Konflikty towarzyszyły ludzkości już u początków jej istnienia, nawet w Piśmie Świętym znajdziemy w pierwszych rozdziałach morderstwo dokonane przez Kaina. Wychodząc ze sfery biblijnej, również natkniemy się na spory, początkowo plemienne, a dziś państwowe. I tak to świat dążący do pokoju przeznacza coraz to pokaźniejsze sumy pieniędzy na modernizację wojsk, po to by prześcignąć przeciwnika w tym brutalnym wyścigu zbrojeniowym.
Kiedy słyszymy o nowych modelach czołgów, czy jeszcze potężniejszej bombie, ciarki nam po plecach przechodzą, lecz nie zdajemy sobie sprawy, jakimi torpedami jesteśmy na co dzień ostrzeliwani, spotykamy się z tym nieustannie, mianowicie chodzi o zwyczajne wyśmianie i upokorzenie. O ile do niedawna pojawiające się karykatury były formą odskoczni od rzeczywistości oraz może jakiegoś podniesienia na duchu przestraszonej ludności poprzez ukazanie w śmiesznym świetle przeciwnika, tak ich charakter lokalny nie pozwalał by stały się one bronią „masowego rażenia”. Wszystko zmieniło się wraz z polepszeniem form komunikacyjnych i szybkości rozsyłania wiadomości przez internet, który umożliwił w krótkim czasie rozesłać, nazwijmy to wprost, propagandę, której odbiorca nie jest w stanie zweryfikować czy to przez barierę językową, czy z braku czasu.
Nie podjąłbym zapewne tego tematu gdyby nie ostatnie wydarzenia w naszym kraju, które zakreślają obraz sparodiowanej tradycji, gdzie wartości są ukazywane jako wady, kolędy jako strajkowe przyśpiewki, a opłatek (znak życzliwości) został obmalowany symbolem, który według autorów określa wojnę, a wszystko to zarazem przy salwach śmiechu i pełnych ironii wypowiedzi. Co więcej, trywializuje się święte symbole naszej wiary, w celu wyśmiania dotychczasowych, ponad 2000 letnich zasług Kościoła.
Błogosławiony ksiądz Popiełuszko kiedyś stwierdził, że zdaje sobie sprawę z tego, że może być wyśmiany lub mogą zniesławić jego imię, ale działalności nie zaprzestanie. W tym zdaniu widzimy pewien schemat działań na płaszczyźnie materialnej – aresztowanie i duchowej, nienamacalnej – wyśmianie. Dostrzegamy, że właśnie oczernienie jest jednym ze sposobów walki, a walka wiąże się z chęcią pokonania czegoś i tym samym łatwo dojdziemy do konkluzji, że te celowe działania mają za zadanie poprzez ośmieszenie podważyć wartość, by ostatecznie zniszczyć to co się udało prze tysiące lat tradycji utworzyć. Ruch, który dostrzegamy i związane z nim akcje są sposobem na odwrócenie dotychczas znanego nam świata, choć zapewne nie wszyscy biorący udział w tych bolesnych skandalach zdają sobie sprawę, że są elementem walca przejeżdżającego przez kulturę chrześcijańską.
Konsekwencji tych działań nie jesteśmy w stanie przewidzieć, choć nie zakreślają się one optymistycznie, ponieważ raz wzburzone morze szybko się nie uspokoi. Karykaturalizacja rzeczywistości i sfery sacrum może spowodować, że nic nie będzie jawiło się jako godne zaufania, czy naśladowania. Wielokrotnie wspominany upadek funkcji autorytetu jest tego skutkiem, gdyż początkowo nazywana groteska dziś wymknęła się spod kontroli i stała się parodią codzienności. Lekko uchylone granice absurdu zostały zniszczone w wyniku szturmu braku wyrozumiałości i szacunku, gdzie słowa utraciły swą wagę i są rzucane na wiatr.
Wobec tak zakrzywionej normalności powinniśmy odnaleźć pewną drogę działania opartą o odświeżone, czy przypomniane nauki lat minionych. Wsłuchajmy się, więc w słowa Prymasa Wyszyńskiego, który niejednokrotnie padał ofiarą niesłusznych kalumnii, czy wręcz zorganizowanych akcji mających na celu ośmieszenie Interrexa narodu:
Każdy – kogo wyśmiano, a nie odpowiadał – kogo ubiczowano, a nie reagował – kto był opluwany, a nie odpłacił złem za złe – zwyciężył.
Niech te kolejne, a za każdym razem wyjątkowe, święta Bożego Narodzenia pobudzą nasze serca do unifikacji języka, niech będzie to język miłości w duchu braterstwa międzyludzkiego, czego wszystkim i sobie życzę.
/łb