacytowałem w tytule niniejszego tekstu, nie padły na żadnym politycznym wiecu przedwyborczym w Polsce, choć muszę stwierdzić, że podobne oświadczenie, które np. opublikował pan Sławomir Mentzen, mną wstrząsnęło. Tytułowe zdanie nie wybrzmiało w kontekście głośnej ostatnio sprawy zamordowania dziecka w łonie matki w oleśnickim szpitalu, które jest jednak dla mnie niewątpliwym powodem do ich przypomnienia. Tę opinię o aborcji i aborcjonistach wypowiedział ś.p. papież Franciszek na początku października ubiegłego roku w samolocie, kiedy wracał z podróży apostolskiej z Belgii. Wcześniej, w trakcie samego tam pobytu, jego wypowiedzi były dla polityków belgijskich na tyle „skandaliczne i „niedopuszczalne”, że premier tego kraju wezwał nuncjusza apostolskiego, by mu to powiedzieć.
Głośny medialnie przypadek „zabicia dziecka zdolnego do życia poprzez wbicie igły do jego serca z podaniem chlorku potasu” wydarzył się czas jakiś temu. Nieważne, że pisały o tym katolickie portale, w tym również nasz. Mało kogo to obchodziło, potrzeba było performance’u posła Brauna, po którym wydarzenia potoczyły się skokowo, by opinia publiczna zrozumiała, co się stało. Władze administracyjne zareagowały w klasyczny sposób dokonując zatrzymań, w tym tak kuriozalnych jak w opisanym szeroko przypadku księdza Grzegorza, którego policja przewiozła z Krosna do Oleśnicy i tam pozostawiła… na wolności. Ewidentnie chciano zdusić dyskusje, a głos społeczny uciszyć przez zastraszenie, lecz nie jestem pewien, czy to nie przyniosło odwrotnego skutku.
Media i aparat ścigania żyły tą sprawą mniej więcej w czasie, kiedy Kościół i katolicy przeżywali żałobę po zmarłym papieżu, który to czas politycy uznali za stosowny, by spożytkować go dla własnego lansu połączonego z pustosłowiem na temat tego, jak wspaniałym człowiekiem był zmarły Ojciec Święty, jak zmienił Kościół i jak bardzo program ich partii odzwierciedla papieskie nauczanie. Selfi pogrzebowe marszałka Hołowni, które wszyscy chyba w sobotę 26 kwietnia zobaczyli, było tylko wisienką na tym torcie.
Skoro już rzeczone uroczystości za nami, to ciekawe, czy ci sami politycy nie zadekretują teraz, że na terenie całej Unii Europejskiej słowa, tego typu jak w tytule niniejszego tekstu, są mową nienawiści i ich zabronią. Cytowanie papieża Franciszka, Jana Pawła II, prymasa Wyszyńskiego i wszystkich tych, którzy nie żyją, a mieli na temat godności ludzkiego życia zdanie inne niż oświecone elity, będzie przestępstwem. Być może zafundują nam one nowy „synod trupi” (zainteresowanych odsyłam do poczytania sobie o tej niechlubnej karcie historii Kościoła), gdzie nieżyjących za ich słowa spotka zasłużona kara. Smutne to.
/mdk