Zbróg: Wszystkie błędy Rydza-Śmigłego

2022/09/20
Marshal Rydz Smigly LOC hec 27123 maly
Fot. Harris & Ewing / Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych / Wikipedia

Miałem dziś pisać o czymś innym, ale zmienię temat, nawiązując do daty 17 września, czyli rocznicy wkroczenia wojsk sowieckich na Kresy wschodnie broniącej się jeszcze Rzeczpospolitej. Sprowokowała mnie do tego zażarta dyskusja, a w zasadzie dyskusje, które przetoczyły się przez moją tablicę w mediach społecznościowych.

Z jednej strony wskazuje to pewnie, że mam jakiś katalog zainteresowań, które dzieli ze mną przynajmniej część internetowych znajomych. Z drugiej, co pocieszające, świadczy o tym, że ciągle toczą się rozmowy o naszej historii. Tak jak każdego roku, tak samo teraz obrywa się władzom II RP, zwłaszcza marszałkowi Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu. Nie zamierzam z tym polemizować, oprócz jednej rzeczy. Mianowicie według mnie największym z błędów wcale nie była ucieczka za granicę. Ale po kolei.

Przekroczenie granicy rumuńskiej jest wskazywane jako największa porażka marszałka, która rzutuje na cały jego życiorys. Za ten wyjazd zresztą, jak domniemają niektórzy historycy, spotkał go wyrok śmierci, wykonany po powrocie do Warszawy. Czemu jednak nie był to błąd kardynalny? Ponieważ 18 września (dzień przekroczenia granicy rumuńskiej) w zasadzie nie pozostawało mu nic innego. Jedyne, co mógłby wtedy uzyskać to dostanie się do niewoli sowieckiej, gdzie gdyby nawet nie został prędzej czy później zabity, to posłużyłby jako maskotka kremlowskiej propagandy, będąc dowodem na upadek państwa polskiego, uzasadniający wkroczenie Armii Czerwonej. W tym sensie większym błędem było samo opuszczenie stolicy, gdyż z każdym kolejnym punktem pobytu zmniejszało się pole manewru Rydza-Śmigłego, którego jedynym wyborem było coraz dalsze wycofywanie się, czy jak kto woli: uciekanie. Abstrahuję tutaj od wpływu na morale i zdolności obronne Wojska Polskiego, pozbawionego najwyższego szczebla dowództwa. Pozostanie w broniącej się Warszawie, która skapitulowała dopiero 28 września, miałoby o wiele lepszy wpływ na polskich żołnierzy, a dla niego samego skończyłoby się zapewne pobytem w generalskim Oflagu. Zdecydowanie lepiej zapisałby się także w naszej zbiorowej pamięci historycznej.

Łatwo oczywiście mówić, gdy żyje się 80 lat później i wiadomo już, jak potoczyły się wypadki. Nikt nie wie, co siedziało w głowie marszałka, ale kierowanie się w stronę przedmościa wiązało się z planami odtworzenia dowództwa i władzy politycznej na Zachodzie. Na drodze stanęło internowanie przez Rumunów, wymuszone z kolei przez Niemców. Jeśli tak faktycznie było, to nadal można oskarżać głównodowodzącego o defetyzm i porzucenie wciąż walczących żołnierzy na rzecz ewentualnej przyszłej walki na Zachodzie. Ale śmiem twierdzić, że to nadal nie był największy z błędów.

Najgorsze, co zrobił Rydz-Śmigły, a w zasadzie czego nie zrobił, to brak uznania wkroczenia Sowietów za stan wojny. Fatalny rozkaz, zakazujący walki z Armią Czerwoną, pozostaje do dziś zupełnie niezrozumiały. Co ciekawe, akurat ten wątek prawie wcale nie przewija się w dyskusjach. Oskarża się Rydza-Śmigłego o tchórzostwo, ale za fakt wycofania się do Rumunii. Tymczasem, jeśli wytłumaczenie jest tak proste, że marszałek po prostu był tchórzem, to tytuł ten należy mu się przede wszystkim za kapitulanctwo wobec agresji sowieckiej.

/mdk

Mateusz Zbrog

Mateusz Zbróg

Politolog, członek Zarządu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Edward Rydz-Śmigły #II wojna światowa #17 września #Sowieci #Armia Czerwona
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej