Grzegorz Szczecina: Zniszczona wystawa w Rejowcu – agresja, antykultura, atak na autorytety [nagranie]

2020/11/24
GSZ

„Nienawiścią nie obronimy naszej Ojczyzny, a musimy jej przecież bronić. Brońmy jej więc miłością! (…) Trzeba spróbować innej drogi porozumienia – przez miłość”. Ów cytat zaczerpnięty z nauczania prymasa tysiąclecia Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, był zaprezentowany na wystawie pt. „Wyszyńskiego i Wojtyły gramatyka życia”, eksponowanej przy kościele pw. św. Jozafata Kuncewicza w Rejowcu. W nocy z 21 na 22 listopada br. została ona brutalnie zdewastowana. Informacja o tym wydarzeniu, które nie tylko wśród społeczności lokalnej Rejowca budzi oburzenie, obiegła w tych dniach media ogólnopolskie oraz lokalne.

Dla ścisłości należy dodać, że wystawa została przygotowana przez Biuro Edukacji Narodowej IPN oraz Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego z okazji przypadającego w październiku 2018 r., 70-lecia prymasowskiej nominacji Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, a także 40. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Natomiast przy świątyni w Rejowcu pojawiła się ona dzięki działającemu w parafii oddziałowi Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Nie sposób pominąć faktu, iż wystawa była prezentowana zaledwie trzy dni, aż stała się przedmiotem aktu wandalizmu. Był to wybryk chuligański czy celowa agitacja? Zamierzony atak na miejsce kultu czy na sylwetki Wielkich Polaków: św. Jana Pawła II oraz Sługę Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego? A może to pokłosie wulgaryzmów i ataków na kościoły w Polsce oraz celowego i demonstracyjnego naruszania skupienia modlitewnego w czasie Mszy św., podczas trwających ostatnio tzw. strajków kobiet?

Jakby na ów akt wandalizmu z Rejowca nie spojrzeć – nie znamy przecież sprawców i ich motywów – należy jednak przyznać, iż wydarzenie z ostatniego weekendu wpisuje się w szerszy społeczny kontekst rozbudzenia negatywnych emocji przez środowiska lewicowe oraz skierowanie ich w stronę religii katolickiej, a także podważanych od dłuższego czasu autorytetów, o czym w dalszej części refleksji. Bo jak inaczej spojrzeć na celową dewastację banerów ze zdjęciami wspomnianych rodaków-świętych oraz cytatami z ich przepowiadania?

Tutaj warty zaznaczenia jest fakt, że tematem przewodnim zniszczonej wystawy są konkretne wartości, a także pojęcia będące filarami, na których opiera się – jak to nazwał papież-Polak – „gramatyka życia” jednostek, jak i całych społeczności. Tematy przewodnie na wystawie to: powołanie, Polska, cierpienie, Europa, kobieta, Ojczyzna, sumienie, historia, praca, męstwo, naród, miłość, przebaczenie. Nawiązaniem historycznym, jak i moralnym jest również temat komunizmu.

Agresja wobec kościołów, dewastacja, propagowanie aborcji, nienawiść, wulgaryzmy – to zdominowało ostatnie przekazy oraz formy demonstracji w obronie tzw. zagrożonej wolności. Mamy do czynienia z namacalnym zderzeniem z antykulturą. Nie będę tutaj przywoływał i przypominał tzw. powodów owych ostentacyjnych protestów, gdyż jak sądzę szanowny czytelnik jest z nimi, w większym bądź mniejszym stopniu, zaznajomiony. Należy więc spojrzeć na źródło owej agresji… Agresji, która jak widać na przykładzie Rejowca (i innych mniejszych miejscowości), nie dotyczy już tylko dużych aglomeracji, ale i małych społeczności, co bez wątpienia jest niebezpiecznym i alarmującym novum w Ojczyźnie.

Który to już raz lewicowo-liberalne środowiska mówią i stają „w obronie” wolności – jednak jak zdefiniowanej? Ideologia neomarksistowska, liberalna ukazała już jaki jest efekt tejże „wolności” – odrzucającej system wartości chrześcijańskiej: rozbite rodziny, upadek kultury, hedonistyczny styl życia, system antywartości… co dobitnie dostrzegamy na Zachodzie Europy, a także niestety i w Polsce. Manipulacja oraz odpowiedni przekaz medialny i tzw. kultura mody, potrafi dokonać wiele. Lansowanie świata i człowieka bez Boga, zasad, kosmopolity – ma być drogą do jego wyzwolenia z okowów norm i Dekalogu – który przecież w świetle neomarksistowskiego prądu jest nie tyle co staroświecki, ale jest drogą ku niewoli człowieka, a w rzeczywistości do zatracenia godności człowieczeństwa, odrzucenia Boga, tradycyjnego systemu wartości, a dalej kultury chrześcijańskiej będącej fundamentem Europy.

