Dziś Dzień Matki, więc obowiązkowo będzie o macierzyństwie. Ale pozytywnie. Nie będę cytowała danych CEBOS, ani żadnych innych. Nie będę snuła ponurych, profetycznych wizji. Tym bardziej nie będę biadoliła, że w Polsce trudno być matką. 26 maja to też moje święto i chcę się nim cieszyć.
Macierzyństwo bez żadnych wątpliwości zmienia życie kobiety. I dobrze, że tak jest. Nawet w kontekście rezygnacji, bo nie sposób (albo przynajmniej bardzo trudno) jest utrzymać styl życia sprzed pojawienia się w nim dziecka. Macierzyństwo jest po prostu etapem kobiecej egzystencji, na który wkracza większość z nas. To nie wypadnięcie z trasy, tylko jej kolejny odcinek. Rozumiejąc i akceptując tę prawdę, postępujemy dalej w osobistym i społecznym rozwoju.
Różne wizje i koncepcje macierzyństwa odbijają się jak w zwierciadle w mediach społecznościowych. YouTube, Facebook, Instagram (a pewnie i Tik Tok, ale nie mam) to wspaniałe miejsca na mamo-lans. Lans w bardzo różnym stylu. Są tu i celebrytki, które jak na zawołanie błyskawicznie tracą po-ciążowe kilogramy i na podrasowanych filtrami fotkach prezentują swoje nienaganne figury oraz gładkie twarze. Ich piękne i uporządkowane domy budzą zdumienie lub zazdrość w zwykłych mamach, które u siebie mają podłogi pokryte klockami Lego, często brudne naczynia w zlewie i pranie, które tajemniczo – mimo pralki chodzącej non-stop – nie chce zmniejszać swojej objętości.
Jednak by zostać mamą - influencerką nie trzeba mieć znanego nazwiska (lub partnera), można się wybić własną pracą i przemyślnością. I sprzedawać tę swoją macierzyńską codzienność jakoś prawdziwiej, a przez to bardziej motywująco. Dzięki śledzącym mnie algorytmom, co i raz „poznaję” taką nową mamę. Między nimi jest piękna blondynka, mama dwójki małych dzieci. Ma nienagannie utrzymany dom i zarabia na YT ucząc innych, jak taki wymarzony stan osiągnąć. Przyznaje się też do stanów depresyjnych i miewa zmęczoną twarz. Jest brunetka, która już odchowała dzieci, a jej kanał dojrzewa razem z nią, więc od prezentacji menu do lunch-boxów dla dzieci i męża, przeszła do budowania minimalistycznej garderoby i gimnastyki dla pań 40+. Jest Polka, mieszkająca za granicą, która już tysiące kobiet nauczyła, jak się prowadzi budżet domowy. Jest młoda ciemnoskóra (czy to poprawne politycznie określenie?) kobieta z kolczykiem w nosie i arcydługimi tipsami, która w rekordowym tempie szykuje jedzenie dla czwórki swoich dzieci. Ostatnio trafiłam też na kanał amerykańskiej katoliczki – mamy piątki dzieci. Można się od niej dowiedzieć, jak urządzić domowy ołtarzyk, przygotować postne menu i co to takiego przykazania kościelne. Z komentarzy zorientowałam się, że cieszy się dużą popularnością wśród nowo nawróconych na katolicyzm. Kupiona na Amazonie, nieźle udająca kamienną, plastikowa figura Matki Bożej w jej ogrodzie mnie pokonała (ale pozytywnie).
Drogie Mamy, w dniu Waszego święta życzę Wam (i sobie), żebyście rozkwitały w swojej kobiecości i macierzyństwie, mając wielu prawdziwie inspirujących ludzi wokół i same budujące przykłady w Internecie. Szukajcie dobra!
/mdk