Kilka dni temu obiegły nasze media doniesienia, że Bundeswera przygotowuje się na wojnę z Rosją, która może się wydarzyć w ciągu najbliższego roku. Oczywiście opisane w naszych mediach krok po kroku wydarzenia zawarte w rzekomo tajnym dokumencie Bundeswery to trochę sci-fi. Z drugiej strony można powiedzieć, że za nieprawdopodobieństwo zwykliśmy uważać rzeczy, które się jeszcze nie wydarzyły. Skoro zaś nastąpią, to komentatorzy dziwią się, że tak oczywiste rzeczy nie zostały przewidziane.
Jeśli spojrzeć na rzeczy obiektywnie, to ze strony niemieckiej mamy do czynienia z rozpisywaniem pewnego scenariusza. Bundeswera ma ich na pewno kilka i bierze je pod uwagę analizując różne możliwości wydarzeń. Nie sądzę, żeby Niemcy chcieli maszerować na wschód, ani żeby Rosja w tym lub przyszłym roku gotowa była do gruntownego ataku na NATO, chyba, że to ostatnie to sojusz z paździerza i nikt tam palcem nie kiwnie, gdyby Rosja rzeczywiście chciała zaatakować Przesmyk Suwalski, czy też ogólnie ruszyć na wschodnią Polskę.
To, że media rzecz podjęły temat, to po pierwsze przykład na to, że piszą, żeby pisać, bo analiza ta o niczym nie świadczy. Po drugie, przyjmuję zasadę, że jeżeli jakieś rzeczy są opisywane równo przez wszystkie lub odpowiednio wiele mediów, to oznacza, że mamy do czynienia z kampanią medialną, a ta nie ma na celu jedynie "clickbajtowego" zainteresowania czytelnika, lecz budowanie napięcia w całym społeczeństwie.
Po co media pozostające w znacznym względzie pod niemiecką kontrolą, piszą o możliwości wojny NATO z Rosją? Ano choćby po to, by Polski rząd mógł „z całą stanowczością” przystąpić do budowania własnego scenariusza takiej wojny, a więc do powrotu do „Planu użycia Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej Warta – 00101” z 2011 roku, czyli ogólnie rzecz ujmując - do przyjęcia za zasadnie obrony linii Wisły. Skoro jest nowy/stary rząd, to i koncepcja cechuje się ta samą przypadłością. Wyobrażam sobie, że kolejnym krokiem, a właściwie odpowiedzią strony Polskiej na wątpliwe rewelacje mediów (za wątpliwe uważam przypadkowy wyciek oraz rangę dokumentu), będzie informacja, że poprzedni rząd zostawił polska armię w stanie niezdatnym do obrony całego terytorium kraju (nie orzekam, jak jest naprawdę) i tym, co mamy, możemy się ewentualnie przed taką agresją bronić na linii Wisły właśnie, w oparciu o siłę zbrojną naszego „zachodniego sojusznika”. Nie wykluczam, że jeszcze w tym roku rząd nasz zrobi coś na podstawie czego siły zbrojne Niemiec w Polsce, będą mogły stacjonować na wschód od Wisły.
Medialne doniesienia, o których piszę, mają jeszcze jedną cechę - stoją one na stanowisku, że w tym roku Ukraina upadnie i pisanie właśnie o tym w konkretnej rzeczywistości jest chyba jeszcze ważniejsze. Ma na nas paść blady strach, który sparaliżuje nas do tego stopnia, że po raz pierwszy chyba w historii społeczeństwo może oczekiwać „bratniej” niemieckiej pomocy.
Żeby nie było, tezy o całkowitym upadku Ukrainy raczej nie przyjmuję jako racjonalnej, ale że wokół niej coś się nowego dzieje, to rzecz pewna. Jakby jakieś szkiełka z mediów pozbierać, to się różne rzeczy ułożyć mogą.
/ab