Jak słusznie w jednym ze swoich tekstów zauważyła dziennikarka Marzena Nykiel, kolejne reformy edukacji, osłabianie programów nauczania, zminimalizowanie lekcji historii, literatury i logiki zrobiły swoje, a efekty są porażające. Choć znaczna część polskiego społeczeństwa reaguje zdrowo, widok zdemoralizowanych mas budzi zwątpienie. Zawłaszczone przez lewicę kolejne przestrzenie kultury, popkultury, edukacji i nauki, produkują skrojonych na liberalną modłę ludzi niezdolnych do samodzielnej, krytycznej i głębokiej refleksji. Twitter, Facebook, Instagram, YouTube i kolorowa prasa podpowiedzą jak żyć. Przecież rozbita rodzina, homoseksualne związki, słowa powszechnie uznane za obraźliwe, wulgarne i niestosowne (czy aby jeszcze?), niedziela i urlop bez Boga – w serialach i programach tzw. show, są normą i standardem. Za tym następuje „nowoczesny” system wychowania itd. Do tego jeszcze przede wszystkim atak w formie nagonki, często z powodów ideologicznych, na hierarchów odważnie stających w obronie religii i wartości oraz Kościoła – choć owo zagadnienie to temat na osobny felieton. Wszystko to przypomina mi jedną z sentencji łacińskich: gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo (kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem). Przez lata nie tyle usypiano, co powolnie oswajano z antywartościami, rugując Boga z serc i przestrzeni publicznej, podobnie jak kiedyś system komunistyczny, tyle że aktualnie dokonuje się to innymi, zakamuflowanymi metodami. Lansowany lewicowy model skłania więc do agresywnego usunięcia dotychczasowego świata, systemu wartości, a zastąpienia nowym… w rzeczywistości, pisząc wprost: jest odwieczną walką z Bogiem i religią.

Tak więc to czego byliśmy świadkami w ostatnich dniach – jak sądzę – jest wynikiem długofalowego procesu. Choć należy wskazać, iż nie brak osób, które w obliczu ataków na kościoły odważnie stanęły w ich obronie. Napawa to optymizmem, szczególnie w kontekście tego co obnażył czas epidemii, zwłaszcza gdy idzie o obecność wiernych w świątyniach, przede wszystkim po zwiększeniu dopuszczalnej liczby wiernych.

Mass media, biznes, organizacje pozarządowe zdominowane przez liberalno-lewicowe poglądy narzucają swój bieg wydarzeń. To wszystko sprawia, iż nie wiele potrzeba było byśmy doświadczyli tego czego jesteśmy świadkami.

Kolejnym elementem w kontekście antykultury, a niezwykle wymownym w przypadku dewastacji z Rejowca, jest wymiar ataku na autorytety. Ich podważanie trwało już bardzo długo i można by tutaj mnożyć przykłady. Zredukowanie autorytetu świętych, rodzica, nauczyciela, osoby starszej, duchownego, przełożonego, nie mówiąc już o urzędach państwowych. Podważanie owych autorytetów trwało latami, choć w gwoli ścisłości należy dodać, iż na autorytet trzeba też samemu zapracować, co nie jest prostym zadaniem, choć niegdyś oczywistym. Dzisiaj młodzi ludzie nie lubią autorytetów i od nich odchodzą. Jest to także podsycane lewicową, rewolucyjną ideologią, dyktującą, iż wszelkie autorytety trzeba lekceważyć. Natomiast ideałem jest autorytet wykreowany przez media – człowieka idącego z duchem czasu.

