Sutowicz: Co by było gdyby …? Rakiety w Przewodowie na spokojnie

2022/11/23
AdobeStock 525156073
Fot. Adobe Stock

Tak naprawdę nie da się całkiem „na spokojnie” pisać o wydarzeniach z Przewodowa, skutkujących dwoma ofiarami śmiertelnymi, których wcale nie powinno być. Oczywiście tu i ówdzie pojawiają się komentarze, że mogło być gorzej, przecież rakiety mogły upaść gdzie indziej, gdzie osób byłoby więcej, albo uderzyć w coś, co wywołałoby gorsze skutki. Nie chcę iść w tym kierunku, chociaż moje niby spokojne przemyślenia zaprowadzą mnie w jeszcze bardziej niebezpieczne rejony, spotykające się z rzeczywistością.

Po pierwsze rzeczona rakieta, czy też rakiety, okazały się być wystrzelonymi przez armię ukraińską, a nie rosyjską. Po drugie Ukraina, i to ustami swego prezydenta, faktowi temu zaprzeczyła, co prawda obecnie już się nie wypowiada, a pewne gesty można odbierać jako przyznanie się do winy, która mogła być dziełem przypadku, zbiegu okoliczności, awarii, albo ludzkiej pomyłki, dla porządku dodam, iż nie można wykluczyć jakiejś wysublimowanej prowokacji - o takiej możliwości czytałem na fachowym portalu Defence24, ale to niczego specjalnie w moim myśleniu nie zmienia.

Bardzo ciekawe dla mnie jest pytanie dlaczego Ukraińcy reagują tak, jak reagują? Oczywiście może być tak, że wynika to z ich narodowego charakteru - być może głośnie przyznanie się prezydenta Zełeńskiego co do pochodzenia pocisków wywołałoby niezadowolenie armii, albo części elit politycznych kraju. A może bardzo im zależy, żeby to były rakiety rosyjskie, bo to może mieć konsekwencje międzynarodowe. Tak czy tak, w tej kwestii pozostali osamotnieni.

W konsekwencji ze strony ukraińskiej usłyszymy przypuszczalnie za chwilę, coś co będzie bardzo cichym „przepraszamy”, wypowiedzianym tak, by punktowo dotarło do naszej opinii publicznej, ale już nigdzie indziej. Na razie wygląda to całkiem źle, a przede wszystkim głupio. Tak samo głupio brzmią wypowiedzi niektórych naszych polityków, mówiących, że najważniejsze jest to, iż to wina Rosji, bo Ukrainę zaatakowała, ta się broni, a słuchacz ma się domyślić reszty. Żeby było jasne, tej logiki nie kwestionuję, ale jest zwyczajnie słaba i klejenie rzeczywistości takim lepiszczem do niczego dobrego nie prowadzi.

Warto jednak zastanowić się hipotetycznie nad czymś jeszcze. Mianowicie co by było, gdyby rakiety rzeczywiście zostały wystrzelone przez Rosjan. Gdyby tak się stało, to przyczyny mogły by być zasadniczo dwie: przypadek lub prowokacja. Rozwiązanie problemu pod tytułem „która opcja jest słuszna, czyli prawdziwa” wydaje się bardzo trudne. Gdyby nawet wystrzelenie takich pocisków przez stronę rosyjską było nieporozumieniem, niewiele by to zmieniło w polskiej reakcji. Przecież w pierwszych godzinach po owym nieszczęśliwym wydarzeniu reakcja dyplomatyczna Polski była bardzo gwałtowna, kontrastowo odmienna od tej, jaka nastąpiła po ogłoszeniu - co ciekawe przez Amerykanów - faktu, że to jednak nie Rosjanie. Czy nastąpiłoby zerwanie stosunków dyplomatycznych z Federacją Rosyjską? Czy też - i to jest sednem moich rozważań - rozszerzenie konfliktu na całe NATO, czego zdaje się to ostatnie sobie nie życzy. Nie powiem, w pierwszej chwili po otrzymaniu wiadomości o wybuchach też byłem przestraszony, uznając, że ktoś „na górze” postanowił konflikt zbrojny rozszerzyć. Gdzieś usłyszałem głosy mówiące o tym, że trzeba objąć NAT-owską ochroną niebo nad zachodnią Ukrainą, co oczywiście byłoby początkiem serii zdarzeń, na które długo byśmy czekać nie musieli. Choć mogłoby być całkiem inaczej, akcja mogła by stanowić wysłany przez Rosjan specyficzny sygnał do rozmów pokojowych. Jeżeli NATO nie chce eskalacji, to ktoś kazałby Polakom sprawę jakoś ułożyć i nie eskalować napięcia, a ktoś drugi usiadł by do stołu. Być może nasi dziennikarze i część polityków byliby sfrustrowani tym, że Anglosasi nie chcą wojny, a może trzeba by tryb przypuszczający z tego tekstu usunąć, ale na wszelki wypadek go zostawię.

Niektórym może nasunęłyby się analogie z przeszłości, być może jakiemuś Czytelnikowi też przyszło to do głowy - nie powiem, całkiem możliwe że słusznie. Politycy powinni wiedzieć więcej niż ja i stąpać po ziemi, a nie gonić za własnymi wyobrażeniami, które będą im cały czas uciekały.

/mdk

Piotr Sutowicz

Piotr Sutowicz

Historyk, zastępca redaktora naczelnego, członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Przewodów #wojna Ukraina #Rosja #Stany Zjednoczone #Wołodymyr Zełenski #NATO
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej