Mogłoby się wydawać, że wraz z dłuższym przebywaniem w domach, brakiem możliwości wyjścia do kina, teatru czy na kręgle, co było wywołane pandemią, poziom czytelnictwa w Polsce drastycznie wzrośnie.
Tymczasem jak pokazują ostatnie badania z 2020 roku, aż 58% Polaków nie sięgnęło w ubiegłym roku po żadną książkę, liczba ta zmalała co prawda o 3%, jednak nie jest to ogromny powód do dumy dla społeczeństwa, choć dla tej grupy trzech procent owszem.
Co czytamy?
Początkowa informacja o tym, że aż 76% młodzieży przeczytało przynajmniej jedną książkę w uprzednim roku trochę mnie podbudowała, do momentu gdy zrozumiałem, iż co czwarty uczeń nie sięgnął nawet po lekturę szkolną, a gdybyśmy z tej czytelniczej społeczności odjęli tych, co tylko je przeczytali z obowiązku, zapewne wynik byłby jeszcze mniejszy. Należy zwrócić uwagę też na to - przywołam tu relacje przyjaciół - że sporo uczniów chciałoby czytać więcej, jednak natłok zadań i lektur uniemożliwia znalezienie dłuższej chwili na dodatkową pozycję z księgarni.
Szczególnym powodzeniem wśród polskich czytelników cieszą się romanse i literatura obyczajowa. Na drugim miejscu znajdują się kryminały, które przyciągają swoją zagadkowością. Podium zamyka fantastyka i literatura historyczna. Na samym dole wymienionych pozycji znajdziemy słowniki, atlasy i albumy z oczywistych względów. Co ciekawe po literaturę naukową sięgają przeważnie ludzie młodzi, co może świadczyć o tym, że na naszych oczach rośnie wykwalifikowane społeczeństwo, a na pewno bardzo ambitne.
Ostatnio usłyszałem w ramach żartu bardzo ciekawe zdanie: człowiek nie trafi do nieba, dopóki nie przeczyta wszystkich zakupionych książek. Jak się okazuje, własny zakup jest najczęstszą formą pozyskiwania dobrej lektury, a najgorzej w rankingu wypadają biblioteki akademickie, z których korzysta zaledwie 3,5% ankietowanych. Jeżeli natomiast spojrzymy na ranking wpływu na nasz wybór, to bardziej ufamy znajomym niż rodzinie, co więcej rekomendacja przyjaciół jest istotniejsza od recenzji internetowych czy dorobku autora.
Czy interesujemy się religią?
Warto dostrzec także niepokojący trend jeśli chodzi o literaturę religijną. W grupie wiekowej 25-39 lat zaledwie 1% ankietowanych mógł się pochwalić przeczytaniem książki związanej z wiarą, w mam nadzieję, że nie wzięto w ten poczet literacki Pisma Świętego, bo jeśli tak, to jest to ogromne wyzwanie ewangelizacyjne, by zachęcić do lektury Biblii. Myślę, że nie małą rolę odgrywa Ogólnopolski Konkurs Wiedzy Biblijnej, iż w młodszej grupie badanych trochę więcej, bo 4% sięgnęło po ten rodzaj książek czy samo Słowo Boże.
Przecież czytamy?
Kiedy popatrzymy na wyniki z lat poprzednich, to od roku 2004 krzywa raczej kierowała się ku dołowi, co prawda z niewielkimi wzniesieniami, lecz niwelowanymi już w kolejnych latach. Jeśli ten niepokojący trend spadkowy się utrzyma, możemy w pewnym momencie dojść do poziomu, iż wykształtuje się nowa, wąska grupa społeczna – czytelników, co za pewne wpłynie na wzrost cen ze względu na mały popyt.
Z całą pewnością wręczanie książek przy każdej możliwej okazji nie przyniesie wymiernego skutku. Trzeba mieć na uwadze, że jest to bardzo istotne zagadnienie, nie tylko dla rynku wydawniczego, który jest cennym trybikiem w machinie gospodarczej, ale również dlatego, iż wiedza daje wolność. Remarque doda, że również unieszczęśliwia, lecz z tym się nie zgodzę, gdyż świadomość pobudza do działania, do poprawy. Czytania trzeba uczyć od najmłodszych lat, a kanon lektur szkolnych niestety nie pomaga i wymaga odświeżenia. Nie mówię by porzucić dorobek wieszczów narodowych, na marginesie, bardzo lubię „Pana Tadeusza”, chodzi mi bardziej o ukazanie uczniowi różnych form, nie tylko fantastyki czy powieści obyczajowych, ale warto włączyć do kanonu nowe reportaże, współczesne dramaty, czy książki popularnonaukowe, by pokazać piękno w różnorodności świata literatury. Włączenie „Wiedźmina” nie załatwi sprawy, co więcej, znając grę uczniowie niechętnie sięgają po książkę.
Pisząc ten artykuł czuję się trochę jak ksiądz na kazaniu, który grzmi na zgromadzonych wiernych, że ludzie nie chodzą do kościoła. Podobnie tutaj, zapewne czytając Państwo ten artykuł, sięgają również po inne książki, jednak napisałem go w duchu potrzeby poinformowania o obecnym stanie czytelnictwa w Polsce, by apel zachęcający do sięgnięcia po dobrą literaturę niósł się w świat i odbijał szerokim echem, gdyż jak mawiał Cyceron: „biblioteka to świątynia myśli”.
/eb