Gdybym zaczął od słów, że świętego Jana Pawła II nie trzeba nikomu przedstawiać, zdaje się, że popełniłbym ogromny błąd, ponieważ patrząc na to co się dzieje dziś na ulicach i w mediach, ciężko nie pokusić się o stwierdzenie, że od 2005 roku spora część Narodu zapominała o Wielkim Rodaku. Coraz częściej jesteśmy świadkami dewastacji materialnych pomników Ojca Świętego. Nie zdajemy sobie natomiast sprawy, że jest jeszcze jeden pomnik, „pomnik trwalszy niż ze spiżu”, którym jesteśmy my, żywi świadkowie wielkiego pontyfikatu, czy to naoczni, czy też wychowani na naukach Jana Pawła II.
W Polsce mamy wiele organizacji pomocowych, stypendialnych czy instytutów pamięci, których zadaniem jest szerzenie myśli Papieża Polaka, jednak najważniejszym elementem tych grup oraz elementem łączącym je, są zwykli ludzie, którzy utożsamiają się z myślami Ojca Świętego, stając się niejako ich głosicielami i znakami. Symbolizują Rodaka, który zmienił oblicze Europy Wschodniej, a nawet i szerzej, bo świata przy jednoczesnym trwaniu w wierze Chrystusowej. Ataki na Jana Pawła II są ponad personalne, nie można ich łączyć tylko z Głową Kościoła, ale dotyczą szerokiej grupy społecznej, ponieważ poprzez podburzenie fundamentu próbuje się doprowadzić do zawalenia całej konstrukcji. Próbuje się podważyć Sługę Sług Bożych, by przekreślić pewien wzorzec wierzącego Polaka, który czuje się elementem wielkiej wspólnoty – Kościoła, aby zburzyć dom Papieża – dumne serca Polaków, w których jest noszony.
Pasterz narodu
W rozdziale 26 Ewangelii Mateuszowej natkniemy się na słowa: „uderzą w pasterza, a owce się rozproszą”. Nie sposób nie odnieść ich do wydarzeń z jakimi mamy teraz do czynienia, są one ponadczasowe, zatem kontekst interpretacyjny można dobrać, stosunkowo, w dowolny sposób, przy jednoczesnym zachowaniu przesłania. Tutaj pragnę pasterzem nazwać Jana Pawła II, który w imieniu Jezusa zgromadził ogromną trzodę wiernych, zjednoczył rozproszone polskie owce, które zagubione pośród totalitaryzmów i licznych przemian szukały głowy i odnalazły pasterza odzianego w biel, zgromadziły się wokół Niego i nawet po jego śmierci trwały razem, bo Jego duch i myśl ich jednoczyły. Dziś jednak próbuję się na siłę wskazać, że myśmy złego prowadzącego wybrali i w złym kierunku podążamy, po to by nas poróżnić i porozdzielać, bo łatwiej schwytać samotną owce aniżeli tę chronioną w stadzie.
Prośba o prawdę
Spora cześć z nas zapewne słyszała o liście, którzy wystosowali i podpisali profesorzy z całej Rzeczpospolitej, od Bałtyku aż po Giewont. Swoje personalia pod nim złożyło już ponad 1700 pracowników naukowych, którzy kierowali się nie obroną Jana Pawła II, ale sprawiedliwością, bo sobie zdają sprawę, że prawy człowiek nie potrzebuje adwokatów, gdyż nikt nie ma dowodów przeciwko Niemu. Co więcej, nie ma dowodów, bo nie ma przewinienia.
Słuchając ostatnio jednego z wywiadów dla telewizji EWTN uświadomiłem sobie bardzo istotną rzecz w sprawie raportu dotyczącego byłego kardynała McCarricka. Nie minęło wiele czasu od jego publikacji, tak naprawdę jeszcze nikt nie zdążył go przetłumaczyć, a co dopiero przeczytać, a już w prasie zaczęły się pojawiać nagłówki dotyczące zaniechania działania przez Papieża. Mamy zatem do czynienia z pewną ustawioną akcją medialną wymierzoną w autorytet Jana Pawła II; po to, aby podważyć dotychczasowy kult, który był jednym z filarów wiary Polaków i elementem spajającym Naród, co właśnie zauważyli sygnatariusze listu podkreślając dodatkowo wielkie zasługi Jego Ekscelencji.
