Co najmniej część rosyjskich przywódców muzułmańskich miało kilka dni temu wyrazić poparcie dla rosyjskiej operacji na Ukrainie.
Z jednej strony rzecz cała jakoś mnie nie dziwi, wpisuje się w pewien trend, który widzimy w medialnych przekazach. Po pierwsze niemal od początku wojny słychać o tym, że Czeczeńcy, na czele ze swoim przywódcą, wyrażają poparcie dla agresji, nawet nie werbalnie a czynnie, poprzez udział swoich autonomicznych jednostek w walkach. Z drugiej strony docierają do nas wieści o tym, że jakieś grupy dysydentów z tego kraju walczą również po stronie Ukraińskiej, a więc rzecz, jak to zwykle bywa, może wcale nie być aż tak zero – jedynkowa, ale rzecz w tym gdzie jest większość. Po trzecie Rosja ogłasza zaciąg ochotników, pewnie muzułmanów z Syrii, którzy mają przyjechać i wspierać wojska rosyjskie w walce z Ukrainą. Nawet jeśli okaże się, że z tej dużej chmury jest dość mały deszcz, to sam fakt publicznych deklaracji też jest znamienny.
Wracając do samej, omówionej również w naszych mediach, deklaracji, czy też opinii muzułmańskich duchownych z Rosji, to w pierwszej warstwie należy ją odczytywać jako akt lojalności przedstawicieli tego wyznania. Biorąc pod uwagę użytą tam patriotyczno – rosyjską retorykę rzecz jest jeszcze ciekawsza. Warto zwrócić uwagę na to, że jak na razie nie wypłynął inny głos muzułmanów w Rosji, nie dotarły do nas żadne wieści o tym, że jakaś ich grupa wykorzystała wojnę do siania niepokojów, czy do wzbudzenia ruchów odśrodkowych, które jeszcze nie tak dawno temu były dla Rosjan dość dokuczliwe. Trochę nawet dziwi mnie spokój górali kaukaskich, którzy przez tyle stuleci psuli krew zarówno caratowi jak i władzom komunistycznym. Oczywiście rzecz może być chwilowa, ale może też być świadectwem czegoś nowego, ciekawego.
Mam na myśli ową patriotyczną, a nawet wielkorosyjską wymowę owego oświadczenia. Gdyby był to jedyny głos islamu z Rosji, to oznaczałoby dla wielkorosyjskiego imperializmu ni mniej ni więcej tylko fakt całkowitej asymilacji tej religii. Należałoby na to patrzeć jak na zamknięcie procesu, który trwał kilkaset lat, począwszy od podboju przez Rosję chanatów, spadkobierców Złotej Ordy, i przejęcia ich dziedzictwa historycznego. To nie mogło obyć się bez oporu, chociaż muzułmańscy poddani carów w zasadzie bywali wiernymi ich funkcjonariuszami, ale zdarzały się też brutalne wyrazy sprzeciwu wobec rosyjskiej dominacji. Żeby pewne procesy uznać za zamknięte potrzeba długiego czasu, czy on już upłynął? Warto to bacznie obserwować.
Inna strona tego medalu jest jeszcze ciekawsza, ale tu rzeczy dzieją się znacznie wolniej. Wyznawcy Islamu w Rosji to około 11 % populacji i, jak wszędzie indziej w Europie, ich liczba wykazuje tendencję rosnącą. Dziś jeszcze cerkiew prawosławna silnie identyfikująca się z państwem, tworzy wrażenie bycia religią panującą, jej tropem idą władze kraju, ale z czasem rzeczy mogą zacząć wyglądać inaczej. Pamiętajmy, że w historii był czas, że to właśnie Złota Orda była suwerenem tego obszaru. Ruś moskiewska wyłoniła się z niej, a następnie ją zastąpiła, ale ruchy na tym terenie mogą znowu zacząć iść w odwrotną stronę. Co prawda żyjemy za krótko by wszystkie procesy widzieć od ich początku do końca, ale sama obserwacja choćby niewielkich zjawisk coś nam może podpowiedzieć.
/mdk