Co do autorytetów świętych-rodaków: św. Jana Pawła II oraz Prymasa Tysiąclecia, deprecjonowano ich jeszcze za życia. Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński za swoją postawę w obronie Kościoła i Narodu był szykanowany i prześladowany. Próbowano złamać go więzieniem, a później różnymi metodami starano się zniszczyć jego narodowy autorytet. Nie sposób nie wskazać tutaj Jgo inicjatyw duszpastersko-społecznych, które miały nie tylko wymiar religijny, ale również scalający Naród: Śluby Jasnogórskie, peregrynacja kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej, uroczystości milenijne itd. Należy również podkreślić Jego szeroko pojęty wkład w powstanie NSZZ „Solidarność”, a dalej przemian ustrojowych w kraju. Przepowiadanie metropolity Warszawy i Gniezna, niezwykle odważne i wymowne w kwestii podstawowych wartości człowieka i społeczeństwa oraz wcielania w życie Dekalogu było również „solą w oku” ówczesnego systemu PRL. Choć od przemian 1989 r. minęło wiele czasu, jego autorytet narodowy jako postaci historycznej, prostolinijnej, nieugiętego męża stanu, przykładnego hierarchy kościelnego wciąż jest niewygodny dla wielu… podobnie i jego nauczanie zwłaszcza w obronie chrześcijańskich korzeni naszej tożsamości narodowej oraz życia.

Powyższe kwestie cechują również nauczanie św. Jana Pawła II, którego wkładu w dzieje Polski i świata nie trzeba przypominać. Jego troska o rodzinę, życie nienarodzonych, prawa człowieka i tożsamość narodów było tym co wciąż przeszkadzało lewicy. Papież-polak był przeszkodą w drodze do budowy „nowego” człowieka, skrojonego na modę liberalizmu, swojego czasu był autorytetem młodych, niewygodnym nauczycielem wiary. Próbowano więc go wyeliminować, również przez zamach. Jak w jednym z wywiadów wspomniał ks. dr hab. Robert Skrzypczak, po śmierci św. Jana Pawła II w kontekście lewicowych kierunków, trzeba było zadbać o to, aby przede wszystkim młode pokolenie odciągnąć od przesłania chrześcijańskiego, bardzo atrakcyjnej wizji chrześcijańskiego życia, miłości, rodziny małżeństwa. Stąd właśnie zaczął się szybki proces tego, co my nazywamy dewojtyłizacją czyli obrzydzaniem postaci Karola Wojtyły, czy też próbami nawet dekanonizacji Jana Pawła II. W ten prąd wpisuje się aktualnie opaczna interpretacja raportu dotyczącego McCarricka przez niektóre środowiska i osoby. Szybko również pamięć o papieżu-Polaku została powszechnie zredukowana do miłych wspomnień o kremówkach, śpiewania barki. Natomiast tym co wciąż powinno oddziaływać i do czego powinniśmy wracać, to jego nauczanie. Nie wielu pamięta cykl kazań poświęconych Dekalogowi, które św. Jan Paweł II wygłosił w 1991 r., w czasie pielgrzymki do Polski. Zawarł w nim kompendium nauczania Kościoła o konkretnych wartościach, zwłaszcza w kontekście dopiero co przeprowadzonych przemian po 1989 r. Surową diagnozę w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” postawiła prof. Wanda Półtawska: „Jestem przekonana, że Polacy dokumentów papieskich nie znają wcale. Nie czytają tego, co św. Jan Paweł II napisał. Jestem zaniepokojona sytuacją Polski, która mając szansę obserwowania świętego człowieka, genialnego filozofia i poetę, nie zauważyła tego, co naprawdę przyniósł światu. Polacy nie zrozumieli wagi tego wspaniałego pontyfikatu. Nie zrozumieli jego nauczania”.

***

Podsumowując rozważania, by nie popaść w przygnębienie, należy przypomnieć, że zło zawsze jest głośne i przyciągające, ale w konsekwencji puste. Skoro zło jest brakiem dobra, to nie może rodzić nigdy dobrych owoców, infekuje i zaraża. Tylko dobro i miłość uskrzydlają. Trzeba więc nam wrócić do źródła, do klasycznych, podstawowych wartości, choć jest to trudne i wymaga wiele wysiłku, to jednak innej drogi nie ma, by antykultura nie triumfowała. Najgorsza jest bierność.

Trzeba nam uczyć się rozpoznawać wartości, przejawiać je w każdym wymiarze życia. Należy młode pokolenie uczyć rozróżniania dobra od zła, prawdy od kłamstwa, wskazywać na godne chrześcijanina autorytety i ich bronić – choć prawda broni się sama i zawsze ostatecznie triumfuje – jak nauczał Prymas Wyszyński. Pan Bóg natomiast potrafi wyprowadzić dobro ze wszystkiego, tylko mu ufajmy. 

Dopełnieniem felietonu jest komentarz o wydarzeniu w Rejowcu Marcina Sułka. Zapraszamy do wysłuchania!

/mwż

Grzegorz Szczecina

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej