
Swego czasu w felietonie Prześladowania chrześcijan po cichu popełniłem następujące słowa: W Europie często takie informacje to niewiele znaczący news. Ot, prześladują chrześcijan, ale na szczęście gdzieś daleko. Kościół rośnie na krwi męczenników, ale niech ta krew leje się z dala od nas.
Od razu przypomniało mi się te zdania, gdy natrafiłem na relacje z dwóch wydarzeń.
Pierwszym wydarzeniem jest ścięcie krzyża w Aguilar de la Frontera, w prowincji Kordoba w Hiszpanii. Stał tam od 1938 r., obok wejścia do klasztoru sióstr karmelitanek, zwany był "krzyżem poległych". Całość odbyła się w majestacie prawa. Krzyż został ścięty rękami pracowników służb miejskich. Decyzję taką podjęła rada miejska, w której większość ma lewica. Burmistrz powołuje się przy tym na ustawę o pamięci historycznej, która mówi o usuwaniu symboli związanych z rządami Franco.
Poniżej nagranie haniebnej sceny, pochodzące z profilu Rzymski Katolik na Facebooku:
11 tys. wyświetleń · 349 reakcji | 19 stycznia b.r. na polecenie rady miejskiej Aguilar de la Frontera w Kordobie, Hiszpania służby miejskie usunęły krzyż znajdujący się obok wejścia do klasztoru sióstr karmelitanek. Stał tam od 1938 r. Jako wymówkę dla swojego wandalizmu rada stwierdziła, że krzyż został usunięty ponieważ miał „frankisowskie pochodzenie”. Taka decyzja nie dziwi gdyż miastem rządzi bezwzględną większością głosów Zjednoczona Lewica Komunistyczna. | Rzymski KatolikPewnym pocieszeniem jest fakt, że ścięcie krzyża spotkało się z protestami, słychać okrzyki "Niech żyje katolicka Hiszpania! Niech żyje Chrystus Król!". Dla przeciwwagi podaję drugą, bardzo budującą wiadomość z Iraku:
Jak donosi portal Catholic Arena w Iraku doszło do umieszczenia figury Najświętszej Maryi Panny na kościele odbudowywanym po spaleniu w 2014 roku przez ISIS. Poniżej całość zdjęcia:
Podsumowując pragnę stwierdzić, że tytułowe pytanie jest (póki co) prowokacją. Nie róbmy z siebie męczenników, szczególnie, gdy zestawimy Europę z tym, co przeżywali i wciąż przeżywają chrześcijanie np. na Bliskim Wschodzie. Jakimś znakiem czasu natomiast jest bez wątpienia fakt, że te dwa wydarzenia, które odbyły się w przeciągu kilku dni, rozłożyły się geograficznie akurat w sposób odwrotny, niż ten, do którego byliśmy przyzwyczajeni.
/mz | edt: /łb