W tej całej bolesnej nagonce brak niektórym rozeznania jak wielką szkodę czynią nie tylko wierzącym w naszym kraju, ale także samej Ojczyźnie, której wizytówką jest Ojciec Święty. Gdy zapytamy kogoś czy to na wschodzie, czy zachodzie z kim kojarzy Ci się Polska, to żadnym zaskoczeniem nie będzie odpowiedź, że z Janem Pawłem II, ponieważ to On zwiedził każdy kontynent i odwiedził ponad sto krajów, to właśnie On jest symbolem przemian ustrojowych po czerwonej stronie żelaznego kurtyny! Może komuś właśnie to przeszkadza, że gdziekolwiek nie pojedzie, usłyszy, że jest z kraju Papieża, jednak dla nas powinien być to powód do dumy.
Patron młodych
Pozwolę sobie ponownie powrócić do listu środowiska naukowego, ponieważ zawiera on niezwykle istotne zdanie o tym, że aktualne medialne zabiegi zakrzywiają obraz Jana Pawła II nie tyle osobom, które doświadczyły totalitaryzmów poprzedniego wieku, ale tym, którzy nie mieli okazji Go poznać, w ten sposób Ten, który pobudzał wiarę młodych na całym świecie jest kreowany na współwinnego niegodnych czynów przez co i sam Kościół, na którego stał czele, ma nieprzyzwoitą nalepkę. Jest to zabieg niezwykle łatwy, ponieważ obecne czasy charakteryzują się wyjątkową łatwością negacji autorytetów, więc młodzież nie tyle nie potrafi, co nawet nie ma możliwości wyboru wzorca, ponieważ wszystko zakreśla się jako tymczasowe i nietrwałe. Kwestionowanie świętości jest zarazem zniechęcaniem do świętości, co nie jest słuszną drogą.
Nie umywajmy rąk
Dość odważne stwierdzenie podjąłem w tym podtytule, ale jest ono w moim odczuciu niezwykle istotne, ponieważ nie jesteśmy w pełni bez winy, w sprawie niezrozumienia tej postaci. Odnoszę pewne wrażenie odbicia w naszej niedawnej rzeczywistości gombrowiczowskiej lekcji polskiego, gdzie pada słynne stwierdzenie, że „Słowacki wielkim poetą był” i gdy zapytał uczeń dlaczego, otrzymał odpowiedź, że wielkim poetą był, bo był wielkim poetą. Zdaję mi się, że częstokroć byliśmy świadkami albo sami formułowaliśmy pewne pustosłowia, poprzez które słusznie wyrażaliśmy wielkość Jana Pawła II, ale nie tłumaczyliśmy skąd ta wielkość pochodzi, wynikało to zapewne z mniemania, że jest to oczywistość dla wszystkich. Nie możemy jednak teraz odpuścić! Dalej powinniśmy głosić świętość Wikariusza Chrystusa z Polski, ale razem z objaśnieniem i przykładem, ponieważ teraz to my Go reprezentujemy i musimy odpowiedzieć prawdą na te nikczemne kłamstwa.
W tym całym zamieszaniu nie możemy się przesadnie denerwować, musimy zachować pewien spokój, który wypływać musi z naszej pewności, bo takie są fakty, że Jan Paweł II jest osobą świętą. Świętość Jego wynika z całego życiorysu, nie znaleziono przeciwwskazań do kanonizacji, bo ich nie ma. Prawda sama się obroni, a prawdą jest to, że Papież z Polski stoi na równi ze świętymi wszystkich czasów. Teraz my jesteśmy jego odbiciem, my stajemy wobec tych kalumnii i my powinniśmy je odrzucać poprzez ukazywanie stanu faktycznego, który objaśnień nie potrzebuje.
/łb