Często zdarza mi się robić odjechane diagnozy, czy zgłaszać postulaty polityczne lub społeczne dalekie od stanu obecnego, a więc nazwijmy je futurystyczne. Teraz jednak świadomie i dobrowolnie zrobię krok dalej i postawię celowo kwestie z zakresu, który można określić mianem teorii spiskowych, a skłania mnie do tego …rzeczywistość.
Od jakiegoś czasu w serwisach dotyczących wojny na Ukrainie pojawia się wątek prawdopodobnego zamachu stanu w Rosji, związanego co oczywiste z odsunięciem lub wprost zabiciem prezydenta Putina. Różne serwisy, powołując się na specjalistów, polityków lub na anonimowe źródła, podają informacje już to o tym, że prezydent Rosyjskiej Federacji jest odosobniony, już to, że nie wie co się dzieje na froncie ukraińskim. Nie brakuje też doniesień o tym, że jest chory – lista rzekomych schorzeń i niedomagań zarówno fizycznych jak i psychicznych Władimira Putina jest dość długa, ale ciągle nie wiadomo czy i na ile prawdziwa. Czytałem też doniesienia, że rosyjskiego prezydenta od jakiegoś czasu nikt wiarygodny nie widział, że jego wystąpienia pokazywane tu czy tam są fotomontażami, jeszcze tylko brakuje mi informacji, że już go nie ma, a jego miejsce zajął sobowtór, chociaż kto wie, może gdzieś to napisano i tylko ja na to nie trafiłem.
Oczywiście duża część tych doniesień to działania dezinformacyjne, mające oddziaływać psychologicznie na Rosjan, jeśli tylko jakaś część tej wiedzy do nich dotrze, na zachodnią opinię publiczną, by wzbudzić nadzieję na zakończenie konfliktu, wreszcie na Ukraińców – z podobnego powodu. Doniesienia takie bez wątpienia wpływają również na rynki finansowe, gdzie odbywa się atak na wszystko co się wiąże z Rosją.
Teraz jednak przedstawię ową odrobinę fantastyki. Po pierwsze: co jeśli, któraś z tych informacji jest prawdziwa i już szykuje się zamach stanu? A doniesienia owe są tylko sygnałem wysyłanym przez „służby”. Mogę w stawianiu wątpliwości, które wynikają z ich lektury, pójść jeszcze dalej i przyjąwszy do wiadomości, że prezydent rzeczywiście jest odizolowany, gotów jestem rozważać kwestię dalszą – co jeśli Putina już obalono i np. zabito, całą wojnę rozpętał ktoś inny, a jej celem jest odwrócenie uwagi od zmiany władzy w Rosji. Ktoś powie, że oszalałem. Oczywiście – tak być może, ale nie tym razem, skoro z góry założyłem, że stawiam jedynie daleko idące pytania.
A co do prawdopodobieństwa dziwnych zdarzeń, historia Rosji zna różne takie przypadki. Pamiętam z wczesnej młodości „miejską legendę”, że towarzysz Breżniew umarł znacznie wcześniej niż podano do publicznej wiadomości, a w międzyczasie sowieckie elity dogadywały się co do nowego podziału władzy. Nawet jeśli to nie jest prawda, to każdy znający jako tako historię wie, że nawet kiedy Breżniew formalnie żył, to znajdował się w stanie, który uniemożliwiał mu realne sprawowanie władzy. A więc wszystko jest możliwe. Wojna dzieje się naprawdę, ale jej rzeczywiste przyczyny mogą być różne i tę możliwość na wszelki wypadek należy przyjąć do wiadomości.
/mdk