Rozważanie męki Chrystusa, z wiadomego względu, jest nam obecnie na co dzień bliskie, zaczynamy od Ogrójca, a kończymy grobem. Czyli widzimy stopniowe osamotnienie, z wieczerzy pełnej uczniów myślą przechodzimy do Getsemani, gdzie jest ich już tylko trzech, pod krzyżem jeden, a w grobie żadnego. Mając gdzieś z tyłu głowy fakt, że obecny rok duszpasterski poświęcony jest Kościołowi, należy się chyba przypatrzeć kwestii ekumenizmu, czyli wspólnego trwania przy Chrystusie.
Pismo Święte wielokrotnie podkreśla istotę jedności wierzących w Chrystusa używając następujących zwrotów: trwali jednomyślnie na modlitwie (Dz 1, 14); abyśmy się nawzajem pokrzepiali wspólną wiarą (Rz 1, 12); jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków (1Kor 12, 12); dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary (Ef 4, 13); czy wreszcie błagalne wołanie Chrystusa w Ogrójcu - spraw aby byli jedno! (J 17, 21). Zatem już tutaj wysuwa się nam pierwsza teza, że jedność chrześcijan nie jest tylko i wyłącznie pomysłem ludzi, ale jest to wielkie pragnienie Boga, które objawił, nim doszło do bolesnych podziałów. Lecz do tego jeszcze wrócimy.
Na początku należy postawić sobie pytanie: czym właściwie jest ekumenizm?
Odpowiedź jest zaskakująca, bowiem nie chodzi tu o jakiś rodzaj synkretyzmu, zwykłego złączenia różnych wyznań i przyjęcia wszystkich zasad naraz, co jest zresztą niemożliwe, lecz w tym ruchu chodzi pierw o zawiązanie relacji między wspólnotami, później o współpracę, a w dalszej perspektywie jedność nauczania, sakramentów i struktur. Przyjrzyjmy się zatem kolejno tym punktom.
Zawiązanie relacji
Podstawą wszelkich relacji jest czas i dialog. Ruch ekumeniczny w Kościele katolickim rozpoczął się dopiero w ubiegłym wieku, jednak czas rozmów trwa od dużo dłuższego czasu. O ile na naszym polskim podwórku nie jest to takie oczywiste, tak choćby w Niemczech po wojnie trzydziestoletniej wiele odłamów chrześcijaństwa tworzyło zróżnicowaną społeczność jednego miasta. Kościół stał obok zboru, a pastor przychodził na kolację do księdza. Zawierane były związki międzywyznaniowe i rodziły się dzieci, których rodzice musieli je ochrzcić. Taka sytuacja powodowała, iż trzeba było zacząć dialog nie tylko na szczeblach codzienności, ale również pośród władz duchowych.
Czym z kolei jest dialog? To spotkanie dwóch lub więcej odmiennych wizji, dzięki któremu powstaje jeszcze jedna, poszerzona o perspektywę innych wizja. Niestety bardzo często dochodzi do odcinania tych wizji, które nie pasują większości. Tymczasem prawda nie podlega głosowaniu. Prawda jest, i jest niezmienna. Jednak przy zawiązywaniu relacji na początkowym etapie, nie należy uwypuklać różnic, a elementy łączące. A co nas łączy ze wszystkimi Chrześcijanami? Chrystus, nasz wspólny Pan i Zbawca. Nowego Jezusa nie stworzymy, ale możemy Go lepiej poznać.
Współpraca
W tej kwestii śmiem twierdzić, że wszystko idzie bardzo dobrze. Powstają nowe inicjatywy pomocy charytatywnej, która to wyraża miłość bliźnich do bliźnich. A jak głosi znana nam sentencja ubi caritas et amor, Deus ibi est – gdzie miłość i dobroć, tam znajdziesz Boga.
Jednak należy też zauważyć współpracę na innych płaszczyznach, chociażby doktrynalnej i moralności, ale nie teologicznej. Na przykład w Holandii działa związek lekarzy chrześcijańskich, którzy ramię w ramię bronią każdego życia. W innych krajach działają podobne inicjatywy. Czasem zdarza się, że partie polityczne zrzeszają osoby chcące bronić wartości chrześcijańskich. Ponieważ pomimo różnic na płaszczyźnie na przykład sakramentalnej, panuje zgoda na płaszczyźnie etycznej. W obecnych czasach wydaje się, że chrześcijanie nie tyle muszą walczyć między sobą, co wspólnymi siłami przyciągać ludzi do Chrystusa, gdyż postępująca ateizacja, ignorancja Boga i brak jakiegokolwiek zainteresowania wiarą, są o wiele bardziej niebezpieczne dla zbawienia każdej ze zabłąkanych dusz.
