Człowiekiem jest również nie narodzone dziecko: co więcej , Chrystus w sposób uprzywilejowany utożsamia się z „najmniejszymi” (por.Mt 25,40); jak więc można nie widzieć szczególnej Jego obecności w istocie jeszcze nie narodzonej, spośród wszystkich istot prawdziwie najmniejszej , najsłabszej.Jan Paweł II (Rzym,26 stycznia 1980).
Kościół Katolicki w szczególny sposób pragnie być blisko problematyki obrony życia człowieka w każdej fazie jego rozwoju. „Otoczmy troską życie” – z tym hasłem często spotykamy w naszej parafii, na spotkaniach wspólnot parafialnych, w organizacjach katolickich. Chcemy w ten sposób być solidarni z tymi, których życie jest zagrożone czy to dziecka w łonie matki, czy przewlekle chorego w szpitalu, czy w hospicjum. Zapomina się w wymierającej Europie o wartości miłości, małżeństwa, rodziny. A tymczasem właśnie w tej sferze ludzkiej aktywności dokonuje się nieustannie proces określony przez prof. Jaroszyńskiego procesem metanoi. „W okresie przedchrześcijańskim tak określano proces polegający na zatarciu różnicy między prawdą a kłamstwem i akceptowania sprzeczności jako reguły poprawnego myślenia. Ten proces preferowany przez środowiska liberalne w naszym kraju trwa od wielu lat, zmieniając nieustannie współczesnego Polaka-katolika w „Europejczyka”- wyzwolonego od „balastu doświadczeń” wielu pokoleń i wartości, które przyczyniły się do przetrwania naszego narodu.
Ewangeliczne „Tak-Tak”, „Nie-Nie” zamienia się, korzystając z technik i narzędzi manipulacji na liberalne „Tak ale Nie”. Służy temu język manipulacji określany językiem poprawności politycznej, za pomocą którego tworzy się hasła i pojęcia tworzące model „osobowości” nowoczesnego człowieka „wyzwolonego”, ale od czego?
Na spotkaniu pracowniczym jedna z naszych koleżanek, młoda mężatka oświadczyła, że będzie mieć dziecko. Tę wiadomość przyjęliśmy brawami. Po chwili podszedłem do niej i zapytałem, jak się czuje młoda mama. Oświadczyła mi, że dopiero będzie mamą. Ty już jesteś mamą, bo nosisz w sobie dziecko – stwierdziłem. Osoby przysłuchujące się rozmowie prawie jednogłośnie oświadczyły „oczywiście, że dopiero będzie matką, jak się dziecko urodzi”. Taki pogląd jest na ogół bardzo rozpowszechniony i ze względów praktycznych jest wszędzie stosowany. Taki pogląd był starannie wtłaczany do naszej świadomości przez ponad pięćdziesiąt lat; przez lewicę, ateistów i środowiska proaborcyjne. Dzisiaj takie stwierdzenie należy do słownika poprawności politycznej. W żadnym mediach nie wolno inaczej powiedzieć jak to, że będę ojcem, będę matką wtedy, jak się dziecko urodzi. Dla katolika sprawa jest prosta – dziecko jest od chwili poczęcia człowiekiem a jego matka i ojciec od chwili poczęcia są jego rodzicami. W starożytnych Chinach wiek człowieka liczono od chwili poczęcia. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w prawie. Np. dziecko w łonie matki mogło dziedziczyć majątek np. po swoich krewnych.
Jedną ze znanych i „ulubionych” taktyk proaborcyjnych jest twierdzenie, że nauka nie jest w stanie określić w którym momencie zaczyna się ludzkie życie. Grupa szaleńców skupiona wokół doktora Nathansona (lata siedemdziesiąte dwudziestego wieku) wszędzie, gdzie tylko mogła, a przede wszystkim w mediach twierdziła, że naukowcy nie są w stanie określić momentu od poczęcia, w którym rozpoczyna się istnienie człowieka.
Wmawiano opinii publicznej, że jest to problem teologiczny, prawny, etyczny, filozoficzny, ale na pewno nie naukowy. „Taki pogląd jest śmieszny i absurdalny” twierdził w swoim wywiadzie (Irlandia 1982 r.) dr Bernard Natanson, co można wykazać, zastępując słowo „życie” słowem „śmierć”. Jeślibyśmy zakładali, że śmierć kogoś jest tylko problemem teologicznym, filozoficznym, moralnym, prawnym a nie naukowym, to uznanie kogokolwiek za zmarłego byłoby niemożliwe. Czy nie słyszymy dziś identycznych zapewnień o braku wiedzy na temat – „kiedy embrion staje się osobą” – w wystąpieniach parlamentarzystów, dziennikarzy, wywodzących się ze środowisk liberalnych, lewicowych? Dlaczego? Bo łatwiej jest usunąć jakąś tam galaretkę niż zabić małego człowieka?!
Gdy tymczasem życie człowieka, trzeba nieustannie o tym przypominać, rozpoczyna się od poczęcia. Nie ma takiego momentu podczas życia dziecka w okresie płodowym, w którym mogłoby dojść do zamiany bliżej nie określonego tworu w osobę człowieka, uważa dziś Bernard Nathanson (ten sam, który w latach siedemdziesiąt założył największą w USA „klinikę” aborcyjną). Życie jest nieprzerwanym procesem od swojego początku do końca. Aborcja to planowane niszczenie tego, co z całą pewnością jest życiem człowieka – twierdzi dr Nathanson, który wraz z nawróceniem na wiarę katolicką stał się żarliwym obrońcą dziecka poczętego.
Krzysztof Sterkowiec
/md