Struktury
Panuje ogromny rozdźwięk w kwestii struktury między różnymi odłamami chrześcijaństwa. Katolicyzm jest chyba najbardziej rozwinięty - Kościół posiada różne stopnie, funkcje, trzy rodzaje święceń – diakonat, prezbiterat i biskupie. Do tego wliczmy posługi.
Z drugiej strony widzimy, że właściwie każdy zbór protestancki ma swojego niezależnego pastora, który działa często zupełnie na własną rękę. U prawosławnych mamy licznych patriarchów, rządzących poszczególnymi rejonami, a my mamy Papieża Franciszka dla całego globu i każdego człowieka.
Oczywiście te ludzkie konstrukty nie są nierozstrzygalną przeszkodą, jednakże należy brać je pod uwagę. W szczególności postać Ojca Świętego. Można powiedzieć, że to stanowisko ustalił sam Jezus, by był jeden człowiek, w którym skupiać się ma jedność Kościoła. Co ciekawe, do niedawna istniała idea prymatu honorowego, która zakładała, że papież mógłby być uznany przez wszystkich chrześcijan jako rzecznik, jednakże nie doszło do takiego porozumienia.
Sakramenty i doktryna
Te dwa aspekty postanowiłem powziąć w jeden punkt ze względu na ich ścisłe powiązanie. Każdy bowiem sakrament ma przecież podłoże doktrynalne. Zaczynając od pierwszego, jakim jest chrzest, należy zwrócić uwagę, że doszło już do pewnego porozumienia. Każdy człowiek ochrzczony w imię Trójcy Świętej jest prawdziwie chrześcijaninem, co stanowi kolejny element łączący.
Problem pojawia się wówczas, gdy zakwestionuje się dogmat o Trójcy przy jednoczesnym wyznawaniu Chrystusa. Widzimy tutaj wspomniane powiązanie sakrament-doktryna. Jest ono nieuniknione, ponieważ sakrament musi opierać się na prawdzie i do godziwości zalicza się czysta intencja, a czy może być ona czysta, gdy oparta jest na fałszu?
Co ciekawe, jakiś czas temu powstała nawet wspólnota protestancka, która nie uznaje realności istnienia Jezusa jako postaci historycznej, co dla nas, Katolików, jest nie do przyjęcia!
Kolejnym sakramentem jest komunia wyrażająca jedność wspólnotową. Tutaj również istotne jest, że aby przyjąć Najświętszy Sakrament, trzeba być w komunii, czyli w łączności, bo Eucharystia to symbol jedności. Wszyscy tu zebrani jesteśmy jedną rodziną, bo ucztujemy przy jednym stole – ołtarzu Pańskim. Jeżeli my uznajemy realną obecność Chrystusa w tym małym chlebie, to nie możemy przyjąć wersji protestanckiej, że to tylko symbol! Niestety, naprawdę wiele nas różni, a to tylko fragment.
Czy zatem ekumenizm ma sens?
Rodzi się pewnie w nas to pytanie. Nim wytłumaczę, to pierw odpowiem, TAK, ekumenizm ma niezwykły sens, bo już samo dążenie do jedności jest jej wyrazem! Oczywiście biorąc pod uwagę, że obecnie mamy do czynienia z kilkudziesięcioma tysiącami odłamów chrześcijaństwa, perspektywa zjednoczenia wydaje się raczej bardzo odległa. Widząc tak wiele różnic, często drastycznych i konstytutywnych, jeszcze bardziej wydaje nam się, że to działanie nie ma głębszego sensu.
Jednakże jakie jest w takim razie nasze zadanie? Podstawowe powołanie to pełnienie woli Ojca, a jeśli takie jest pragnienie Stwórcy, to nam stworzeniu nie pozostaje nic innego, jak próbować, jak podpierać je modlitwą i żywym zaangażowaniem.
A może jeszcze nie rozumiemy, jak wyglądać powinna ta jedność? Ona na pewno nadejdzie, bo to zapowiedział już Ojciec, a skoro tak będzie, to chyba warto dołożyć choć drobną cegiełkę do tak zacnej budowli Królestwa Bożego. Wtedy będziemy mogli liczyć, że i dla nas znajdzie się tam miejsce.
/ab